To, co zwykle

Zgadza się, to rymowanka z dawnych lat. Rozpoznacie po nazwach artykułów, ale czy nie uważacie, że nadal jakoś aktualna?

Hop! Hop! W górę spójrz, Polaku ! Tam podniebny lata goniec

brzęknął gromem, a to znaczy: ciepłych dni nadchodzi koniec.

Jeszcze grzeje nas słoneczko, jeszcze świerszcze grają cudnie,

ale popatrz, już bociany lecą chyłkiem na południe

nowy folder 035

Powróciłeś już z urlopu? Zerknij w SIEĆ, sprawdź co się dzieje,

może coś, co Cię rozbawi, uspokoi, da nadzieję?

Nowy podpis prezydenta? Demonstracje pod pomnikiem?

Ktoś gdzieś struł się ruską rybką, a ktoś polskim sromotnikiem.

Przymuszewo 2011 036

Komputery potaniały, podrożały balerony.

Poszły w górę akcje „LOTU.” Poseł z Dębca miał trzy żony.

Mobbing działa, Polko, broń się ! Na Ochocie pękły rury.

Myjesz półki? Użyj sody. Gdzieś coś rąbią, u nas wióry.

W poniedziałek po południu znów kolizja pod Wrocławiem,

zderzył się ze starym fiatem duży TIR wiozący pawie.

Ktoś gdzieś przegrał mecz, a w Łodzi ogłaszają kursy nowe:

Potrzebne są pielęgniarki, elektrycy i księgowe.

Przedawkował ktoś Geriavit…i za młody na te czasy,

ratuj koty, pij bez gazu, skupuj złoto, pilnuj kasy.

Przymuszewo 2011 084

Serwuj TCHIBO, zagraj w Lotto. Asortyment szynek? – spory.

Ozon, dziura, antycyklon. Atak kleszczy. Rób przetwory.

Wylej colę, jedz fasolę, przegryź bułką z żytem,

hamuj dziatki, popłać składki, pogłówkuj nad PIT-em.

Noś panamę, zrób reklamę i nie smaruj smalcem,

coś się gdzieś uwypukliło ? „Ktoś wyrówna walcem…”

Przymuszewo 2011 063 — kopia

Łzy na półkę, weź pigułkę, przecież przyszło NOWE,

Rozwiń skrzydła, użyj mydła – Biały Jeleń ( zdrowe !! )

Zostaw pracę, idź na spacer, wsadź telefon w kieszeń,

ktoś cię pewnie powiadomi, że niedługo jesień.

Letnie głupotki

ZAMÓWIENIE

Panie kelner! Jeszcze raz to samo!

Tak, zamawiam znów kolejne życie,

bo pierwszego, mówię to z powagą

nie zdążyłam przeżyć należycie!

H – jak HASANIE

Jaś po chaszczach sobie hasa, (nie wie jeszcze),

że w tych chaszczach nań czyhają wredne kleszcze.

Pohasawszy, pojął ten fakt wreszcie,

krzycząc: – Dosyć! Więcej kleszczy tu nie zmieszczę!

Chociaż miło hasać w chaszczach – wszyscy wiedzą,

że to właśnie w dzikich chaszczach kleszcze siedzą.

Zatem, omiń wielkim łukiem wszelkie chaszcze

i się wtul choćby w rumianki lub lwie paszcze.

CZYŻBY ?

Być kobietą

to już nie to,

proszę pana!

Być kobietą,

to być szczupłą już od rana!

Dziś kobieta musi trafiać w męskie gusta,

musi mieć cieniutkie nóżki, pulchne usta,

musi wyzbyć się swych pragnień, żądań, dąsów,

zrezygnować z własnych fochów, śpiewu, pląsów,

ale może mieć – i to jest ten wyjątek

jakiś skromny, lecz własny majątek.

JAK PODAWAĆ ŚLEDZIE

Kucharz z lokalu „Palma” w Trzebieży

z niekompetencją szefa się mierzył,

bo ten, siedząc, zresztą w futrze,

śledzie kazał trzymać w cukrze,

zamiast zalać olejem wprost z dzieży.

ZAMIASTKI

ZAMIAST czołgać się w Pucku przez życie,

wyjedź, załóż biznes gdzieś w Madrycie.

ZAMIAST weekendy spędzać w galeriach,

załóż japonki i pędź na Gerlach.

ZAMIAST wieczorem pić alkohole

wdychaj wieczorem trzeźwiące sole.

ZAMIAST puszczać dymki skrycie,

rankiem biegaj nago w życie.

A POZA TYM MIEJ GOTOWE SPRAWNE KOŁO RATUNKOWE

IMG_1163

 

Kawałek wodnego lata

I znów, znów udało się spotkanie (umówione oczywiście wcześniej) z LATEM NA WODZIE. 10 dni słońca, wiatrów i wodnych przestrzeni, i towarzyszące temu, może złudne poczucie wolności.

Jednak coś w tym jest, zwłaszcza wtedy, kiedy udaje się nam opuścić bardziej zaludnione rejony gęste od motorówek wszelkiej maści, pływających „domów,” czy wodnych skuterów. Rozumiemy, że są różne, inne od naszych sposoby spędzania czasu na wodzie, ale ryk mocnych silników połączony często z dudniącym odgłosem disco-polo i zagłuszający wszystkie inne dźwięki natury (śpiewy i rozmowy ptaków, szum trzcin, lekki plusk fal i spokojne ludzkie głosy) nie wpisuje się w nasze wyobrażenia o odpoczynku.

Są jednak miejsca, gdzie pojawiają się ciche, samotne żagle, cicha, rozległa połać wody, samotne drzewa, czy urokliwe, zarośnięte grążelami zatoczki. Można wtedy przycupnąć tu na kotwicy, usiąść na burcie, poobserwować, pomarzyć, wysłuchać dramatycznych głosów żurawi i spokojnie obserwować to, co istnieje wokół nas. I nawet wtedy, kiedy odwraca się do ciebie tyłem obrażona kaczka, (bo usłyszała, że jej nie dokarmimy, bo po co?) jest ci dobrze.

A co my dziś jedliśmy w tej bocznej zatoczce na zachodnim brzegu Śniardw? Ano, ugotowała się zupa-śmietnik z resztek ziemniaków, lekko zwiędłej fasolki, marchewki w strzępach i różnych przypraw. Kuchenka spirytusowa działa fantastycznie i chyba jest bardziej bezpieczna od gazowej. Polecam. Na półeczce ( czyli w „jaskółce”) czeka młynek. To jego stałe miejsce. Będzie kawka oczywiście.

Wszyscy wiecie, jak trudno oprzeć się fotografowaniu wschodów i zachodów słońca, co to niby ciągle te same, ale zawsze inne. W tym roku musiałam też je uwiecznić, chociaż ze względu na miejsca kotwiczeń nie były takie zjawiskowe.

WSCHÓD

ZACHÓD

I w tym właśnie porcie nad jeziorem Bełdany, po dziesięciu dniach żeglarskiej włóczęgi zakończyliśmy nasze wodne lato.

Bez tytułu i już

Spotkałam wczoraj w sklepie sąsiadkę Ofelię:

– Wszystko mnie boli – rzekła – chyba mam „borelię”.

Na Jerzego, kuzyna, wpadłam w środku lasu –

miał dziwne skurcze – brak magnezu i potasu.

A jedna z koleżanek mojej ciotki – Wiera

kiedy zje coś z glutenem, to prawie umiera !

Szef córki  od miesiąca jest bardzo przybity

ponoć mu wyciekają  skądś  elektrolity.

Co tu robić i co jeść, i jak żyć ?

Nie możesz za bardzo chudnąć, nie masz prawa tyć !

Zrezygnujcie ludzie z cukru, tłuszczu oraz soli !!

Przesłodzicie i już wiecie – dlaczego was boli.

Przesolicie, strach powiedzieć co was później czeka.

Oj, czemu aż tak okrutny  jest  żywot człowieka ?

Co tu robić, czym się żywić i co pić ?

Nie można za bardzo chudnąć, nie wypada tyć !!

Kochani, czy naprawdę jesteście gotowi,

żeby odejść z tego świata tak całkiem zdrowi ??

PS. Cukrzę, solę z umiarem, jak lubię,

czasem sobie golonkę lub boczek poskubię

i radośnie  roztrwaniam na nie większość renty,

raźnym  kroczkiem omijając suplementy.

Zielone w zielonym

CZYLI – BLISKIE SPOTKANIE TRZECIEGO STOPNIA

Siedział na begonii. Chyba to ON, a nie ONA, bo nie zauważyłam tego POKŁADEŁKA, które powinno być, gdybym miała do czynienia z samiczką. PASIKONIK POLNY, ZIELONY. Jestem pewna, że szukał wody, bo nie ruszał się, nie próbował skoczyć, ani odfrunąć, kiedy podlewałam swoje ulubione kwiaty. Został, więc zrozumiałam, że nie będzie miał nic przeciwko szybkiej sesji fotograficznej, chociaż chwilami patrzył na mnie surowo spod oka. W końcu znudzony pozowaniem, odwrócił się do mnie tyłem i fotka mniej ostra. Tak to jest z pasikonikami w begoniach.

No, popatrzcie, to jest przecież pasikonik,

jak on żyje, czego szuka, za czym goni?

Chce, jak inni, pospać w cieple, gdzieś w sianie,

później zjeść jakieś pożywne śniadanie,

(złapie pewnie tłustą muszkę na łące),

potem, syty, na swych skrzydłach da koncert

z marzeniami, które zawsze są te same,

że grą zwabi tu, do siebie piękną damę.

A to, co się dzieje później jest bardzo, ale to bardzo skomplikowane. Czego się dowiedziałam? Samiczka przy pomocy swojego pokładełka składa w ziemi  kilkadziesiąt, a nawet kilkaset jaj, które zimują w glebie. Larwy, które się z nich wykluwają muszą przejść kilkakrotne linienie zanim dorosną i wykształcą dojrzałe narządy i skrzydła. Podobno może to trwać i kilka lat. A jak długo żyją dorosłe osobniki? 3 – 4 miesiące. Tylko.

IMG_1004

A to mało znany mi osobnik, który gdzie indziej długo siedział na suszących się, mokrych dżinsach. Wszyscy chyba są ostatnio spragnieni.

Lato na lądzie

czyli pierwsza, rodzinna część LATA

Letnie, lądowe spotkanie rodzinne było bardzo udane. Każda z 12 osób „poświęciła” kilka dni swojego urlopu czy wakacji i stawiła się na wybranym miejscu. Tym miejscem było osiedle rybackie blisko jeziora Śniardwy na Mazurach. Nie będę tu opisywać zajęć, rozmów, dyskusji, pogadanek, sprzeczek, urazów i różnorakich rozrywek, bo kto ma najmniejszą nawet rodzinę ten wie, jak to może wyglądać, ale scenografię odnotuję kilkoma fotkami.

WYLĘGARNIA

IMG_0927

Nawet, gdy każdy wszystko ogarnia

i jest nam bliski w swoich  poglądach,

nie zawsze wie, czym jest „WYLĘGARNIA”

i jak wylęganie się  w niej –  wygląda.

TO, CO ZROZUMIAŁAM ( Z RELACJI JEDNEGO Z RYBAKÓW)

Otóż w takiej wylęgarni wylęgają się rybki, młode osobniki, które potem, o odpowiedniej porze wrzucane są do wody i namawiane, żeby sobie rosły zdrowo i dalej się już same rozmnażały w jeziorze, aż do czasu, kiedy część z nich zostanie odłowiona po osiągnięciu, nazwijmy to – pełnoletności, czyli inaczej, wartości kulinarnej. Do wylęgarni wejść nie można, obowiązuje tu, jak wszędzie w podobnych miejscach – rygor sanitarny. Jak to się odbywa? No, cóż, do powstania ryby potrzebne jest mleczko męskiego osobnika (mleczaka) i jajeczko żeńskiego (ikrzaka). Zgrabne ich połączenie skutkuje po odpowiednim czasie powstaniem larw – młodego narybku, czyli NIC NOWEGO, prawda? Ciekawi Was jak odbywa się to połączenie w wylęgarni? Upraszczając – trzeba „wyciśniętą” (często ręcznie) ikrę pokryć „wyciśniętym” mleczkiem. I już. Podobno są też i inne metody pozyskiwania obu materiałów np. przy użyciu delikatnych narzędzi (specjalne pompki) W wylęgarniach całemu procesowi tarła trzeba zapewnić odpowiednie, kolejne pojemniki, czystą wodę, a nawet cykl dobowy (dzień-noc). Nie jest niespodzianką fakt, że przede wszystkim dba się o rozród szlachetniejszych gatunków ryb, inne same robią, co i kiedy chcą, a my możemy sobie je złowić na wędkę. Takie np. okonie usmażone na oleju z dodatkiem masła klarowanego to tzw. niebo w gębie, czy jak to się tam mówi.

Były dni, że z połowu tzw.nici – nic nie chciało skorzystać z naszych propozycji posiłku (robaczek, ciasto, serek, kukurydza, muszka). W pobliżu była na szczęście sympatyczna, obrośnięta malwami rybna restauracja (troć w maśle ziołowym, paluszki ze szczupaka, łosoś z rusztu, sandacz z kurkami), ale dla „ryboniejadów” dysponująca chłodnikiem i naleśnikiem. Gdyby zaś, gdyby, gdyby, gdyby…ktoś się po czymś źle poczuł, mógł natychmiast skorzystać z istniejącego w tym samym miejscu punktu lekarskiego.

Czas rodzinnego, lądowego i pierwszego letniego wyjazdu minął jak z bicza strzelił czyli szybko. Teraz przerwa, bo, a to coś trzeba zrobić w domu, a to coś pozałatwiać, a to jakaś wizyta lekarska, więc za chwilę wykorzystam sobie opakowanie jakiejś przesyłki i będę miała swoje 3P – posiedzę, pomyślę i popstrykam. Ktoś też to lubi?

IMG_1115

Będę, nie będę

Pierwszy wpis lipcowy. No cóż, nie, nie miałam remanentu, ale potrzebny mi był mały remont osobisty, który zrealizowałam wyjeżdżając na kilka dni i spotykając się z najbliższymi osobami, czyli z Rodziną. Kilka fotek z tej wyprawy będzie, ale jeszcze nie dziś. Teraz odwiedziłam „współblogerów” i dzielę się z Wami kolejną rymowanką.

Usiadłam dziś sobie na trawie

blisko lasu przy małym stawie

i złapała mnie dziwna dumka,

bo zachciało mi się kumkać

razem z grupą zielonych żab.

Dwie zarechotały srogo:

W chórze nie brak nam nikogo,

a ty skrzeczysz jak stary krab.

 Miały rację miłe żaby. No i tyle.

Byłam jednak niby żabą choć przez chwilę,

biorąc z nimi udział w tej zabawie,

tuż przy stawie, na zielonej trawie.

Zerkam w górę i widzę ponurą,

ciemną chmurę i chcę być tą chmurą.

Płynęłabym wolno, uroczyście,

płakałabym deszczem rzęsiście,

a na wszystko zerkałabym z góry.

I wszystko byłoby piękniejsze,

może weselsze, chociaż mniejsze!

Bo chyba tak nas widzą chmury?

Ktoś się spytał: czego jeszcze sobie życzysz?

Dziś – być wszystkim, bo już jutro będę niczym,

chcę być wszystkim i zaistnieć wszędzie,

bo mnie jutro już nigdzie nie będzie.

Bóbr, Lis i ja

ORAZ

JARZĄCE SIĘ PRZERAŹLIWĄ CZERWIENIĄ OSTATNIE AZALIE

I dlatego to nie są dobre fotografie. Należało by je może przytłumić jakimś fotoszopem, ale za nimi nie przepadam. Sądzę, że powinnam je „cyknąć” o innej porze dnia/

Dawno temu moja nauczycielka języka polskiego powtarzała nam często, że nie należy zaczynać zdania od słowa WIĘC.” Już się na nią nie natknę, więc dziś, więc dziś….

Więc…zgodnie z bloga profilem

posiedzę  tu  jeszcze chwilę

i pisząc wariackie rymki,

znajdę przaśne przymiotniki,

i wykwintne rzeczowniki,

a nawet przyimki.

Ktoś mądry mi zaraz powie,

oj, źle się zabawiasz słowem,

no, cóż, moi mili, trudno,

ale żeby nie głupotki,

durne rymki, bzdurne plotki,

to byłoby nudno!

Pan Bóbr,                                                                                    

gdy tylko mógł

kąpał się w rzece Bobrze.

Robił to często i dobrze.

I choć czasem Bóbr czuł

że go oblepia muł,

a do tego dość szczodrze,

nie przestawał się myć

chciał czystym bobrem być,

Przyznajcie, że postępował mądrze!

Pewien Lis zgodnie ze swą naturą

bardzo lubił przyglądać się kurom.

Dziś, będąc już na emeryturze,

odwiedza pobliskie farmy kurze,

kryjąc się w krzakach, włażąc do rowu,

patrzy na kurki ( z wolnego chowu!)

Pewnego razu jadąc na quadzie

usłyszał : Precz stąd, ty kurojadzie!!

Ot, mieli rację, więc po kryjomu

uciekł z tej farmy i siedzi w domu.

O, ludzie!

Nic się nie zmieniło od tego wpisu ileś lat temu, a nawet jest gorzej, bo znacznie więcej reklam niż treści. Tytuły „powalająco – intrygujące”, och, otwórz, otwórz, a dowiesz się co ten zrobił tamtemu i jak żyć, żeby dożyć i jak podlewać i czym, żeby wyrosło. OTWIERASZ, a tam te same bzdury i prymitywne zachęty do tego i owego oraz oczywiście trudne do szybkiej likwidacji REKLAMY wszystkiego. I najrozmaitsze błędy.

IMG_6913

TE PRODUKTY… zapewnią ci szczęście,

TYM… mydełkiem myj się jak najczęściej,

TAK… usuniesz z ucha cały brud,

TYM… załatwisz w twoim aucie smród,

TYLKO TO… dosypuj do płukania,

TYM… sposobem nie dopuścisz do włamania,

TO… pij na czczo, a nie będziesz miał ciśnienia,

TAK… się Ziuta pozbyła kamienia,

TEGO… użyj, gdy gotujesz sosy,

TYM.. rzecz jasna smaruj na noc włosy,

TYLKO TO…uchroni cię przed rakiem,

CHLEB DOMOWY – NASZYCH CZASÓW ZNAKIEM!

TAKA… KAWA poprawi ci nastrój,

TO…założysz –  on na wieki – jest TWÓJ,

TYM… wyczyścisz wszystko to, co brudne,

TO… poczytaj, nie jest trudne, ani nudne,

TYLKO TO… ochroni twe jelita,

TEN… świadomy, który Googla pyta.

IMG_6903
zima 2013 109
IMG_6904

Lektorzy własnym uszom nie wierzą…

bo…pod dwójką

w dwa tygodnie, bez wysiłku i wkuwania,

osiem rodzin z tego bloku po chińsku pisze podania.

                      W medycynie jak w kinie…

IMG_6890
IMG_6894

OCH, ORTOPEDZI SĄ PRZERAŻENI……

                          Kolano tak bolało Janusza,

                       że Janusz się prawie nie ruszał.

Skalpel naostrzony, Janusz przerażony, chirurg gotów czeka,

                                 a Janusz ucieka.

  Nie, nie tniemy – woła, biegnąc. Już jest zdrowe to kolano,

          żona mi tu przemyciła kurkumę i oregano!!!

IMG_6898
IMG_6906

                      To TU… na tej łące

                                                  Ziuta odkryła

                                       miętę, która jej talię zwęziła.

           (A zawsze miała spory obwód i już jej groził zawał i rozwód)

          Teraz, (i za to dziękuje Bogu ) wziętą modelką została w Vogue’u.

IMG_6910

Dermatolodzy jej nienawidzą

bo skóra Lusi się nie starzeje.

Smaruje się ino świeżą słoniną,

kasę oszczędza i wciąż młodnieje.

Już niczego więcej Wam tu nie wyliczę, proszę tylko: BĄDŹCIE CZUJNI ! 

Nie??

Pierniczę!!