Co czyha na Babcie ?

Kilka dni temu wybrałam się do takiego dużego, dużego sklepu, żeby uzupełnić pandemiczne zapasy. Uzbrojona. W masce. W rękawiczkach. W spodniach i w sweterku. Przy zakrytym nosie i  niewidocznych ustach, moje  oczy wyglądają jeszcze nieźle, całkiem młodo. Poznali po ubiorze? Po lekkim utykaniu na jedną, prawą nogę? Ha! Na chwilę pozostawiłam wózek przy jednym dziale ( przecież nic nie wezmą, bo niezapłacone jeszcze), wróciłam i widzę, że  nie tylko mi niczego nie podkosili, ale wręcz dołożyli – fajną lekturkę. Kto, kiedy? Jakaś dobra, dbająca o babcie dusza.  Jeśli WY, starsze moje czytelniczki jeszcze jej nie znacie, to proszę, demonstruję ją poniżej (przygniotłam ją nieco zakupami). Przyda się wszystkim, teraz, albo w przyszłości.

IMG_9260

Na starsze babcie stale coś w tym życiu czyha:

Podstępny niby – wnuczek, który popadł w długi,

wnusia, która bez maski w twarz babuni kicha,

(a babcię łapie wirus jak nie TEN, to drugi).

 

A znów niby – policjant ( całkiem jak w serialu)

naszą odważną babcię o pożyczkę błaga.

Babcia oddaje rentę i już jest po balu!

Chciała pomóc, nie wiedząc, że to podstęp, blaga!

 

Świat dla babć jest niemiły, cóż, tego nie zmienię,

wierzcie, ciągle coś złego na nas, babcie czyha,

dziś zamieszczam tu tylko takie OSTRZEŻENIE

i proszę: Bądźcie mądre, babunie, do licha!

InkedIMG_8734_LI

Pomijam zastawiane na babcię pułapki,

takie jak śliski chodnik w zimnych, mroźnych porach,

czy schody za wysokie, ( nabawia się sapki!)

kiedy szybko dojść musi do swego doktora.

 

Dzisiaj nie ma już wilków, zwłaszcza w wielkim mieście,

które chciałyby babcię schrupać na obiadek,

gdyby były… to nie jeden westchnąłby : – Nareszcie!

I szczęśliwy, przejąłby po babuni spadek.

PS.

Żeby być sprawiedliwą, przyznać jedno muszę:

bywają straszne babcie – i choć mam rozterki,

gdy taką spotkam, myślę: – Zaraz Ją Uduszę!

(wiecie, czemu w tej zwrotce są małe literki?!)

InkedIMG_9051_LI

Jak rozpoznać MAJ

IMG_9115Skąd wiecie, moi drodzy, że MAJ już jest w mieście,

dajmy na to w Sanoku, w Pile, czy w Warszawie?

Słyszę, jak ktoś, gdzieś woła: – U nas jest! Nareszcie!

To jak go poznajecie? Po zielonej trawie?

IMG_9108

Może po tym, że w MAJU kwitną wam kasztany,

a najmłodszy z kuzynów, (nie, nie zdradzę, który –

i zgadzam się, powinien pozostać  nieznany) –

właśnie znów się szykuje  do zdania matury?IMG_9126

Dawno temu, do miasta przybywały panie,

przywożąc w kubłach z wodą BZU pachnące wiązki.

Stawały cicho w cieniu, w bramie, lub przy ścianie

BEZ nam sprzedawały –  tylko „na gałązki”.

IMG_9116

Jeśli jesteś osobą tulącą się do drzew,

jeśli cię nie zniechęci BZU niemodna postać,

przytul sobie do serca ten zapomniany krzew,

to po nim, kwitnącym, łatwo jest MAJ rozpoznać.

IMG_9117Tu, gdzie żyję, BZY kwitną rok w rok, wciąż od nowa

i lubię trochę czasu spędzać w  BZU gęstwinie,

bo taka już jest ze mnie Babuleńka Bzowa.*

Siedzę, wącham i czekam , aż MAJ sobie minie.

IMG_9120

Siedzę sobie i wącham, wącham i się gapię

i  się nie boję, że zza liliowego płatka,

nie bacząc na moją aromatoterapię,

jakiś wirus  wyskoczy i nosek mi zatka.

IMG_9159

* O Bzowej Babuleńce – jest to urocza bajka H.Ch.Andersena. Znacie ?

 

 

 

 

 

 

 

 

#Hot 16 challenge2 – auto – nominacja?

InkedIMG_9102_LIJedna z przemiłych czytelniczek zapytała mnie, czemu, ha,ha, nie włączam się do akcji na rzecz lekarzy. Wszak „rapowałam” już kiedyś, ha,ha, ( w „rap-reklamie” o sodzie i occie winnym – w kwietniu 2019r) i nie powinnam, ha,ha, ignorować aktualnych wydarzeń. Co prawda, to prawda, ale ja nawet nie umiem policzyć rapowych wersów!

Uwaga: W poniższym  zapisie K…a – znaczy KURKA, nic, ha, innego

InkedIMG_9098_LI

a’ La RAP- Ha, ha, ha!

Do akcji się dzisiaj sama nominuję i choć nie jestem znana, to k…a, przecież czuję. Ja nie żartuję. Dlatego z wami, ziomale  zarapuję. Okejos,  jestem stara, to widać, to nie grzech, lecz ciągle świat ogarniam i burzy mi to krew. Rośnie mój gniew. Na cały chlew. Czy dla was to jest spoko, kiedy tak się zdarza, że niszczą i hejtują chorego lekarza?

O, k…a! Masakra! Nie róbcie tu jaj, wy – rąbnięte trolle  opuście ten kraj!

Gdy słyszę, że jakiś walnięty dupojęk napada pielęgniarkę, podnosi mi to lęk. Chcę, żeby pękł. Nie jestem śpiewaczką, aktorką, żonglerką i nikt mnie nie nazwie narwaną  raperką. Czy też traperką. Ej, spoko, bo tylko jednego żałuję,  że od  tych nawijek nie wyginą szuje, bo lekarz ich, k…a, zawsze uratuje. Ja to szanuję.

O, k…a! Masakra! Nie  róbcie tu  jaj, czy tu żyją same dzbany, czy to jest nasz kraj?

Mam w oku ostry, choć mglisty  cień Męża i jak wzrok wytężam, to widzę w nim węża.To nie odpręża. On serio obczaił, że jak porapuje, podpisze, pośpiewa, to kraj uratuje!? O, k…a, ja zwariuję. I prędzej zwykły Seba rozkmini rzecz, zajarzy i w końcu uszanuje zmęczonych lekarzy. Tych w maskach. Bez twarzy.

O, k…a! O, k…a! Nie róbcie już jaj, niech wreszcie ktoś mądrze urządzi ten kraj.  Dla zwykłych jaj. 

InkedIMG_9100_LI

Międzynarodowy Dzień Rodzin – 15 Maj

Wszystkim, którzy czują się RODZINĄ  (niezależnie od liczby osobników – od Dwóch do Nieskończoności)  życzę dziś, jak nietrudno się domyślić, przede wszystkim ZDROWIA, bo bez niego i tak nie spełniłaby się Wam większość życzeń, które mogłabym tu dla Was wypisać. I pogody – wewnątrz Rodziny i na zewnątrz.

IMG_9088_LI

Inkedsk_20200426_0045_mag_LI

Inkedsk_20200425_0031_mag2(1)_LIInkedsk_20200425_0018_ok_LI

Według niektórych jest tylko jeden wzór

na to, jaka powinna  być rodzina:

Tatuś, mamusia, sióstr kilka, czyli  cór

i wszczęcie działań, by mieć jeszcze syna.

 

IMG_9095_LI

 

Od lat wielu trwa ten bezustanny  spór

o to, jak żyć ma prawdziwa rodzina,

poglądów na ten  temat jest pełen wór,

czort wie, gdzie leży tych swarów przyczyna.

InkedIMG_1923_LI

 

A  mnie myśl prosta coraz częściej  budzi

i coraz więcej mam dziwnej pewności,

że RODZINA – to po prostu grupa ludzi,

którzy troszczą się o siebie, ot, z miłości. 

InkedInkedInkedInkedIMG_8734_LI

 

 

 

 

 

 

 

Międzynarodowy Dzień Limeryków – 12 Maj

Gdybym była nauczycielką języka polskiego i musiała w najbliższych dniach, drogą elektroniczną, zadać jakąś pracę swoim uczniom  (mam na myśli licealistów)  – byłaby to prośba o napisanie kilku limeryków lub limeryko-podobnych rymowanek.  Tak, jak potrafią. Na dowolny temat. Dla zabawy. Dla draki. Dla ćwiczenia. Dla rozrywki. I wszystkim postawiłabym ze cztery plusy, jeśli tylko trzymaliby się zasady : rymy aabba, 5 wersów, w środku dwa krótsze. Przykład: Pewien młody matador z Kordoby(a), nie przeżywał po żonie żałoby(a). Tak się zirytowała(b), że nagle zmartwychwstała (b) i znów wspólnie zjadali podroby (a). Rok temu też świętowałam ten DZIEŃ.  Nie jestem nauczycielką, ale chętnie przedstawię tu wasze limeryki…DZIEŃ PO. Kto spróbuje?

Pewna Ziuta z miasteczka Błonie  IMG_9016

hodowała grykę na balkonie.

Lecz zeszła na manowce,

bo mąż wolał żarnowce

i wciąż warczał: – Gryka? Co to, to nie!!

 

Pan prezydent w pewnym dziwnym Kraju   InkedIMG_8734_LI

miał się wybrać i to właśnie w Maju.

Nastąpiły niesnaski,

bo ciągle zmieniał maski,

więc go brano  za maga z Bombaju.

 

Raper Gucio z przedmieść Warszawy    IMG_8666

zwykł wyciskać cytrynę do kawy,

gdy ziom zerknął nań krzywo,

krzyknął – Ty solisz piwo

i nawijasz, że to dla zabawy.

 

 

                                                          Pewna Krysia, prawniczka z Wieliczki    InkedIMG_8734_LI

nie nosiła na co dzień spódniczki.

Gdy ktoś wrzasnął: – O, Boże,

tak dalej być nie może!

Stryj jej przysłał w paczce ogrodniczki.

 

 

InkedIMG_8735_LI

Doktor Piotr spod olsztyńskiej kliniki

chciał wyjechać stąd do Ameryki.

Wszyscy przekonywali,

żeby jechał na Bali,

a to bardzo popsuło mu szyki.

 

 

Pewien Jarek z drugim wiedli spory InkedIMG_8733_LI

jak i kiedy zrobić te wybory.

Biegali w tę i z powrotem,

wybrali wreszcie sobotę,

potem poszli z ciocią na Nieszpory.

 

 

Jak rozmawiają koty? Normalnie.

NO, cóż, dziś kolejny fragment z cyklu „Opowieści z życia Kotka Psotka” Niedługo zbiorę je do kupy, (bo są rozproszone na wielu stronach bloga) i zrobię łatwiejszą do czytania całość. Może ktoś tego kota polubi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA                      OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kotek Psotek: Czy jest ktoś, kto nie lubi rozmawiać? Przypuszczam, że tak, ale od czasu do czasu każdy powinien czegoś takiego spróbować.

                             R O Z M O W A    Z    P R Z Y J A C I E L E M  1

Kotek Psotek i jego przyjaciel Mruczek najczęściej zajmowały się tym, czym normalne koty lubią się zajmować : bieganiem w kółko za swoimi ogonami, gonieniem różnych fruwających owadów, motyli i siebie nawzajem, włóczeniem się po im tylko znanych kocich ścieżkach, obserwowaniem z pomostu nad jeziorem małych rybek i wspólnym ucinaniem sobie drzemek w ciepłych miejscach.

Bywały jednak chwile, w których oba koty zastanawiały się nad różnymi sprawami.

Mruczek nie był  s p e c j a l n i e  rozmowny i używał niewielu słów, ale i tak warto ich było obu posłuchać. Kasia bardzo też to lubiła. I kilka takich rozmów zapisała:

Przyjemne, ciepłe, późnowiosenne popołudnie. Oba koty siedzą na parkanie, a Mruczek spogląda w stronę szeroko otwartego okna, w którym widać Kasię przy komputerze:

– Ona często tak ? –  to Mruczek

– Często. Za często, jeśli chcesz wiedzieć – odpowiada Psotek

– Moja też – dodaje Mruczek

– Co twoja też ? – pyta Psotek

– No, komputer!

– Babcia Nela ? – nie wierzy Psotek

– No. Albo drutuje – skarży się Mruczek

– Ciebie? – Psotek jest lekko przerażony

– Nie, włóczkę – prostuje Mruczek

– Aha, czyli robi na drutach swetry z włóczki i takie tam inne – tłumaczy Psotek

– No – potwierdza Mruczek i dodaje : – ja wtedy się nie liczę!

– To tak, jak ja. Trudno im przerwać. – dodaje Psotek

– A mają nas wychowywać i o nas dbać – Mruczek wymrukuje dłuższe zdanie.

– Szczęście, że nie jesteśmy ludzkimi dziećmi, my, koty, zawsze sobie poradzimy, prawda? – pyta Psotek

– No, chyba tak, ale one też sobie jakoś radzą – mruczy Mruczek

– Jasne, bo ludzie zawsze sobie ze wszystkim poradzą – Psotek kiwa łebkiem.

– Jeśli tylko chcą – dopowiada Mruczek

– Masz rację – zgadza się Psotek i dodaje – czas na nasz podwieczorek, więc musimy jej o tym przypomnieć.

– Ty też masz rację, idziemy – zgadza się ochoczo Mruczek i oba koty równocześnie zeskoczyły z parkanu.

dymy wiosenne

                                ROZMOWA Z PRZYJACIELEM 2:

Też popołudnie, ale pochmurne. Chwilami kropi deszcz. Jest ciepły, bo takie bywają późnowiosenne deszcze. Psotek i Mruczek – rozciągnięte na werandzie, a Kasia obok, na ławce, obiera jabłko  i słyszy:

– Tak..mam nareszcie porządnego, prawdziwego wroga – 

   oznajmia Psotek.

– Kto nim jest ? – pyta Mruczek.

– Nią – odpowiada Psotek

– Co, nią? – nie rozumie Mruczek

– Bo to ONA, nie ON. SROKA !

IMG_9022_LI

– O!! – wymruczał Mruczek – i co ci robi jako wróg?

– Przezywa. Siedzi na gałęzi i wykrakuje różne przezwiska!!

– Jakie? – Mruczek jest ciekawy

– Psotek-młotek, ptakołap, myszojad, Psotek-terkotek, no co, miłe ?

– No nie.- przyznaje Mruczek – a co jej zrobiłeś?

– Ja? Nic strasznego. Któregoś dnia pierwszy dobiegłem do ładnego kawałka żółtego sera, no wiesz, leżał na drodze. Ktoś go zgubił.

– Był podpisany ? – pyta Mruczek

– No, coś ty!! Gdyby był, to wiem, że trzeba by było oddać. To był taki, co się komuś wysmyknął z kanapki.

– Jeśli TAK było, to kto pierwszy, ten lepszy. Byłeś szybszy i tyle, nie przejmuj się.

– Ale to j e s t denerwujące !!

– Ona właśnie dlatego to robi. – stanowczo stwierdza Mruczek – CHCE ciebie zdenerwować, a ty nie możesz się dać!

– Jak mam się nie dać?

– Jeśli zachowasz absolutną kocią obojętność, a przechodząc obok krzaka na którym zwykle siedzi, machniesz tylko dostojnie ogonem, to zobaczysz, że przestanie, bo bo jej się znudzi.

– Może tak, ale moim wrogiem już zostanie – westchnął Psotek

– W końcu n i e   w s z y s c y   m u s z ą nas kochać i podziwiać – spokojnie rzekł Mruczek.

– Chyba tak – zgodził się Psotek i ziewnął bardzo szeroko. Mruczek ziewnął jeszcze szerzej i po chwili oba koty już spały.

Kasia, która przysłuchiwała się tej rozmowie stwierdziła, że Mruczek powiedział bardzo mądre rzeczy.

 

                             ROZMOWA Z PRZYJACIELEM  3

Oba koty przycupnęły na parapecie i spoglądały przez okno na znów porządnie zasnute szarymi chmurami niebo:

– Łamie mnie w ogonie. Będzie padać – sennie powiedział Mruczek.

– Złamałeś go? Kiedy ? – zaniepokoił się Psotek

– Coś ty, tak się przepowiada pogodę.

– Ja też wiem, że będzie padać, wystarczy spojrzeć na chmury!

– „Łamie mnie w krzyżu, będzie deszcz“, babcia Nela tak przepowiada i ani razu się nie pomyliła kiedy ją łamało!

– A ciebie ten ogon rzeczywiście łamie? – upewniał się Psotek.

– No..nie…chciałem się trochę popisać, ale ja też nie wiem, o co chodzi?

– Poproszę Kasię, ona wie prawie o wszystkim, to nam wyjaśni, może ona też czuje to łamanie, kto wie?

Kasia, która chichotała cicho słuchając tych rozmowy i zapisywała je ukradkiem, natychmiast spoważniała i z powagą wytłumaczyła kotom, skąd się wzięło to powiedzenie, a Wy, wiecie, czy też może to stare powiedzenie naszych babć już całkiem zostało zapomniane?

InkedIMG_8533_LI

Wszystko się zgadza. Ten BIAŁY KOT  nie tak dawno tu występował – we wpisie na temat DNIA GOŁĘBIA 9 kwiecień), ale nie mogłam się powstrzymać przed powtórzeniem jego występu. Głównie ze względu na OGON.To nie mój kot. Sąsiadów.

Niech no tylko….O! Zakwitły.

wielkanoc 2016 035

” W pierwszych słowach mego dzisiejszego listu…” pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich tu wpadających i nie tylko, oraz mam nadzieję, że nikt z was nie czuje się tak źle, jakbyście mogli w tych dziwnych dniach. Ponad pół wieku temu, w 1967 roku Jerzy Afanasjew (1932 – 1991) polski pisarz, poeta i reżyser teatralny ( kierownik literacki słynnego wtedy teatrzyku BIM-BOM z Gdańska) napisał, między innymi, słowa piosenki  (do muzyki Janusza Hajduna), którą seniorzy na pewno pamiętają, (więc im tylko przypominam), a którą chciałabym przedstawić juniorom. Nie przypuszczam, żeby weszła ona do waszego zestawu najczęściej słuchanych utworów, ale przyznajcie: pasuje  też do teraźniejszości. I wykonana tak, że słuchający rozumieją słowa. I stała się inspiracją do mojego, krótkiego wpisu:

 

 

IMG_8985

POST  SCRIPTUM:

Niech no tylko zakwitną jabłonie,

niech no tylko…

ja jabłoniom się ładnie pokłonię,

ucieszona ich kwitnącą chwilką.

IMG_8982           IMG_8979

Niech no tylko zakwitną nam czereśnie,

( o co proszę),

wstanę, by  je przywitać, nawet wcześnie,

(chociaż ja wcześnie  wstawać wprost  nie znoszę).

IMG_8984

 

Niech no tylko zakwitną jeszcze grusze,

jak to wiosną.

Nie, nie, na wierzbie ich szukać nie muszę,

wiem od dawna, na  których drzewach rosną.

IMG_8960

Dąb (znajomy) schnie i czuje się gorzej,

wiem, umrze i już nie wstanie.

Lecz z gałęzi jego suchej coś stworzę,

coś, co kwitnie. I powieszę na ścianie.

IMG_8962_LI

Niepotrzebne mi parówki spadające z nieba,

ani tym bardziej jakieś zęby złote.

Proszę tylko, niech  zawsze kwitnie to, co trzeba,

żeby mogło być na ziemi życie dziś i potem.

wielkanoc 2016 023

I ostatnia mała prośba, którą tu zamieszczę

o coś, czego brak was chyba także smuci:

Zróbmy coś, by znów zaczęły padać zwykłe deszcze,

może wtedy Wisła do nas jeszcze  wróci.

IMG_8970         IMG_8971

Zaczęło padać……

IMG_8992

Mniszek też zakwitł. To fotka dla tych, którzy bywają na tej stronie, a którzy  ostatnio nie mają szans na spotkanie żywego mniszka , bo muszą siedzieć w domu.

I jeszcze trochę posiedźcie.