Tydzień temu we wpisie CZAS NA LAS wspomniałam o twórczych ( bo takie są!) zabawach, polegających na budowaniu świata z tego, co się znajdzie w lesie i nie tylko. I przypomniałam sobie, że gdzieś, kiedyś, mieliśmy starą książeczkę, w której pokazano jak i co można zrobić. Znalazłam ją. Oryginalnie wydana była W Niemieckiej Republice Demokratycznej ( HA!) Powinno się ją spalić? Niektórzy chętnie by się do tego zabrali, li tylko z tego powodu, w jakich czasach i przez kogo była wydana (oczywiście, przy okazji burzenia Pałacu Kultury w Warszawie, czy unicestwiania innych elementów naszej historii w ramach dekomunizacji). Nie, dziś nie palimy, nie burzymy. Budujemy.
To okładka i pierwsza strona. A może ta książeczka istnieje nadal, a ja nic o tym nie wiem? Ktoś ją zna?
Zawsze strugało się łódeczki z kory i nie zależało to od czasów, w których się żyło.
Kolejka ŻOŁĘDZIAKÓW jak do dzisiejszych AQUAPARKÓW!
Ten żołędziowy wąż i pająk szalenie mi się spodobały. Chyba poświęcę kilka godzin i…
A w ZOO – jest bardzo wesoło, kiedy lew szoruje zlew, a żyrafy myją szafy…
Taką sowę KAŻDY potrafi zrobić!
Nie zrobię gęsi, zawsze się ich bałam.
My jesteśmy zajączki DWA, nie boimy się nawet LWA! ( kto zgadnie, skąd pochodzi to oświadczenie?)
Dyskoteka !
W ten weekend – wyprawa po materiały, w następny – organizacja SZYSZKA – PARTY. Dla rodziców odrobina nalewki na głogu i DO ROBOTY.
Dowodem na to, że są jeszcze ludzie, którzy urządzają sobie żołędziowo – kasztanowo – szyszkowe warsztaty domowe jest poniższa fotka, którą otrzymałam ostatnio od kuzynki z dołączonym zapewnieniem, że zabawa była świetna. Cała scena z dyniami w tle. Dziękuję. Czy ktoś jeszcze mi coś przyśle?