Z okazji…Pierwszego Dnia Jesieni – 22 Wrzesień
No było, było i minęło. Jak wszystko. Mam na myśli LATO, oczywiście. Przygotowywałam na to zdarzenie i siebie, i was. Stopniowo, prawda? Ostatnimi wpisami. Niech nikt więc nie śpiewa ” A mnie jest szkoda lata…” Po co? Będą następne, w których znów się zdarzy to i owo, znów będą burze, upały, które się zaczną, pobędą, a potem skończą i miną. I nie słuchajcie tej starej piosenki! Włączcie i wyłączcie. I zanurzmy się w innej porze.
Bo mamy teraz JĄ. Przyszła, a razem z nią pierwsze grzyby i pierwsze grzybobrania. I tu mamy problem. Matko Miła! Mówię o JESIENI oczywiście i o związanym z nią wzroście liczby śmiertelnych zatruć GRZYBAMI. Skończyło się lato i zmniejszy się liczba utonięć, zaczęły się inne możliwości robienia sobie KUKU przez własną niefrasobliwość, niewiedzę i wiarę, że to co się zdarza innym, nie może zdarzyć się nam ( jak wszyscy wiemy, nie ma sezonu na wypadki samochodowe i nie ma dnia w ciągu CAŁEGO roku, żeby ktoś nie zginął). Ale zostańmy przy grzybach. Kiedyś, podczas pobytu na Dolnym Śląsku trafiłam na festyn w Lwówku Śląskim, gdzie nadleśnictwo przygotowało grzybową ekspozycję. Świetny pomysł. Czy są takie lekcje w szkołach? No… nie wiem.
Daję większe obrazki, łatwiej będzie się w tych grzybkach rozeznać. Jeśli się nie udaje – polecam zakup jakiegoś dobrego atlasu ze zdjęciami i opisami wyglądu dobrych grzybów i trucicieli. Zobaczcie, wydano też POCZET GRZYBÓW ( nie tylko KRÓLÓW!) POLSKICH na podkładce.Też można popatrzeć.
Ci z was, którzy którzy się odważą na skok do lasu, w ten, ha, gąszcz pełen kleszczy, komarów i czegoś tam jeszcze, niech po prostu będą czujni i nie podnoszą każdego grzyba, jaki się napatoczy, a również niech obserwują, czy na odzieniu nie przysiadł czasem jakiś podejrzany robal. Sama nie wiem, czy ci, którzy opisują te wszystkie straszne rzeczy, na jakie można się natknąć w lasach – chcą nas odstręczyć od wejścia do nich, czy po prostu namówić na zakup trucizn, maści, kremów, szczypców do usuwania tego, co nam wejdzie w skórę, w ucho, czy za paznokcie. Ja tam chodzę. Raz się żyje.
U mnie – z traw jesienią się wyłania
jedna, druga, czasem trzecia KANIA.
I pytacie, co z niej robię? Nie wiecie? O, rety!
Chrupiące i soczyste, grzybowe kotlety.
Bardziej lękliwym radzę nie ryzykować, nie zbierajcie grzybów, ale szyszki, żołędzie i różne śmieszne gałązki, czy korzonki. Ten poniżej wyciągnął w moim kierunku swoje cztery (!) paluchy, przywitałam się, ale go zostawię. Często spotykam w lasach takie właśnie stwory.
Jeśli już uzbieraliście szyszki i inne leśne drobiazgi, a macie w domu trochę dobrego kleju – zawsze możecie zrobić dla dzieci, wnuków, czy nawet sąsiadów – Szyszka-Party z Tworzeniem Tego, Co się Komu Podoba.
Ten grzybowy zapach czuje i nic mnie nie uratuje. Pozdrowionka i podziwiam za brak ponurych tematów! 🙂
PolubieniePolubienie
Oj, oj, bywały i ponure. Np. List do Niemena – czerwiec 2019, czy Dzień Matki Ziemi we wrześniu 2019. i szereg innych. Zapraszam na przegląd w wolnej chwili. I rymek dla ciebie:
Wąchajmy, wąchajmy zapach grzybowy,
od samego grzyba ponoć bardziej zdrowy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba