Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,
„Nie lubię burz(…) Ale czasem lepiej przed nimi nie uciekać. Niekiedy lepiej jest przykucnąć i znosić dzielnie błyskawice, grzmoty oraz deszcz. Burza potrafi zmienić krajobraz…ale kto powiedział, że nie na lepsze?
( Irene Hannon ” Tej idealnej wiosny…”)
” Największy ludzki błąd – nie przewidzieć burzy w piękny(?) czas.”-
DZIEŃ ROZRZUTNOŚCI wypada zawsze 31 Października. Jest wspaniałą okazją do zatopienia się w szaleństwie zakupów i sprawienia sobie odrobiny przyjemności, ale:
JAK DOBRZE WIEDZĄ WSZYSTKIE NARODY – TAKA MOŻE BYĆ ROZRZUTNOŚĆ, JAKIE SĄ DOCHODY !!
*Uwaga: Pierwsze zdanie z poniższego tekstu pochodzi z tekstu piosenki Lecha Janerki z 1984r
PIOSENKA ROZRZUTNEJ EMERYTKI
„Jezu, jak się cieszę
z tych malutkich wskrzeszeń,
kiedy pełną kieszeń znowu mam”…..*
Na ten dzień miesiąca,
czekam zawsze drżąca,
i to jest cudowne, mówię wam.
W TYM dniu – emerytki,
stać na wszelkie zbytki,
dziś nie oglądają tv Trwam.
Dziś kupują sery,
trzy lub nawet cztery,
a niektóre – serów cały kram.
Dzisiaj nie są smutne,
mogą być rozrzutne,
nie jak w te paskudne, inne dni,
dziś, jak miliarderkę –
stać je na wyżerkę,
kupią stek i szynkę, która im się śni.
Dziś zamiast owsianki –
sardynki i grzanki,
później jeszcze jajko, albo dwa
i każda zatańczy
z sokiem z pomarańczy,
soczek im do tańca siłę da.
A potem, a potem,
znów żyją z powrotem
z porcji rosołowej dłuższy czas:
rosół, kartoflanka,
makaron kolanka,
i krupnik na kostce – chociaż raz.
W życiu tak się zdarza,
DOBRO się powtarza.
Więc zetrzyjcie z twarzy smutku cień,
Skończą już niebawem,
jeść placki ze szczawiem,
nadchodzi kolejny, rozpustny dzień.
KOCHANI! NIECH I WAM SIĘ TAKŻE JAKIŚ GROSZ DZIŚ TRAFI!!
POZDRAWIAM!. EMERYTKA – ” PANI OD GEOGRAFII”.
PS. Dzień 31 Października jest jednocześnie (!) Światowym Dniem Oszczędzania!. Zabawnie to zorganizowano.
będzie tkwiła (wiem to z książek) gdzieś do grudnia,
sprowadzając zimne deszcze, mgły, zawieje.
Czas najwyższy znaleźć gdzieś przytulny kącik,
miękki fotel, ciepły kocyk i skarpety,
Tak, naiwna to jest rada, myszką trąci,
lecz, czy mamy inny wybór?
Nie, niestety.
Nie uciekniesz w tym sezonie gdzieś na Bali ,
i nie ważne czyś jest biedny, czy bogaty,
wyjątkowo równe karty nam rozdali,
nikt nie wygra, wszyscy mogą ponieść straty.
Jeśli możesz, zwinnie umość się w fotelu,
zapal kinkiet, wybierz książkę, albo śpiewnik.
Nie masz? A te różne pisma, przyjacielu?
Widzę rejestr dóbr, rachunki, modlitewnik,
liścik z ZUS-u, zaproszenia na zebrania,
więc nie marudź, każdy druk, co wpadnie w ręce,
już sam w sobie wart jest przecież przeczytania.
Czytać, marzyć, myśleć, być – czego chcieć więcej?
MARK, TULLIUSZ CYCERONE – rzymski filozof, prawnik, pisarz, mówca, polityk ( ur. 3 stycznia 106 p.n.e): „Czytanie rozwija rozummłodzieży, odmładza charakter starca, uszlachetnia w chwilach pomyślności, DAJE POMOC I POCIESZENIE W PRZECIWNOŚCIACH”
Tego ostatniego bardzo potrzebujemy podczas tej pandemicznej jesieni. Bądźcie zdrowi, a tym z was, którzy mogą – zalecam ( tralala, ciągle to robię!) krótki wypad do lasu w jakiś bardziej łaskawy pogodowo dzień. I tam zdejmijcie maski. Cel – świeże powietrze dla płuc i nie tylko.
I wyłącznie dla SENIORÓW : Nie wychodźcie z domu ( za często). Słuchajcie, ile się da:
9 PAŹDZIERNIKA, w Dzień Pisania Listów (podobno to nawet powinien być TYDZIEŃ) marzyłam sobie o PRAWDZIWYM LIŚCIE. Dawno takiego nie dostałam, co w dobie współczesnych komunikatorów jest, oczywiście OCZYWISTE, ale…czasem…chciałoby się…i … patrzcie no…po prawie dwóch tygodniach, czyli dziś 21 PAŹDZIERNIKA 2020r. trzymam papierową kopertę, z autentycznym znaczkiem i szeleszczącym liścikiem w środku.
Patrzyłam sobie właśnie przez okno na nieco zszarzały świat i nadjechałPAN LISTONOSZ. I mam LIST. Ze Szwecji. Od WANDY.Oto dowód::
Autentyk. Nawet moje imię jest prawdziwe , więc już wiadomo skąd początek ksywki KRY . . .no i dobrze.
Dziękuję. Dziękuję. A dla Ciebie stara piosenka z prośbą do listonosza o przeszukanie torby. Może znajdzie tam list do ciebie, do niego od niej, od kogoś miłego. ( 1963 r):
I jeszcze odpowiedź:
WANDO DROGA !
( ale nie ta, zwana RYBKĄ*)
Chcę Ci bardzo podziękować i to szybko,
więc odpiszę (ech,wybaczysz mi to przecie?),
umieszczając rymowankę w internecie.
Nie jest ważna długość listu – słów wiele, czy też za mało,
najwspanialsze jest to, Miła, że napisać Ci się CHCIAŁO!!
*
PS. Mam nadzieję, że oko widzi już lepiej niż kiedykolwiek.
Mam nadzieję, że niedługo znów zobaczysz dzieci.
Mam nadzieję, że słońce nie świeci po raz ostatni.
Mam nadzieję, że spacery pod chmurą też się udadzą.
* „Rybka zwana Wandą”, była to popularna komedia brytyjska z roku 1988r.
A znaczki też były prawdziwe. JEŻ był za 1 koronę. Królowa – droższa, za 21 koron. Wolę tańszego jeżyka. Królową może i trzeba szanować, ale jeżyka łatwiej pokochać.
PS. Przeleciałam przez Kalendarz Świąt Nietypowych, w którym znajduję tematy do niektórych rymowanek i okazało się, że DZIEŃ 18 PAŹDZIERNIKA był DNIEM LISTONOSZA. Przekazuję tu serdeczne, aczkolwiek spóźnione życzenia wszystkim LISTONOSZOM, DOSTARCZYCIELOM, KURIEROM i DORĘCZYCIELOM. Doręczajcie bezpiecznie! (do rąk, często dziś mytych, mam nadzieję)
20 październik – Święto, a poprawniej będzie DZIEŃ KRAJOBRAZU – podobno obchodzony jest w naszym kraju piąty raz. Zatem – święto – nówka.. Nic to. W tym roku „bohaterem” tego dnia ma być DRZEWO. Jako takie. I dobrze, bo jak się człowiek dokładniej rozejrzy przechadzając się po znanym lesie, to widzi łyse polanki, których jeszcze miesiąc temu, dwa – nie było, a teraz coraz ich więcej. A krajobrazy jesiennieją. Na górnym zdjęciu widzicie wytapetowany na nowo płot sąsiadów. Rdza i minia. Dziś dla tych, co od dawna w mieście – jesienna rdza w kilku krajobrazach i nie tylko.
OSTATNIA, RUDZIEJĄCA DYNIA
WINOROŚL RUDZIEJE NA PODRDZEWIAŁYM JUŻ PNIU
LEŚNY, ZARDZEWIAŁY KRAJOBRAZ Z PRAWIE CZARNYM PSEM.
DRUGI, PODRDZEWIAŁY KRAJOBRAZ LEŚNY Z CZARNYM PSEM
TRZECI PIES W ZRUDZIAŁYM KRAJOBRAZIE LEŚNYM I Z CZAJĄCĄ SIĘ MGŁĄ. WSZĘDZIE RDZA.
RDZEWIEJĄCE, UKŁADAJĄCE SIĘ DO ZIMOWEGO SNU – LEŚNE PAPROCIE
TUTAJ – ZARDZEWIAŁA, LEŚNA PATYCZKARNIA
JASNO- RUDY KAWAŁEK LASU BEZ PSA
A TU JESZCZE TRICOLOR (?) OGRODOWY
A NAD RZEKĄ JESZCZE PASTELOWO
A TU, KARMINOWY OWOC TRZEMIELINY POSPOLITEJ. ŁADNY. BEZ RDZY, ALE TRUJĄCY.
I JESZCZE PASECZEK RDZEWIEJĄCYCH WRZOSÓW Z RUDZIEJĄCYM PSEM.
U mnie też coś podrdzewiało i dlatego nie ma dziś jesiennej rymowanki. Może to i lepiej. Lepiej? Lepiej?
Jedna z miłych mi BLOGEREK, do której dosyć często zaglądam ( MMZD – „Pomiędzy patrzę a widzę”) zamieściła kiedyś fotkę swojej SZAFY. Zatytułowała ją co prawda, znamiennym słowem OBSESJA, ale i tak doprowadziła tym wpisem i obrazem do rozwinięcia się u mnie, krótkotrwałego co prawda, ale dziwnego poczucia winy, połączonego z wątpliwościami dotyczącymi samooceny. Nie mogę pokazać tuJEJ SZAFY, mogę natomiast SWOJĄ.WNĘTRZE JEJ SZAFY wyglądało , no, w przybliżeniu TAK:
A to moja szafa. Jeszcze zamknięta. Uchylę jej drzwi za chwilę.
Są najrozmaitsze mafie,
które chcą nam zniszczyć życie,
ja mam taką mafię w szafie
i ta , przyznam, działa skrycie.
Otóż zawsze, gdy ułożę
treść tej szafy w równym rządku,
mija dzień, no…cztery, może…
i…znów muszę, od początku –
złożyć majtki w schludny stosik,
„sparować”skarpety w kulki,
(a kłąb swetrów głośno prosi,
by je przenieść z dolnej półki,
bowiem na niej leży w kupce
wszystko to, czego nie noszę,
a, co może…po przeróbce…).
Zresztą, spójrzcie, bardzo proszę.
Nie, nie mam zamiaru wmawiać tu nikomu,
że ja jestem PERFEKCYJNĄ PANIĄ DOMU.
Ale na wszelki wypadek, zapytałam właścicielki tej perfekcyjnej szafy, czy wierzy w następujące powiedzenia:
POKAŻ MI SWOJĄ SZAFĘ – POWIEM CI JAKA JESTEŚ.
JAK MASZ W SZAFIE – TAK MASZ W GŁOWIE.
Odpisała: „Hmm, nawet jeśli tak jest – to ja jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę” – a ja zrozumiałam to dopiero po dłuższejchwili. Czyli wszystko się zgadza.
A jak wyglądają wasze szafy? Nie. kochani, nie pokazujcie mi. To nie powinno mnie obchodzić.
9 Październik – Międzynarodowy Dzień Pisania Listów – obchodzony jest na świecie od 1953 roku. U nas od roku 2009, czyli raptem od jedenastu lat. ZA PÓŹNO! SZKODA! Z każdym rokiem prawdziwych LISTÓW jest coraz mniej i mniej…i kto dziś pisze LISTY i po co? Przecież są nowe sposoby kontaktu i Listów Prawdziwych już nie ma. Dziś są PISMA URZĘDOWE, WEZWANIA i ZAWIADOMIENIA. Zdarzy się czasem POCZTÓWKA* przysyłana najczęściej z egzotycznych miejsc z treścią: „TU jest cudownie.Żarcie drogie, ale palmy przepiękne, no i ta błękitna woda. Pozdrowienia. Władek z Lusią”
*POCZTÓWKA, WIDOKÓWKA, KARTKA POCZTOWA zwana też ODKRYTKĄ,(ponieważ najczęściej nie pakowano jej do koperty) Śmiejecie się? Pytacie, czy zwariowałam, że opisuję tak dobrze znane rzeczy? Przecież wszyscy wiedzą, że istnieją nadal najrozmaitsze karty pocztowe, okolicznościowe, z…okazji…,świąteczne…Tak, wiem, a większość z nich ma już nawet gotowe, wdrukowane piękne teksty, żebyśmy czasem nie musieli się męczyć z wymyśleniem kilku odpowiednich, ciepłych i miłych zdań. A może warto spróbować i napisać coś OD SIEBIE, samemu? WIDOKÓWKA KLASYCZNA – 26 lat temu:
TEKST NA ODWROCIE – pisany zresztą przez pewnego osobnika z lekkimi objawami dysgrafii.
Inna pocztówka z widokiem, z jakimiś startymi już dopiskami i z szalenie dziwaczną treścią po drugiej stronie:
A oto prawdziwa koperta ze znaczkiem i z listem w środku. Jaka mogłaby być treść? (kodów wtedy nie było)
Przykład:
Kochana Mamo,
Mam nadzieję, że nieźle się bawisz na tych swoich wczasach z kablami. Łazicie chociaż do lasu, czy nad rzekę? Grywacie w kanastę, czy może ktoś zaproponował brydżyka? Czy ciocia Ziuta daje ci trochę wypocząć, czy ciągle zmusza do wycieczek? A jedzenie znośne? Chcesz pewno wiedzieć jak się czuje twoja wnusia zmuszona do wyjazdu pod namiot przez potwornych rodziców ( czyli mnie głównie)). Otóż czuje się świetnie i żyje pomimo wielokrotnych pogryzień przez komary, oparzeń pokrzywą, łażenia po mokrej trawie, a nawet ość, która jej utkwiła w gardle i którą pincetą wyciągnął jej wujek Piotr nie zrobiła jej żadnej krzywdy, nie wbiła się na szczęście, tylko leżała na migdałku. Ostatnio padał deszcz przez dwa dni, a ta twoja wnuczka łaziła w kaloszkach i pelerynce po całym lesie, aż w pewnej chwili wlazła do jeziora ( nie, nie cała, tylko do kolanek) i musieliśmy się suszyć przy ognisku. Twój zięć zdobył wczoraj, to znaczy kupił na wsi od kogoś 20 jaj prosto od kury i córuchna raczy się koglem-moglem – czasem, tak jak Ty – mi, dodaję jej ciut kakao i gorącego mleczka. Mamo, pobędziemy tu jeszcze z tydzień, bo potem skończy się nam pozwolenie z leśnictwa na biwakowanie w tym rejonie i gdzieś się przeniesiemy. Fajnie, że zdecydowałaś się przyjąć mi małą na resztę wakacji, a na szczęście mamy to miejsce w przedszkolu od września. Chyba ogólnie dobrze się czujesz? Pozdrów ode mnie ciotkę Ziutę i nie rozrabiaj tam za bardzo. Uściski. Twoja córeczka ( ha!)
Napisz do mnie list, no, napisz, bardzo proszę,
taki prawdziwy, w kopercie, koniecznie z ładnym znaczkiem
i bez stempla „OPŁACONE” (tych stempli nie znoszę),
i możesz pisać krzywo, kulfonami, albo drobnym maczkiem.
Opisz mi w nim pogodę, swój dzień, jakąś scenkę,
opis może być smutny, śmieszny lub złowrogi,
bo chcę raz jeszcze usłyszeć tę starą piosenkę:
Hej, jedzie pan listonosz, ludzie zejdźcie z drogi!
Co jeszcze możesz opisać? No, sama nie bardzo wiem?
może to, na co patrzysz w tej właśnie chwili,
albo zdradź mi, czy nadal wymyślasz sobie przygody przed snem,
lub, co sądzisz o ludziach wokół, źli są, czy raczej mili?
Napisz, czy też uważasz, że to lato było pełne słońca,
lub o tym, że świat twym zdaniem utknął w dziwnej matni,
i że podobno siedem lat tylko dzieli nas od końca,