Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,
Autor: kryzab
Siedzi baba przy parapecie,
ogląda świat i o nim plecie.
Nie gdzieś w lasach, na polankach, tylko w domciu, blisko,
można byłoby z kanapy patrzeć na zjawisko,
można byłoby bez trudu pobrać na omlecik
borowika, kurkę, smardza, a nie żadne śmieci,
w których, co się często zdarza, kryje się paskudny
muchomorek cytrynowy (do strawienia trudny)
Wśród różnorakich zabawek przyniesionych nam przez Mikołaja w ostatnie święta (byliśmy grzeczni) znalazła się dziwna, wielka i ciężka „grzduła” wyglądająca jak omotany ściśle folią słomiany snopek.
Z załączonej instrukcji wynikało, że może stać wszędzie, byleby w jasności i nie w upale. Niech sobie stoi, a my mamy obserwować. I stało. Pod oknem. No i zobaczcie, co z tego wyszło:
JAKIEŚ PUSTE, WILGOTNE DZIURKI…COŚ SIĘ ZACZĘŁO DZIAĆ///WYCHODZĄ…i jak zwykle, wszystko, co małe jest śliczne…I ROSŁY, KĘPKI z RÓŻNYCH DZIUREK…ROSŁY, ROSŁY……AŻ WYROSŁY….HO, HO! O, RETY ! BĘDĄ PYSZNE OMLETYTUŻ PRZED ZBIOREM
I były omlety, smażone a’ la chińszczyzna ( z makaronem) oraz normalne kotleciska. Kilka kiści musieliśmy podarować rodzinie. Tak, to BOCZNIAKI. Czekamy na kolejny RZUT.
NI Z GRUSZKI, NI Z PIETRUSZKI ( a ostatnio przeczytane):
PS : Wymagania na maturze 2023 będą obniżone – zapowiada minister CZARNEK. (czarno to widzę)
PS 2: Uwaga kierowcy! Na drodze krajowej 15 w Wielkopolsce. może się pojawić stado BYKÓW, które uciekły z hodowli.
PS 3: Wydawnictwo Naukowe PWN ogłosiło, że młodzieżowym SŁOWEM ROKU 2022 był okrzyk ESSA! (nie mylić z hossą, czy bessą).
PS 4: Zbliża się KRAKEN! Uważajcie na siebie, do licha!
Kilka dni temu wspominałam Polską Kronikę Filmową, która dawno temu poprzedzała w kinach właściwą projekcję. Już po wpisie oglądałam jej kolejne wersje z różnych lat i trafiłam na tę oznaczoną – lata 50-60 (3/5) . Patrząc na reporterski zapis ludzkich kolejek ustawiających się wówczas po różne artykuły przypomniałam sobie, że w zakamarkach szaf przeznaczonych na rodzinne pamiątki musi się kryć kilka tak poszukiwanych wówczas numerów czasopisma „Dookoła Świata.” I znalazłam!Pierwszy numer ukazał się 1 stycznia 1954roku.
Zerknijcie, proszę, raz jeszcze na właśnie tę kronikę – tak wyglądały LUDZKIE KOLEJKI PO COŚ…..między innymi po „DOOKOŁA ŚWIATA”
Warto może zerknąć dlaczego po tę gazetę ustawiały się równie długaśne kolejki jak po kozaczki, papier toaletowy, czy słoiki. Było to niewątpliwie lekko, ale jednak uchylone OKNO NA ŚWIAT, bo chociaż teksty musiały być „ozdobione” poprawnie politycznymi komentarzami, to były, jak na tamte czasy bogate tematycznie. Dziś z trudem to oglądam, ale, o dziwo, nie tyle ze względu na teksty, ile na stronę techniczną tego tygodnika – ponury, często rozmazany nieco druk ze źle dobraną czcionką, marna jakość papieru i mizerna edycja fotograficzna, której oczywiście nie ma co porównywać z dzisiejszymi możliwościami w tym zakresie. A co w środku?
Cicha akceptacja muzyki jazzowej?Nie była to sportowa rozrywka dla wszystkichI ta też nie, ale pokazać już możnaKolory w modzie, bo jakoś tak szaro na ulicachOdkrycie filmowe, czyli „Ewa chce spać” czyli Barbara Kwiatkowska (ksywka Lass)Bawimy się, kochani, bawimy, a jak?!
To tylko kilka przykładów stron tytułowych ” Dookoła Świata” Na odwrocie pojawiały się często opowiadania, nowele i fragmenty nie zawsze dostępnych na rynku książek – zachęcały do sięgnięcia po lektury. W tamtych czasach czytano.Tygodnik miał byćprzeznaczony teoretycznie dla młodzieży, ale tylko teoretycznie. Ganiała za nim cała rzesza dorosłych obywateli Polski Ludowej.
A co czaiło się w środku? Reportaże i ciekawostki z różnych krajów świata i to nie tylko tych zaprzyjaźnionych, informacje podróżnicze, modowe trendy, plotki i nowinki zza żelaznej kurtyny i doniesienia naukowe. Można było znaleźć quizy tematyczne, krzyżówki, zagadki, żarty rysunkowe i konkursy literackie.
Zajrzyjmy do środka numeru (właśnie go znalazłam) „DOOKOŁA ŚWIATA” z DNIA 20 STYCZNIA 1963 roku – czyli tego, który się ukazał równo 60 LAT TEMU!
okładka sugerująca akceptację makijażunagrodzone opowiadanie przysłane na konkurs pt. Moja pierwsza praca”przychylny reportaż z ParyżaDomy rodziny Szekspira żarciki rysunkowe, krzyżówkaMODA – narty, narty i po nartach
I kilka innych różnych różności :
Wypada mieć kilka wiadomości o morskim porciea czy dziś są wszystkim znane te terminy?o malarzu , który urodził się w Oświęcimiu, ale malował z tęsknotą w Paryżu„Rudy rybak” – fragment książki „Księga Puszczy” Tytusa KarpowiczaA może by nowe hobby? O znanej aktorce : Giulietta Masina w filmie Federico Felliniego ” LA STRADA”Halka jest niezbędna!Bez halek też można!Opinie czytelników mile widzianeA tu jarmark ploteczekI żarciki
Dawno, dawno temu, w zeszłym stuleciu ludzie też chodzili do kina. Pozwalano nam oglądać różne filmy, chociaż oczywiście nie wszystkie, na które moglibyśmy mieć ochotę. Dobierano je starannie i uważnie, co by, broń Panie Boże ( że użyję tego zwrotu teraz, bo wtedy nie był mile widziany) nie zdemoralizowały naszego wspaniałego, prawdziwie komunistycznego społeczeństwa, któremu po obejrzeniu czegoś niestosownego różne brzydkie myśli mogłyby przyjść do głowy, a i jeszcze, nie daj Panie Boże w niecny czyn się przerodzić, co zresztą miało miejsce, ale już w drugiej połowie wieku i wszyscy wiedzą do czego to doprowadziło. Wiadomo, że to trudny temat i zostawiam go w spokoju.
Dziś chciałam tylko jednych poinformować, a innym może przypomnieć, że w tamtych czasach przed projekcją właściwego filmu nie było żadnych reklam, bo niby CO można było wtedy reklamować? Sodę oczyszczaną? Ocet? Łowickie zapaski? Haftowane serwety z Cepelii? Meble ze spółdzielni „ŁAD”? Każdy prawie towar i produkt miał właściwie natychmiastowego nabywcę. Po rzeczy dziwne, rzadkie, nieznane, zakazane i świadczące zresztą o zepsuciu państw zza Żelaznej Kurtyny – wtajemniczeni udawali się na specjalne targowiska.
A co było?
PRZED właściwym filmem wyświetlano nam POLSKĄ KRONIKĘ FILMOWĄ produkowaną przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych w Warszawie i to było COŚ! Miała nas informować o bieżących wydarzeniach krajowych, głównie o sukcesach i naszym wspaniałym rozwoju. ale nie brakowało w niej również pouczeń, twórczej krytyki i wątków rozrywkowych. Kompozytorem przewodniego utworu muzycznego był Władysław Szpilman. Ciepłych głosów użyczali PKF kolejni lektorzy o aktorsko wyrobionych, przekonywujących głosach : Władysław Hańcza, Andrzej Łapicki, Jeremi Przybora, Tadeusz Sznuk oraz wielu innych). Ostatnio obejrzałam kilka KRONIK i muszę przyznać, że są one trafnym zapisem atmosfery w jakiej żyli Polacy w tamtych czasach. Z sal kinowych zniknęła chyba w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku. Przykład poniżej.
O, LUDZIE! TO BYŁY CZASY! PRZYZNAM SIĘ JEDNAK, ŻE WIDZĘ DZIWNĄ, KONSEKWENTNĄ CIĄGŁOŚĆ NIEKTÓRYCH NASZYCH POCZYNAŃ.
O tym, że tak się dzieje, wiemy doskonale wszyscy. I jeszcze to ciągłe wrażenie, że dosłownie PRZED KILKOMA DNIAMI ubieraliśmy przecież poprzednie drzewko, a tu znowu trzeba od nowa – oprawić, rozplanować ułożenie lampek choinkowych i koniecznie powiesić stare ozdoby wykonane dawno temu przez dzieci ( kiedy dziećmi były) oraz istniejące od niepamiętnych czasów zakurzone łańcuchy bibułkowe robione jeszcze dawniej przez TYCH, których już nie ma. Takie właśnie jest życie i tak ma być.
Wam Wszystkim, wpadającym tu do mnie, ŻYCZĘ TEGO, CZEGO ŻYCZYLIBYŚCIE SOBIE SAMI – niech się spełni co najmniej w 85%
Składam życzenia już dziś, PIERWSZEGO DNIA ZIMY, bo, niestety czas się zapełnia różnymi niezbędnymi robotami. Ręce mam w śledziach, obok rozmraża się pasztet do zapieczenia, a głowa coraz mniej spokojna, jak to zwykle przed świętami bywa. Życzę sobie zatem SPOKOJNYCH ŚWIĄT i proszę, zaakceptujcie to moje życzenie.
ŚNIEG, proszę państwa jest ogólnie znanym, zimowym opadem atmosferycznym. Towarzyszy nam od zarania dziejów i przybiera postać pięknie uformowanych lotem z góry gwiazdek marznącej wody. Raz jest go dużo, raz mało, a bywa też tak, że w ogóle się nie pokazuje. I to jest to, co my, środkowi Europejczycy wiemy o śniegu, w odróżnieniu od np Lapończyków, którzy rozpoznają kilkadziesiąt rodzajów śniegu i mają nazwy na każdy z nich.
ŚNIEG służy do opatulania miast i wsi. Za sprawą śniegu miasta wyglądają słodko i przytulnie, a wszelkie miejskie, okropne odgłosy zostają przytłumione i wyciszone. Śnieg potęguje też znacznie ciszę wiejską, a okutana śniegową kołdrą kiełkująca ozimina przestaje drżeć i bać się mroźnych nocy. Lasy w śniegu, proszę państwa, mają niepowtarzalny, bajkowy urok, zwłaszcza, że śnieg błyskawicznie pokrywa wszelkie pozostawione w nim odpadki ludzkiej egzystencji.
Klimat, znany ze swych wad,
z niespodzianek, wahań, zdrad,
krzyknął: – SPADAJ! – No i SPADŁ.
Usłyszałam sójki skrzek:
Patrzcie ptaszki, sfrunął ŚNIEG!
Jak się najeść? Szansa marna,
bo jak w zaspach znaleźć ziarna?
Czy na zimę uciec stąd?
Ja zostałam, a to błąd!
Jeśli człowiek nie pomoże,
będzie chyba coraz gorzej!
ŚNIEG, proszę państwa,wykorzystywany jest w wielu, bardziej lub mniej artystycznych ludzkich wytworach. Zresztą, często w sposób haniebny – ktoś tam, kiedyś, w pewnej smutnej pioseneczce użył puchowego śniegowego trenu do uśmiercenia biednej panienki niecnie wykorzystanej, zdradzonej i wyrzuconej przez bogatego panicza. Zdarzają się jednak łagodne, śnieżne, nastrojowe i sympatyczne piosenki. Natomiast literackie opisy zimowej przyrody, śniegu, zasp, zawiei i zamieci są często, jak wiadomo opisem nastroju bohaterów lub ich życiowych perypetii. Zjawisko to jest permanentnie wykorzystywane przez nauczycieli, którzy wymyślają szaleńcze tematy wypracowań szkolnych.
ZE ŚNIEGU można lepić BAŁWANY rzeźbiąc je, ubierając i kształtując według własnego gustu. W odróżnieniu od innych, ludzkich, zwykłych bałwanów są one o wiele mniej szkodliwe, nikogo nie krzywdzą, a jeśli nam się już znudzą lub przeszkadzają, wystarczy je podgrzać, a stopią się i błyskawicznie znikną.
NA ŚNIEG można się walnąć i machając w odpowiedni sposób górnymi i dolnymi kończynami stworzyć płaskorzeźbę np. orła, sokoła, bażanta, a nawet i kaczora. Co i kto tam lubi.
PO ŚNIEGU zjeżdża się z różnych większych i mniejszych górek. Na nartach, sankach, deskach, na kawałkach blachy czy sklejki i na plastikowych „zjeżdżakach” ( jak mówiła pewna droga mi osoba) ukształtowanych na jabłuszka, gruszki i inne owoce. I nie tylko.
W ŚNIEGU lub PRZEZ ŚNIEGmożna BRNĄĆ. Ja nie dobrnęłam dziś do mojego, mazowieckiego lasu. Dobrze, że nie podjęłam takiej próby, bo ZABRNĘŁABYM w duże kłopoty. Tak to jest z tym śniegiem. Bywa niebezpieczny dla kierowców, dla osób starszych, łatwo marznących, wiotkich i również dla tych, co właśnie o tej porze roku chcąc „zaliczyć” jakąś przygodę – bez opamiętania, bez przygotowania oraz, niestety, bez rozumu pchają się w ośnieżone góry.
Ale to już było! No i co z tego?. Nie wszyscy dotarli i oglądali, a ciągle aktualne chyba.
Jeśli daję tu czasami fotografie rozmaitych WYTWORÓW, to nie po to, żebyście je podziwiali. Jeszcze nie zwariowałam do końca. Liczba pięknych rzeczy, które ludzie są w stanie ( i z czego) zrobić jest tak oszałamiająca, że to przekracza już, moim zdaniem, nasze możliwości dotarcia do większości z nich. Moim zamiarem jest podrzucenie kilku takich, czy innych pomysłów, które być może zachęcą rodziców, dziadków, opiekunów do zabaw z dziećmi – WSPÓLNYCH – takie są mile widziane przez wszystkich, a ich wychowawcza, edukacyjna i emocjonalna rola jest jest nie do przecenienia. No, tak znów tu powiało i to nie pierwszy raz (i nie ostatni) jakimś swądem dydaktycznym – babcie często to robią, co nie znaczy, że nie mają czasem racji. A więc, do roboty:
Modelina : zbliża się czas dawania upominków, no, to z tej mojej ulubionej modeliny mamusia może ulepić ulubioną BAJKĘ dla córki ( lub dla synka), a może i dla męża, (tylko jaką?) Ta poniżej jest chyba wszystkim znana?
Zabierzmy się teraz za BIŻUTERIĘ – polecam wisiorki z różnymi ozdobami (kształtujemy, gotujemy, wklejamy wcześniej wymyślone ozdoby, bryzgamy bezbarwnym lakierem i wieszamy np. na gotowych sznureczkach). Zupełnie nieźle wyglądają te wisiory na letnich koszulkach. Można też wykombinować ciekawą broszkę – ale ta wymaga sprytu przy wklejaniu w nią zapinki.
Te mają wmontowane kolorowe szkiełka, łatwo je kupić.
Skoro jesteśmy przy broszkach, to chyba pamiętacie, że jeszcze niedawno były one szalenie modne w pewnych kręgach politycznych. Nie mogę się powstrzymać i muszę wam opisać pewien upominek, który wysłałam, (było to, co prawda 2 lata temu) do kilku pań w rodzinie. Każda z nich dostała broszkę wpiętą w róg „urzędowego pisma.”Takie broszki można znaleźć w sklepach z niby-antykami. Przykład – na fotce. Był to dodatkowy upominek gwiazdkowy.
Pismo nr. TzM/ 4 /poz.war.pl.bena/16
N R M czyli Narodowa Rada Mikołajów przy Premier Beacie Szydło
ODEZWA DO POLEK
Każda Polka, bardzo proszę
ma od dzisiaj nosić broszę.
Na sweterku, na jesionce,
na żakiecie lub garsonce.
Jeśli chce, niech wepnie, proszę,
w szalik, w trepy lub w bambosze.
Zgodzę się też na berecik,
chustkę, bluzkę lub kaszkiecik.
W spodnie też ją wsadzić można,
ale, Polko, bądź ostrożna,
bo jak zapniesz ją niechlujnie –
to cię kujnie !!
Broszka – PATRIOTKI ZNAK?
Odpowiadam: – WŁAŚNIE TAK !
Ps. A trzymać ją na firance pozwoliłam tylko Dance.
Z upoważnienia N R M:
/ . .xxx . . . . . . . . . . . . . . . /
W załączeniu : Broszka
Och, te wspomnienia! No, to pomalutku szykujemy się do lepienia pierogów ( zamrożę) – Który to już raz!!
Zapomniałam, zapomniałam.zapomniałam! Ten dzień był wczoraj, właśnie 25-go listopada, kiedy wszystkie pluszowate niedźwiedzie obchodziły swoje święto. Nie odpuszczę, muszę kolejny raz zaznaczyć, że to święto, ten dzień jest szalenie ważny dla wszystkich, tak ważny jak ważny był kiedyś wasz PLUSZOWY MIŚ. Nic nowego nie wymyślę, więc przytaczam dawną rymowankę
Mili Państwo,
Mam pytanie, aktualne właśnie dzisiaj
( nie spodziewam się od Państwa odpowiedzi):
Czy jest ktoś, kto NIGDY nie miał Pluszowego Misia?
Czy u wszystkich stary MIŚ gdzieś w kącie siedzi?
Smutny trochę, bo już minął czas, niestety,
gdy wskakiwał wieczorami wam do łóżka,
a wy, żale, tajemnice i sekrety
szeptaliście mu cichutko wprost do
uszka.
W dzień, targany był za uszy, (co się zdarza!)
i ciągnięty po podłodze ( łapki zszyte!),
był pacjentem, gdy bawiłeś się w lekarza
i znieść musiał, och, zastrzyki w brzuszek
wbite.
A gdy przyszedł dzień ponury, a z nim
smutki,
czy noc zła, a razem z nią sny – ciemne cienie,
przytulałeś MISIA, bo choć był malutki
dawał ciepło, miłość, oraz pocieszenie.
Jeśli nigdy sam nie miałeś pluszowego misia,
nie jest ważne, czy masz sześć, czy sześćdziesiąt lat,
Niektórzy tracą liście, ale nadal utrzymują owoce swego życiaOt, jeszcze kilka nas zostało...Dłużej posiedzę, bo tu coś mnie otulaA TU JA – czyli TUJA. Mi tam nic nie opada na starość
I bliżej, coraz bliżej wielka, listopadowa pustka
Jaka pustka? Jaka pustka? Właśnie przed chwilą wyszłam i zobaczyłam, że coś pobłyskuje na biało, więc cyk, cyk – fotka ( bo te powyżej są z 13-go listopada) i wam przedstawiam BIEL. Nie mam pewności, nie widziałam go od dawna, ale czy to może być PIERWSZY ŚNIEG? Bo dawno, dawno temu, te śniegi były trochę inne, ale pamięć już nie ta…