Co skleciła klecanka?

Już wiem, czym może być „papierowy” pałacyk , który znaleźliśmy w kąciku łodzi podczas jej wiosennego porządkowania przed sezonem. Dziś właśnie przypadkowo wpadłam na na informację w Google, że TAK BUDUJĄ SWOJE DOMY niewielkie, smukłe owady z rodziny osowatych – KLECANKI POSPOLITE. I muszę Wam pokazać jak wygląda ten znaleziony przez nas, bo jest to, moim zdaniem kolejna z miliarda rzeczy w przyrodzie, która zachwyca.

Ktoś interesujący się entomologią znajdzie więcej ciekawostek na temat KLECANEK w sieci, mnie zainteresował fakt, że ugryzienie tej niewielkiej niby-osy może być bardziej bolesne od użądlenia szerszenia. Równocześnie zdumiewa mnie i dziwi to, jak one dotarły do niewielkiego kącika w łodzi wypełnionego nieomal w całości różnym sprzętem.

IMG_7752

Z trudem sobie wyobrażam ile razy królowa – założycielka musiała udawać się na poszukiwanie materiałów budowlanych! Nigdy nas nie ugryzły.

Wyruszyłam na poszukiwania. Coś klecanko-podobnego usiadło na deskach, ale czy to jedna z nich? Odrobinę podobna. Młodziutka? Inna osowata? Kto wie?

Snując się tu i tam w poszukiwaniu panien KLECANEK, znalazłam na trawiastym, zaniedbanym pasie i to tuż przy betonowym chodniku ostatnie, wiosenne kwiatki. Nie znałam ich, ale z prac poszukiwawczych wynika, że to rodzaj cebuliczek o wdzięcznej nazwie Mleczna Gwiazda, lub Ptasie Mleczko. Jak się tu dostały?

4 czerwiec 2023

Nasz Orzeł Biały był już zmęczony,

smutny, zgnębiony i zagubiony,

widziałam przecież, jak wbrew naturze

wyrywał sobie pióro po piórze,

dziób krzywił, szepcząc trochę nieśmiało:-

To nie tak, nie tak, nie tak być miało!

Patrzył i chociaż z sił już opadał

mruczał – To, co się dzieje, to zdrada!

***

Ktoś zawołał:- Polacy, najwyższa już pora

wymienić go na Sępa, Pawia lub Kaczora,

bo jeśli Orłu Białemu dawnej mocy brak,

niech przejmie nasze sprawy jakiś inny ptak!

***

Nie ma mowy rodacy, my się nie zgadzamy!

Chcecie ORŁA uzdrowić? Chodźcie dzisiaj z nami!

Dyktando 2 – „RZ”. „Ż”

Najwyższy czas na kolejny trening z języka polskiego. Jak się powiodło poprzednie dyktando na „H” i „CH” ? Żartuję, żartuję, ale mógłby  to być niezły przerywnik na jakimś rodzinnym czy koleżeńskim spotkaniu. Dziś pomocny tekst z użyciem „Ż” i „RZ”

 IGŻYSKA RZEGLARSKIE NA JEZIOŻE          A TU  JERZYK                             

Proszę przygotować karteczki i długopisiki do DYKTANDA:                                           

Oberżysta z Łomży smażył oberżyny

dla grupy strażaków z miejscowej drużyny.

Żona rzekła: – Chyba można

dać im wieprzowinę z rożna –

już przynoszę przyrządzonych porcji dwieście,

bo pracując przy pożarach,

strażak szybko żarcie spala,

więc na żar dorzućmy jeszcze steki w cieście.

Mąż -Gospodarz piec rozżarzył,

rzucił: – Ożesz! – bo się sparzył,

lecz przyrządził kotleciki jak marzenie

dodał pieprzu i korzeni,

wszystko razem przyrumienił,

bo ogólnie bardzo lubił kucharzenie.

                                         ŻĘSISTA MRZAWKA?

Jeszcze w zielone gramy…

GRASZ W ZIELONE?

GRAM!

MASZ ZIELONE?

MAM!

To pierwsze słowa tych, co mają ochotę grać ze sobą w ZIELONE  i nie chodzi oczywiście o jakąś dziwną grę w D O L A R Y. Gra w Zielone, to stara, towarzyska gra o kilu wersjach, a każdy z uczestników odpowiadając na pytanie musiał pokazać coś zielonego, albo po prostu mieć coś zielonego. Najczęściej grano właśnie wiosną, w maju, gdy powracała w pełni nowa, przynosząca nadzieję ZIELEŃ

ZIELONO MI…ZNÓW ZIELONO

czy ktoś mnie uzna za szaloną?

Czy ktoś uśmiechnie się i powie:

– Miło mieć znów zielono w głowie!

 

Zieleń nadrzeczna, leśna i łąkowa,

zieleń wierzbowa, dębowa, lipowa,

nieużywana, czysta, całkiem nowa,

jeszcze niewinna zieleń  majowa.

Niech każda inna dziś się raczej schowa, 

w maju światem rządzi zieleń majowa

i reszta nie ma przy niej żadnych szans.

Widząc, jak skrzą się promieniście

błyszczące seledynem liście,

to patrząc na nie, wpadam w jakiś trans.

Tyle wiosen, tyle wiosen wspaniałych przeżyłam,

były takie podczas których, sama trochę lśniłam,

lecz dziś mnie cieszy, co wszystkim z radością wyznaję,

fakt, że mogę się pogapić na te nowe maje.

Babcina zacierkowa

  Zupa nad zupami!  Zaraz usłyszę, że jest taka wspaniała, ale tylko dlatego, że kojarzy mi się się z niewinnym, żarłocznym, ale pogodnym dzieciństwem. No i dobrze. Gotuję ją od czasu do czasu zwłaszcza w dni ponurawe, chłodne, czy deszczowe. Jest prosta.   Do tej zupki zacierkowej potrzebuję: mąkę, wodę (a raczej  jakiś bulionik), sól, pieprz kilka ziemniaków, pół cebulki, płaską łyżkę masła (boję się napisać, że równie dobre są i inne tłuszcze), trochę posiekanej zieleniny i oczywiście ZACIERKI czyli odrywane, kręcone, toczone między kciukiem a palcem wskazującym drobne kluseczki.  Do ich wykonania potrzebne jest ciasno zagniecione ciasto składające się wyłącznie z  maki i wody. Do ostatniej zupy ( gotowanej w deszczowy, majowy wtorek) utoczyłam 365 zacierek ( na +- 5 szklanek wody)  Ha! Liczyłam skrupulatnie!

Wstawiamy bulion do którego można dodać kilka warzywnych drzazg z marchewki i pietruszki, liść laurowy, dwa ziarna ziela angielskiego i coś, co doda smaku – nie napiszę na czym ja gotuję, bo większość z Was potępiłaby mnie na wieki, a protesty i oburzenie nie miały by końca! Wrzucamy pokrojone „zupkowo” ziemniaczki, a kiedy są już prawie miękkie, dodajemy ZACIERKI. Do rozpuszczonej łyżki tłuszczu wrzucamy drobno pokrojone pół cebulki i podsmażamy, a kiedy nabierze złocistego kolorytu dodajemy płaską łyżkę mąki i mamy klasyczną ZASMAŻKĘ ( bardzo niezdrowa!?), którą rozprowadzamy w zupce. Całość posypujemy obficie pociachaną natką i koperkiem, ewentualnie dosalamy i dopieprzamy tak, jak lubimy.

PS. Na skórkach wieprzowych! Pełno w nich cholesterolu, ale i kolagenu, o ile mi wiadomo. Proszę za bardzo  nie rozpowiadać!

Różne zjawiska – z daleka i z bliska

KAPUSTA – dosyć blisko i bardzo blisko – jak rozlewisko wielkiej rzeki, tylko w tej kapuścianej rzece nurt płynie w odwrotnym kierunku.

ŻONKILE – na planie dalszym i BLIZIUTKO:

KĘPA TRAW z pewnej odległości i „twarzą w twarz:”

TULIPANY – z sześciu kroków i „oko w oko”:

O, CZARNE PTAKI Z DALEKA i coś małego, czarnego, ptasiego z bliska::

KAMIENIE leżące raczej blisko , a widok ich „skóry” jeszcze bliżej

MOST Z DALEKA, MOST Z BLISKA:

Zatańcz ze mną.

                                       MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ TAŃCA – 29 kwiecień

TANIEC to wg Wikipedii „Układ rytmicznych ruchów ciała powstających spontanicznie pod wpływem bodźców emocjonalnych, lub świadomie wyrażających pewne stany psychiczne skoordynowane z muzyką”.

Zatem, główne elementy tańca to ruch i rytm. Można tylko domniemywać, Drodzy Państwo kiedy, jak i pod wpływem czego człowiek zaczął tańczyć. Czy sprowokował to szum wiatru w dawnych paprociach, gwizdy i świergoty ówczesnych ptaków, widok tanecznych wygibasów godowych u innych zwierząt, pomrukiwanie współplemieńców, a może rytm własnego  serca ?

Faktem jest, że w świecie współczesnym istnieje około czterdziestu nazwanych odmian tańca towarzyskiego. Tylko kilka z nich otrzymało status tańca turniejowego, (walc, tango, foxtrot, rumba, samba, jive, quickstep, cha-cha i pasodoble) reszta to tzw. tańce użytkowe, stanowiące  wspaniałą mieszankę różnych stylów, kroków i rytmów.

Popatrzmy chociażby na takie boogie-woogie:

A mnie dziś zwłaszcza strasznie złości, 

brak mojej  dawnej gotowości

do wszelkich tańców.

Nawet, gdy szepcę memu ciału:

Chodź, zatańczymy, tak pomału,

bez skoków, bez łamańców,

to ciało nadal tkwi w uporze

i głośno krzyczy, że nie może.

Wejść na You Tuba – żadna sztuka.

Siadam, starszych tancerzy szukam,

jak znajdę, to zobaczę.

Są !!

Widząc, że inni jeszcze mogą,

me ciało, tupiąc jedną nogą

zatańczyło mi raptem cza-czę.

Wg. Paulo Coelho: O tańcu nie da się pisać, (…) taniec trzeba tańczyć”, a ponieważ jak orzekł Wolter: „Czytajmy i tańczmy, te dwie rozrywki nigdy nie zaszkodzą światu”- to ZATAŃCZMY, zwłaszcza dziś. Staram się co roku przypomnieć wszystkim, że taniec jest jednym z najradośniejszych ćwiczeń ruchowych – nawet wtedy, kiedy możemy go wykonywać już w bardzo ograniczony sposób.

Panowie i Panie wstańmy, odsuńmy krzesło, zastopujmy to, co właśnie oglądacie i zatańczmy, chociaż przez minutę. Podsyłam Wam tylko kilka przykładowych tańców, które sama za chwilę wypróbuję i oznajmiam, że świadomie ominęłam dziś temat tańca ludowego (patrz: Zespół „MAZOWSZE”)

 WALC I TANGO ( Jeśli ktoś przypuszczał, że młodzież w ogóle nie zna tych tańców to się mylił.)

ŻYWIOŁ ROCK AND ROLLA I MAMBO ( taka rumba z Kuby)

 Zdaniem filmowego „ZORBY” : ” JEŚLI CHCESZ ULŻYĆ SWEMU SERCU – ZATAŃCZ”

BLUES SWING (taniec wywodzący się z jazzu) DLA STARSZYCH

i jeszcze dla dzieci po prostu  TWIST:

OK – idę potańczyć i mam nadzieję, że wrócę cała.

Dyktando 1 – „CH”i „H”

KARYGODNE, CO NIE??!

Jeżeli już wykluczono u waszych pociech dysortografię, dysleksję, dysgrafię oraz ewentualne, inne obiektywne przyczyny, które utrudniają dziecku poprawne pisanie – nie pozostaje nic innego jak domowe dyktando. Ćwiczenie czyni mistrza. Różne są teksty dyktand, ale wszystkie, które kiedyś używałam torturując własne dzieciaki pisaniem były dosyć nudne. Może ułóżcie sami kilka z nich? Jeśli nawet będą zwariowane i odrobinę bezsensowne, to może będzie w nich jakiś element zabawy i nasze latorośle łatwiej zniosą tę katorgę pisania dyktand.

Zresztą, po chwili zastanowienia możecie stwierdzić, że w dzisiejszym świecie relacji „pisanej” zaroiło się od prostych, krótkich, zwięzłych i w sumie łatwych do opanowania słownych komunikatów i w ogóle nie należy przejmować się czymś takim jak ortografia!?? Bo, między Bogiem a prawdą (było takie powiedzenie) – gdzie właściwie współczesny człowiek używa pisma jako takiego? Wypełnia pity, wyśle pozdrowienia z wycieczki do Ekwadoru, lub z Madrytu, życzenia świąteczne z krótkimi życzeniami? Coś więcej? A jeżeli ktoś już zechce się rozpustnie rozpisać na jakiś temat– ma mnóstwo podpowiedzi w sieci.

Dla tych, którzy jednak chcą spróbować tej formy ćwiczeń przedstawiam propozycje dyktanda na „H” i „CH.” Inne kiedy indziej.

DYKTANDO:

Harcerka Hania w chaszczach hasała,

jagód i grzybków w gąszczu szukała.

Coś huczało, szeleściło,

ale druhnie w lesie miło,

krótka chwilka i Haneczka

nazbierała do kubeczka

muchomorków, a na próbę

chwyciła też hardą hubę,

która chwiejąc się na sośnie,

chrząkała sobie radośnie.

Chórek komarzyc huczał nieśmiało:

Czekamy na jakieś szczuplejsze ciało…

(PISZ! I dlaczego tak marszczysz brew,

w tych chudszych ciałach jest zdrowsza krew,

przecież was uczą już w przedszkolu

o tym ohydnym cholesterolu!)           

Noc Wielka

Mam nadzieję, mam nadzieję, mam nadzieję, że Święto Wielkanocne to jest czas podczas którego wśród nas i dla nas wszystkich ludzi, Zmartwychwstaje DOBRO. Życzę Wam pokoju i spokoju, zdrowia, oraz radości z każdego dnia.