Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,
A teraz krótkie ostrzeżenie dla dzieci buszujących na letnich łąkach:
Mała przestroga dla małolatków: Nie pożerajcie nieznanych wam kwiatków !
bluszcz, oj, niedobry, fe !
Kto nie zna roślin – zawiedzie się srodze, TRUCIZNA rośnie czasem przy drodze.
Jeślibyś na kwiatki miał apetyt rzadki, przed zjedzeniem kwiatka, lepiej spytaj matki !
naparstnica, uff, bardzo szkodliwa, choć śliczna
blekot, to taka fałszywa pietrucha, fuj !!
Tuja i jej owocki, paskudy !
JAJKO NA MIĘKKO
Żono młoda ! Myśl starą, wybacz, w mózg ci wwiercę :
Przez żołądek skutecznie trafisz w męża serce.
Uwierz, gdyś chęci pełna by umacniać stadło –
Mąż, prócz spraw świata tego – wielce ceni jadło !
Lecz zanim mu uwarzysz strawy znane, łatwe,
czyli „czili „ sznycelka, z rożna kuropatwę,
szarlotkę, omlet z grzybem, czy też dewolaja,
Pamiętaj ! On namiętnie wielbi miękkie jaja !
Weź zatem wrzątku nastaw, gdy bąbluje szparko,
garść soli wrzuć, a jeśliś już wprawną kucharką,
jajeczko, nim zanurzysz przedziurkuj u czubka,
Bo inaczej mu w warze popęka skorupka !
Teraz bacz : by uniknąć haniebnej poruty
Gotować musisz jajko , no.. CZTERY MINUTY !
Gdy mąż mlaszcząc ssie żółtko – PYCHA ! – głośno woła,
Uczuć jego do ciebie popsuć nic nie zdoła !
Uwaga: NIGDY nie podawaj jajka na miękko w czymś takim żółtym jak na fotce poniżej !! Mężczyźni lubią kwaśną, surowo wyglądającą stal. Propozycja podania na kolejnej fotce. Dla siebie znajdź coś uroczego w kwiatki albo w biedronki.
Jeśli już poruszamy tematy kulinarne, to zauważyłam, że w sieci krążą osoby dopytujące się o dobry przepis na pewną zupę, która ponoć ma cudowny wpływ na ruchliwość i smarowanie naszych stawów oraz gładkość naszych lic. Znam tę zupę, oj znam ! Bywa w naszym domu od wielu , ha, pokoleń, gotowały ją kolejne kobiety naszego rodu, a ja ciągnę to dalej. Bardzo lubimy jeść ją w małych porcjach, stopniowo, co jakiś czas. I lubimy czytać przy niej książki. Z łokciami na stole.
Jaka to zupa ?
Zup jest mnóstwo, nawet ich nie liczę:
Zupa z soi, z marchwi, z ośmiorniczek,
Zupa z dyni, z fasoli czy z raków,
Zupa z grochu, szpinaku, z kurczaków,
z soczewicą, z kurkumą, z pietruszką
i ta…taka ..czerwona .. ( w niej uszko )
Dobre są też te z wiórkiem ogórka,
lecz najlepsza – na wieprzowych skórkach
Zakupione skórki wieprzowe wymyj dokładnie w zimnej wodzie i usuń ewentualne tłuste frędzle.
Odpowiednią ilość skórek ( taka kupka jak na zamieszczonej tu desce 28x17cm) zalej 1,5 litra wody, dodaj jeden,spory liść laurowy i 3 kulki ziela angielskiego oraz sól ( tyle, ile lubisz)
Skórki się już gotują , a Ty z 4 czubatych łyżek mąki i wody zagnieć twardą gulę ciasta, usiądź sobie spokojnie przy stole i używając kciuka oraz palca wskazującego (och! To wspaniałe ćwiczenie dla stawów ) ukręcaj małe zacierki ( na fotce ) Niech sobie trochę odpoczną. To prawdziwe zacierki babuni.
4. Odcedź na sitku skórki ( powinny być miękkie, ale jędrne, a kiedy wystygną, pociachaj je na dowolne kawałki.
5. Obierz 3-4 ziemniaki , pokrój „zupowo” i wrzuć do odlanego wywaru dodając 3-4 łyżki mrożonej ( tej w paskach ) włoszczyzny. Chwilę pogotuj, dorzuć zacierki i skórki.
6. Cebulkę wielkości jajka pokrój na wiórki i podsmaż do lekkiego brązu na dowolnym tłuszczu ( ja używam gęsiego smalcu ) – dodaj płaską łyżkę mąki i ot, masz klasyczną zasmażkę. Rozprowadź ją kilkoma łyżkami zupy i wlej do reszty.
7. Zupę dopraw według swoich zachcianek ( sól, pieprz, coś tam innego ) i zasyp pełną łyżką posiekanego, zielonego koperku.
Skoro jesteśmy przy zupach to, uwaga ta następna jest niejadalna!! Niech nikt się nie skusi bogatymi dodatkami, zwłaszcza, że część z nich zniknęła już z naszego rynku. Przypuszczam, że część moich gości będzie jednak pamiętała niektóre z nich. Jest to przepis na CZARCIĄ ZUPĘ dla Pana Probierczyka, o którym wspominałam już na startowej stronie. Smakowała mu chyba, bo obdarował mnie nagrodą książkową.
No, tak, nie powiększyłam druku, a biorąc pod uwagę zmęczony wzrok moich niektórych postemerytalnych gości – rzucam opis zupy większymi czcionkami :
CZARCIA ZUPA
Rzęsy Barbie, kleszcza ssawkę,
Domestosu dużą dawkę,
kieł i ogon rottweilera
wepchnij razem do miksera,
dorzuć z kości wołu drzazgę
i zmiel wszystko to na miazgę.
Dołóż kilo żelatyny.
pięć apapów, kroplę cyny,
ćwiartkę OMO, szklankę ACE,
skrzydło mola, łzy ślimacze,
włos kibica, wąs rapera
i duś wolno, bo przywiera.
Gdy zgęstnieje odpowiednio,
wsiekaj rzepę ( ale jedną ! )
Obsyp torfem niby krupą
i się racz piekielną zupą.
Skończmy z zupami ! O drugich daniach się nie wypowiadam, ale będąc na kilku proszonych obiadach zauważyłam, że schab nie jest schabem, jeśli nie jest, na przykład wypchany jajkiem, albo marchewką bądź suszoną śliwką i jeśli na półmisku nie towarzyszą mu kawałki ananasa, ćwiartki pomarańczy, uprażone pestki dyni czy wiórki z orzechów nerkowca. I dobrze. Rozwija się zdobnictwo kulinarne, a więc muszę tu wspomnieć o deserze. Najprostszym. Załóżmy, że na podwieczorku macie mieć kilka koleżanek. Decydujecie się podać, między innymi TRUSKAWKI. Chyba nie podajecie ich TAK , ani TAK !!!
Zasypane kilkoma bezikami wyglądają o wiele bardziej światowo ! No i koniecznie ozdóbcie jakimś liściem. Mięta, mniszek, bazylia, rumianek, natka, lubczyk czy seler, co tam wam się zieleni w lodówce , na balkonie czy na działce.
Jedna koleżanka odwołała wizytę, kolejne bardzo się spóźnią ( muszą wykorzystać zwolniony termin u ortopedy) Truskawki przybrały nieoczekiwanie taki wygląd :
Co tu robić ? Co tu robić ? Co tu robić ? A, tam ! Wrzućcie je do miksera, dolejcie szklankę jogurtu albo kefiru, zsiadłego mleka czy co tam macie białego w lodówce, roztrzaskajcie to porządnie i podajcie TAK, albo wypijcie same. Pycha! Może koleżanki przyniosą jednak jakieś ciastka ?
Fakt, zaczęłam od kulinariów, ale to nie znaczy, że będą tu występować często. Mamy w sieci tyle przepisów, że chyba niewielu osobom uda się je wszystkie wypróbować do końca życia.