letnie odcięcie.

Najwyższy czas, żeby się trochę odciąć. Przez  ODCIĘCIE SIĘ rozumiem oczywiście zawieszenie wszelkiego kontaktu z mediami i przypatrywanie się głównie temu, co rośnie, fruwa, pluszcze i co płynie nade mną. Przerwa. Mam nadzieję, że zrozumiecie więc brak moich „polubień i komentarzy,”a także wpisów. Tych z was, których oglądam i czytam obejrzę i przeczytam po powrocie. Jeszcze zrobiłam ciasteczka serowe, jeszcze upiekłam jednego wielkiego „gołębia”, jeszcze obejrzałam przez okno prawdziwą gołębią rodzinę, jeszcze wyskoczyłam podlać kwiatki i warzywa i odkryłam ślady ogrodowego morderstwa, ale już mnie nie ma.  

Strzelałam przez szybę, a ona ostatnio nie była myta, więc jakość taka sobie.

Wszystkim tu zaglądającym życzę wspaniałego letniego wypoczynku. Takiego oczywiście, jaki każdy z was lubi.

masz pytanie?

Jeżeli  ciągle jeszcze zadajesz  pytania,

znaczy to, że ciekawość świata w tobie siedzi,

bo jak nazwać to coś, co cię nadal skłania

do szukania na nie odpowiedzi?

I nawet, gdy masz  o wszystkim  własne zdanie

przekonany, że  posiadłeś wiedzę całą,

dobrze, jeśli  gnębi cię  jakieś pytanie,

BO WIESZ, ŻE WIESZ DUŻO, ALE WCIĄŻ ZA MAŁO

Czy istnieją złociste komary?

Czy nasz świat jest młody, czy stary?

Skąd, do licha, wzięło się to wszystko?

Co to znaczy : mieszać kopystką?

Jak gotować zupę śliwkową?

Czy jeść jajka i szczypior – to zdrowo?

A jak zmarła święta Łucja?

A co to jest konstytucja?

Czy coś się zmieni w tym kraju?

Dlaczego maj jest w maju?

Te kościoły, w jakim są stylu?

Czy są jakieś ryby w Nilu?

Czy Ziemia jest jedna jedyna?

A jak się przestrzeń  zagina?

Czy tak kiełkują ziemniaki?

To chwast? No, dobrze, lecz jaki?

Czy to jest kwiat jaśminowca?

Co znaczy zwrot: Czarna Owca?

Co będzie, jak nas już nie będzie?

Czy jest ktoś, kto był już wszędzie?

I to, o co pyta się wielu:

Jak płynąć, by trafić do celu?

gdzie płynąćA myśl zacna, choć stara niech zawsze ci w głowie  siedzi:

Pytaj, bo głupich pytań NIE MA, SĄ głupie odpowiedzi.

,

przyśpiewki paskudne jak mój humor

Humor mam paskudny i paskudne będą teksty. Nie radzę czytać.

Chodząc w lesie, czy pod lasem

podśpiewuję sobie czasem,

bo wiem dobrze, że śpiewanie

to trening na oddychanie.

Lecz się przyznam, moi mili,

że tekst mi się często myli,

Kiepska to dla mnie wiadomość:

Skleroza lub Podświadomość.

*

„Był sobie Król…”

 Tę przyśpiewkę często sobie wyśpiewuję w różnych tonacjach i stylach, ale ostatnio coś kręcę:

…Był sobie Król, był sobie Paź i była też Królewna,        

żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz to zupełnie pewna.

Lecz srogi los, okrutna rzecz w udziale im przypadła:

KRÓLA zjadł KOT (?) PAZIA zjadł pies, KRÓLEWNĘ myszka zjadła.

(TU, jak widać, całkiem nie pamiętam

kogo, jakie pożarły zwierzęta)

IMG_7676

melodia: „Bo we mnie jest seks…”

Dziś jest we mnie gniew                          

co męczy i boli,

że jeden lub trzech

ten kraj roz…..oli,        ( np. rozchromoli?!)

czy pozwolić im na to, czy czekać na zew,

by działać im wbrew!?

 

I jest we mnie złość

co dławi i dusi,

i mam tego dość,                                         

i czasem mnie kusi,

żeby uciec daleko, daleko gdzieś, hen,

lecz wiek już nie ten….

I czuję też żal,      

byliśmy naiwni,

to już nie nasz bal,

a ludzie też inni…

i choć był wspólnym krajem i zawsze był NAJ… 

dziś chcą rzucić ten raj?

A dalej?

Zamiast trzymać się waszych blogów i przerywać sobie ich czytanie jakimś serialikiem, czy filmikiem – niepotrzebnie wskakuję w sieci na różne wiadomości i robię się coraz bardziej ponura i paskudna. I ogarnia mnie smutek i żal.  I bezradność. Czy MUSI się dziać, to co się dzieje KAŻDEGO DNIA na naszych drogach i  nad naszymi wodami?

Kolejne przyśpiewki, ale jeszcze bardziej paskudne:

Jadą wozy kolorowe… w dzikim tłumie,              

wśród nich pędzi jak rakieta

Zdziś, co wszystko umie,

według Zdzisia przecież tylko głupi ginie?!?

Zdzisio? Nigdy!! Jego zawsze zło ominie!

Jadą wozy kolorowe taborami…

już na stałe został Zdzisio gdzieś za nami….hej…

Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie,

wskoczył Zdziś na główkę i już nie wypłynie.

Tylko po trzech piwkach, bo pić mu się chciało

i chciał szybko schłodzić swe rozgrzane ciało.

Jeśli macie zamiar gdzieś pojechać podczas tego lata – WRÓĆCIE, PROSZĘ!

Nie, nie chcę kończyć  takim ponurym akcentem, więc na koniec przyśpieweczka- reklameczka na melodię ” Moja mama z miasta Jokohama.” ( z operetki „Wiktoria i jej huzar.” .                                  

Już jest lipiec,

warto chyba przypiec

plecy, brzuszek oraz twarz,

please, ostrożnie,

to nie schab na rożnie,

AVA skin protection masz?

 

 

 

 

 

 

 

Wakacje, wakacje….

Zobaczyłam przypadkiem ogłoszenie – reklamę dotyczącą kolonii i obozów dla dzieci i natychmiast przypomniała mi się rymowanka na ten temat sprzed iluś tam lat, którą, tak, tak, powtórzę, bo ciekawa jestem czy ktoś z was, wpadających tu do mnie przeżył jako dziecko taki obóz? Jeśli nie wy, to zapytajcie rodziców, czy kojarzą tę atmosferę i prześlijcie im moje szczególnie ciepłe pozdrowienia.

NA KOLONIACH  ( forma „wyliczanki”)

Usie, dusie, trusie – klawo na turnusie :

Anka wpadła do silosu, baran kopnął Lusię,

Elkę boli nerka, ospę ma już Wierka,

Kryśka zżarła osiem dżdżownic – zabrała ją „ERKA „

Majka ma majaki, Olka żuje maki –                                   IMG_4033

pan już wezwał milicjanta, zgarną ją do paki !

Grzesiek razem z Markiem podrywa kucharkę,

gumą ” Mambą ” się skleili Krzysiek z grubym Darkiem.

IMG_7655

Michał i Dionizy zwiali do remizy,

strażakowi na zabawie zwędzili dewizy.          IMG_7659

Feluś nóg nie myje, Hubert w kącie wyje,

a Jacusia – Andrzej wepchnął w pokrzywy, po szyję !

IMG_7656

Une, due, trolu, spoko pani Jolu,

jest w apteczce na kolonii zapas NERVOSOLU.   

Wychowawcę Radka lęk o dzieci zatkał ?

Wpuść pan wszystkie do świetlicy , puść im film o kwiatkach !

IMG_7657

Ende, dende, trane – dzieci są kochane,

im rozrywki niepotrzebne, rozerwą się same !

ObrazWIOSNA 2O13 023

LIŚCIE miałam na liście

Poupalna głupawka rymowana

Oj, nareszcie popadało tu rzęsiście,

więc wybiegłam z chałupinki zamaszyście,

żeby sprawdzić jak się czują mych drzew liście.

Żyją, żyją, żyją wszystkie, oczywiście!

Pobiegłam też do moich użytecznych maluchów roślinnych, żeby sprawdzić ich samopoczucie. Chyba, jak to mówią: – DO PRZEDNÓWKA będzie co skubnąć. Ominęłam dynię, cukinię, fasolkę szparagową i krzaczek papryki. Koperek zżółkł  – wysieję drugi raz.

Ledwo, ledwo udało mi się zrobić ten wpis. Po burzy ( noc z 1/2-go ) zanikł mi internet i chodzą słuchy że przywrócenie go jest trudniejsze niż mogłoby się w dzisiejszych czasach wydawać. Pracowałam na „pożyczonym.” Niemrawo to szło i wolniutko.

DROGI WODNE (RZEKI) LIŚCI:

O, Dzień Psa! 1 lipiec

Nasza suczka Tara mogła dziś wybrać kilka fotek ze swojego psiego, pamiątkowego albumu. Niektóre musiałam odrzucić, bo już parę razy umieszczałyśmy je na tych stronach przy okazji „psich” tematów.  Miała też prawo do komentarzy.

To moi tak zwani rodzice. Tata Charlie i mama Rina, Tata, to ten w smukły, w białym krawacie jest już, niestety, w Psim Niebie. 

Pojawiłam się na tym świecie w dużym domu na Dolnym Śląsku, w towarzystwie braci i sióstr. Rozjechali się po całym kraju. Kontaktów nie utrzymujemy. Po prawej ja – już po dojechaniu do obecnego miejsca zamieszkania. Jak widać ciągle mam niepewną minę.

Tu, jak widać jestem po jednej z moich psich traum. Zabieg. Coś tam mi zrobili, ale udało się i stanęłam na wszystkie łapy. Pamiętam, że w tamtych dniach pańcia karmiła mnie rosołem z łyżeczki!!

Tu, już dorosła, jestem właśnie w odwiedzinach u mamy Riny. To ta, co się wyleguje za mną na psim fotelu.

Przez wiele lat spędzałam wakacje z moimi ludźmi nad jeziorami. Za niektórymi, młodszymi musiałam chodzić, bo, jak, wiadomo dzieciaki mogą być narażone na różne niebezpieczeństwa. Lubiłam to. Lubiłam też spać w przyczepie, czekać na tych, co wypłynęli  żeglować lub łowić rybki (och, te chrupiące skrzela i ogony smażonych okonków). Lubiłam też i lubię  ciepłe, ludzkie ręce.

To ja w dniu dzisiejszym, czyli 1-go lipca 2022roku. Trudno mnie było namówić do pozowania, bo po pierwsze jestem starsza i  mnie to nie bawi, a po drugie dzień jest tak upalny, że po prostu siedzę w cieniu, pod stołem i nie chce mi się nigdzie wyłazić. Pokazałam za to pańci  fajnego frudła, który przysiadł na murku przy oknie i na szczęście poleciała tam z aparatem. Obie nie wiemy, co to za muszysko. A wy?

WSZYSTKIM MOIM  PSIM POBRATYMCOM RÓŻNYCH RAS ŻYCZĘ ZNALEZIENIA MIŁEGO DOMU  U LUDZI O DOBRYCH RĘKACH

                                                                                        TARA – wielorasowa (tricolor)

PS. Na fotce przewodniej – moje pazury przed wizytą u pedikiurzystki. ( Nie miała czego fotografować! Czasem ludzie są dziwni!)