Z życia Kotka Psotka cd.

Kolejne zdarzenia z życia Kotka  Psotka – wybrane przez Bąbla

Pławna_09_08_Kry 105

Bąbel : „ Czy pies i kot mogą żyć w zgodzie ?​ Oczywiście, że TAK.”

Od tego dnia, kiedy wywąchałem* zapach cudownych naleśników w domu Kasi i poznałem Psotka minęło już trochę czasu. Jestem już większym i rozsądniejszym psem i wiele razy wpadałem do nich z wizytą. Kiedyś nawet zabrałem tam mego pana, który również był zachwycony i Psotkiem i podwieczorkiem Kasi.

Coś mi się wydaje, że będziemy ich częściej odwiedzać !

Psotek miał do mnie trochę żalu, że wybrałem dwa zdarzenia, o których on nie lubi wspominać. Wyjaśniłem mu, że oba są mi bliskie, bo i ja przeżyłem podobne. Wtedy się zgodził. No i dobrze się stało, bo jak było próbne czytanie, to nikt nas nie wyśmiał, a wszyscy się tylko uśmiechali.

Chyba rozumiecie różnicę ??

* Opis tego zdarzenia znajdziecie w czerwcu 2019r

Kotek Psotek: Są momenty w których żałuję, że samemu nie mogłem wybrać sobie imienia, a wy nie ?

                                                             IMIĘ

Nie podoba mi się moje imię – oznajmił pewnego ranka kotek Psotek – siedząc na swoim miejscu przed kominkiem i patrząc sennie na Kasię poprawiającą klasówki, czego zresztą NIE ZNOSIŁ, bo w takich chwilach wcale nie zwracała na niego uwagi. – Nie znoszę swojego imienia! – powtórzył – czy nie mógłbym się nazywać na przykład BAZYLI, DEMON, PANKRACY, albo przynajmniej FIMELON?!

– Chyba FILEMON – sprostowała Kasia, ale Psotek nie zwracał na nią uwagi i mówił coraz głośniej: – Nawet MRUCZEK ma jakieś prawdziwe kocie imię, a moje? – Psssssotek, Pssssotek, słyszysz, jakie to syczące ? Czy ja jestem wężem ? SKĄD takie głupie imię?

– Kiedy byłeś bardzo jeszcze małym kotkiem psociłeś, czyli bawiąc się, robiłeś sporo różnych szkód – powiedziała z westchnieniem Kasia.

– Niechcący ? – zapytał Psotek.

– Tak mi się wtedy wydawało – odpowiedziała Kasia – ale nie mam pewności.

– Hm ! – mruknął Psotek i zapytał :

– Czy pamiętasz jakieś moje psoty ?

– O, tak ! – Kasia westchnęła i wreszcie spojrzała na Psotka z większą uwagą.

– Rozumiem, że ty też lubisz, kiedy ktoś opowiada o przeszłości…więc pewnego razu huśtając się na firankach zrobiłeś w nich pazurkami sporo dodatkowych dziurek, rozbiłeś czyli stłukłeś kilka wazonów, obgryzłeś mi moją ulubioną paprotkę, rozlałeś i to nie raz mleko z mojego kubka i, o ile pamiętasz, bo to zdarzyło się nie tak dawno temu, przegryzłeś kabelek od komputerowej myszki, myśląc, że atakuje mnie prawdziwa mysz, kiedy głośno krzyknęłam, że jest zepsutą, starą, głupią myszą.

– Ale to już nie była moja wina – warknął Psotek – chciałem cię obronić, a czy uważasz, że na przykład rozwalanie mrowisk tych okropnie gryzących mrówek w naszym lesie to też jest psocenie? Bo kiedyś……ale Kasia mu przerwała:

– To jest coś o wiele gorszego – stwierdziła poważnie – to są po prostu paskudne uczynki!  Jak można komuś, kto czyści las i jest tak pracowity niszczyć jego dom ?

– Kasia była wyraźnie oburzona i już zaczynała myśleć, jak kolejny raz przypomnieć Psotkowi o ochronie przyrody, kiedy on oznajmił: – Wiem, wiem i chciałbym ciebie zapewnić, że NIGDY czegoś takiego nie robiłem, nawet jak byłem mniejszy, ale kiedyś widziałem dzieci, które rozkopywały mrowisko i chciałem się tylko upewnić.

– Mam nadzieję, że te mrówki, które dostały się do ich butów zrobiły, co trzeba – mina Kasi nie wróżyła nic dobrego,, więc Psotek szybko wrócił do właściwego tematu:

– A co ja jeszcze napsotkowałem?

– Napsociłeś, Psotku, n a p s o c i ł e ś – poprawiła go Kasia – no…rozsypałeś na podłodze cały kilogram mąki, przespacerowałeś się po moim łóżku łapkami umazanymi czarną, rozlaną wcześniej farbą…

– Zostawiłaś otwartą ! – burknął Psotek.

– Ja tylko wymieniam kilka zdarzeń, które mają ci wyjaśnić, skąd się wzięło takie imię, mój kocie Psocie – spokojnie powiedziała Kasia i ciągnęła dalej : – stłukłeś abażur od mojej lampki, zaplątałeś się w trzy różne motki włóczki, z której miałam zrobić sobie sweter na zimę, a dało się z resztek wydziergać tylko kilka szalików i czapek dla znanych ci zwierzaków.

– Dosyć, już, proszę – zamruczał lekko oszołomiony liczbą psot Psotek – rozumiem,

to wszystko musiało być straszne!

– Wcale nie, to były bardzo kocie działania, ale już teraz wiesz, skąd to imię.

– No….tak…chyba je sobie zostawię, ale… czy czasem…jak przyjdą jacyś goście….

mogłabyś…no…tak dla zabawy…nazywać na przykład...SIMEMONEM ??

Kasia roześmiała się serdecznie ze swojego Simemona i na zakończenie spytała:

– A czy jesteś ciekawy, jak ja chciałam się nazywać w czasie, kiedy nie lubiłam swojego imienia ?

– Oczywiście, że jestem, to jak ?

– F I O R E L L A !! – powiedziała Kasia i już oboje wybuchnęli szalonym chichotem.

jesień 2012 041

                               PECHOWY     WIECZÓR  

Kotek Psotek: – ” Och, taki dzień może się zdarzyć KAŻDEMU !! „

      Psotek przeciągnął się leniwie, wyprostował najpierw przednie łapki, potem tylne, otrząsnął się i już był gotowy – no właśnie, do czego ja jestem właściwie gotowy?  Spojrzał w okno. Nie zobaczył niczego,oprócz jednostajnych smug deszczu. W rynnie bulgotało. Na podwórku same kałuże i nie da się ich przejść kocią, suchą łapą, wrócił więc do swojego koszyka i znów zwinął się w mały kłębuszek.

  Kasia wyszła po zakupy, biedna, w taką pogodę, a Psotkowi przyszło na myśl, że to coś wspaniałego być sobie takim normalnym kotem, który nie musi chodzić do szkoły jak Kasia i uczyć dzieci przyrody, nie musi robić zakupów, czy też załatwiać innych, skomplikowanych spraw.

– Zakupy. . . .zakupy . . . –  mruczał Psotek sennie i nagle skoczył w górę na wszystkie cztery łapy.  Przecież Kasia kilka dni temu przyniosła ze sklepu… jakieś słodycze? Ech, leżeć tu sobie i lizać mlecznego lizaka, albo chrupać te pyszne jogurtowe ciasteczka. . . idealne zajęcie na deszczowy dzień ! Trzeba poszukać!

Psotek wiedział, że Kasia nie lubi takich poszukiwań i że nie pozwala mu na łażenie po półkach, ale…teraz Kasi nie było, pogoda była no….O K R U T N A dla kotów, a brzuch Psotka coraz bardziej tęsknił za czymś słodkim.

IMG_8023

Zaczął od kredensu. Na półce stały słoiki wypełnione białymi, okrągłymi kulkami. – To musi być TO – mruknął i podskoczył w górę strącając, uff, wielki słój wypełniony, jak myślał, mlecznymi cukierkami. Słoik spadł z wielkim hukiem, rozbił się na sto tysięcy kawałków, a na Psotka posypały się boleśnie obijające się o jego nos ziarna WYJĄTKOWO TWARDEJ i DUŻEJ WŚCIEKŁEJ FASOLI !!!!

– Pomyłka – burknął – ale jak już zacząłem..o, tu  MUSI coś być! Wsunął łapkę do szuflady z jakimś otwartym pojemnikiem, zanurzył łapę, powąchał i . . . . aaaapsik,. ……aaaapsik – kichnął chyba osiem razy – jak ona może zostawiać na wierzchu takie rzeczy!!? OTWARTY PIEPRZ!! Skandal !

Kotek Psotek, trochę już zły, zeskoczył z kredensu i bardzo zdecydowanym krokiem poszedł do pokoju Kasi.

Otworzył stanowczym ruchem jej biurko, co, wiedział, było a b s o l u t n i e    z a k a z a n e   i  za stosem szkolnych klasówek, ech, te jej dzieciaki, znalazł wspaniałe zapasy kocich i nie tylko słodyczy.

Ułożył się więc wygodnie na kanapie Kasi i zaczął chrupać, jeść, lizać. Deszcz, oczywiście padał nadal, ale już nie był taki okropny.

Kasia weszła do domu otrząsając parasol z kropli deszczu i myśląc o swoim małym, samotnym kotku, który musiał już być bardzo, bardzo głodny.

Sama też marzyła o wielkim kubku kawy i pączku, który czekał w paczce, ale, tak, najpierw ryba dla Psota – pomyślała i właśnie wtedy usłyszała czyjś jęk. Koci jęk! To jęczał jej kotek Psotek!

Wbiegła do kuchni, rozejrzała się, pędem ruszyła do pokoju i zobaczyła swojego kota, który, zwinięty w kłębuszek cicho pojękiwał. Dookoła niego leżały porozrywane opakowania, papierki, patyczki po lizakach i okruchy po ciastkach. Kasia zobaczyła też pootwierane drzwiczki szafek, kredensu, biurka, kawałki stłuczonego słoja i wszystko zrozumiała. Bez słowa podeszła do domowej apteczki, nalała WIELKĄ ŁYŻKĘ BARDZO GORZKICH KROPLI, otworzyła Psotkowi pyszczek i wlała mu je do gardła.

Psotek parsknął, zajęczał jeszcze głośniej i otworzył jedno oko.

Trzy dni ostrej diety ! – surowo oznajmiła Kasia.

Psotek otworzył drugie oko i krzywo spojrzał na Kasię, ale widząc jej minę tylko cichutko wymruczał : – Wiem, wiem, pan kotek był chory i leżał w łóżeczku i przyszedł pan. . . – ale nie skończył, bo nie miał sił na dalszą deklamację i zasnął.

Kasia przypomniała sobie pewną okropną rymowankę, którą powtarzała jej babcia w niektórych, och, nieważne jakich, chwilach:

Od słodyczy brzuszek ryczy, a potem z gęby wypadają zęby!” – powtórzyła ją półgłosem i patrząc na śpiącego już spokojnie kotka, dodała – ale chyba nie należy już wspominać o czterech rodzajach babcinych ciast, które często czekały, pomimo niemądrej rymowanki, tu, w tym domu na werandowym stole na mnie, łakomą wnuczkę. – No – tu Kasia bacznie spojrzała na swego kota – ale ja  n i g d y nie przeszukiwałam babci szafek!

Pławna lipiec 2011 006

   

Z okazji… Dnia Pisma Ręcznego – 23 Styczeń

WIMA – Writing Instrument  Manufactures  Association na Dzień Pisma Ręcznego wybrało datę 23 STYCZNIA  – w tym dniu bowiem urodził się amerykański polityk John Hancock , jeden z sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości – znany z bardzo dużego, ozdobnego podpisu. W dobie komunikatorów, e-maili, telefonów komórkowych przestajemy pisać na papierze, trochę inaczej pracują nasze ręce i tym samym inaczej aktywizuje się mózg.

IMG_8104_LI

Jeśli ktoś, kiedyś sądził, że będziemy wiecznie

zapisywać swe myśli rysikiem i piórem,

długopisem, ołówkiem – krótko mówiąc: RĘCZNIE,

ten dziś się czuje głupio i sny ma ponure.

IMG_8121

Pach, pach! Oba kciuki nad dziwną maszyną

w ruch wpędzone – stawiają literki i słowa,

zdania krótsze i dłuższe już w przestrzeni płyną,

pach, pach po klawiszach – wiadomość gotowa:

IMG_8128                    IMG_8119

„Tu jestem” i „To robię”, ” A ty, jak się czujesz?”

Pach, pach: ” zaraz będę”, pach, pach: ” Ziuta zdrowa”

ktoś pisze, odpisujesz, a potem kasujesz,

bo takich wiadomości dziś już nikt nie chowa.

IMG_8105

Gdziekolwiek byś nie siedział: w puszczy, na biegunie,

pach, pach: znów ktoś napisał, zaczynasz od nowa.

Pach, pach: i myśl twa zwięzła gdzieś w przestworzach sunie.

Pach pach! To się nazywa ROZMOWA KCIUKOWA.

IMG_8110                   IMG_8130

 

 

Z okazji…a, tam! Braku ZIMY!

18 STYCZNIA – Dzień Bałwana

IMG_8068_LI

19 STYCZNIA – Światowy Dzień Śniegu

ferie 2015 018

Gdzie, powiedzcie, podziewa się ZIMA ?

Kto tę zimę porwał i gdzie trzyma?

Kto ją zamknął, zniewolił, do licha?!

Spójrzcie, już się WIOSNA do nas wpycha.

Przecież tak nie może być!

wigilia 2012 + ferie 2013 005        IMG_8027

 Tak Było 2012                                         Tak jest 2020

Już zakwitły gdzieniegdzie pigwowce,

pochowali już ludzie śniegowce,

nie wyjadą już w kuligu sanie,

żadną śnieżką nikt w nos nie dostanie,

jak tu bez tej ZIMY żyć?

wiosna cd.2010 WK 052     IMG_8076

Tak było 2012                                         Tak jest 2020

Przecież to nie żadna plotka, ani ściema-

ściętej mrozem, białej ZIMY już nie ma.

Ktoś ją zabrał i dla siebie schował?

Ktoś ją z płatków śniegu obrabował?

Ktoś ją przegrzał, czy znieważył słowem złym?

IMG_7852                         IMG_7857

BAŁWANY  Z  PRZESZŁOŚCI

Marzę sobie codziennie, od rana,

że ulepię wielkiego bałwana.

lecz za oknem znów czarno, okropnie,

zamiast w śniegu, ziemia w deszczu moknie.

Kto pozbawił mą ojczyznę białych ZIM?

IMG_8092_LI (2)

JEDYNE BAŁWANY W NAJBLIŻSZEJ  PRZYSZŁOŚCI?

IMG_8088

 

Poprawka z życzeń na 2020 rok

Dotarły do mnie sygnały, że moje życzenia  z 1-go Stycznia 2020r były paskudne. Zgadzam się. I wnoszę małą poprawkę.

IMG_8039
STYCZNIOWE DRZEWA
IMG_8041
NA  STYCZNIOWYCH ŁĄKACH

 

Stawiałam sobie jasne wytyczne

jakie życzenia złożę Wam w tym Roku:

miały być ciepłe, optymistyczne,

i bez dygresji dopisanych z boku.

IMG_8055
STYCZNIOWA RZECZKA

 

Zerkam na stronę, nie ma tu co kryć,

chyba mnie dorwała depresyjka mała

i tego dnia w duszy musiało coś wyć,

bo dziś bym tych życzeń tak nie napisała.

IMG_8050
STYCZNIOWE BAGIENKO

Głowę mi myśli opętały trudne,

i z burzy mózgu, z mentalnej zamieci

życzenia wyszły nudne i paskudne

i będą, kurczę, ciągle tkwiły „w sieci”

IMG_8018
STYCZNIOWY ZACHÓD W TRZECIM DNIU ROKU

A wystarczyło poczekać dzień, dwa

na chwilę, kiedy słońce rozjarzone

zachodząc czerwono krzyknęło: – Hej! TO JA.

Zaraz wracam, by znów  rozgrzać waszą Ziemi stronę

IMG_8033
STYCZNIOWE ROBOTY NAD RZECZKĄ

I licząc na powrót jasności, dobra i ciepła –  życzę wszystkim wspaniałego- całego ROKU 2020.

Wyróżnione

Resztki poświąteczne

IMG_7977

Czy Wam też, po różnych Świętach i Uroczystościach zostają takie smętne resztki? Odwodnione kawałki pulchnego jeszcze przed chwilą sernika, czy pokruszone piernicze odłamki? Czy próbowaliście, chcąc być w zgodzie z noworocznym  postanowieniem, że nie, nie wyrzucamy resztek – zrobić z tego coś nowego, chociażby BAJADERĘ, czyli ciastko- śmietnik? Ja już nawet przygotowałam startą czekoladę, żeby dorzucić ją do zmiksowanych ( na fotce) moich resztek, a po dolaniu do całości kieliszeczka jakiejś naleweczki z kroplą olejku rumowego, ugnieść z tej masy zgrabne kulki i wyturlać je w kakao i wiecie co?

IMG_7990

Zrezygnowałam. Zjadłam te okruchy i tyle, a w tej startej czekoladzie wystarczy tylko zanurzać i oblizywać  palec i też jest uratowana. Niemniej, z całego serca polecam wykorzystywanie w pełni i w rozmaity sposób tego, co nam zostaje i czego nie zjemy od razu. Nie bierzcie przykładu ze mnie.

Znacznie łatwiej mi poszło zapieczenie w pasztecikowej formie, ale z  GOTOWEGO, francuskiego ciasta,  resztek grzybowo – kapuścianych, do których dodałam ( dla gęstości) rozgniecioną, ugotowaną soczewicę. Pycha. Żadnego wierszyka tu nie potrzeba.

IMG_8020

Z okazji… Nowego Roku 2020

WSZYSTKIM ŻYCZĘ WSPANIAŁEGO POCZĄTKU LAT DWUDZIESTYCH XXI WIEKU

IMG_7996

img_7997.jpg

IDZIE ZNÓW KOLEJNY ROK,

JESZCZE CZYSTY, NIEWINNY I ŚWIEŻY.

SPÓJRZCIE – MA SPRĘŻYSTY KROK,

SZCZERĄ TWARZ, JASNY WZROK,

W DOBRĄ ZMIANĘ ( dzieciak!) NADAL  WIERZY.

IMG_7992

IMG_7995IMG_8010

IMG_8011

IMG_8004

img_7994.jpgimg_7999.jpg

KTÓRY TO JUŻ RAZ, NASZ KOLEJNY ROK

WIERZY, ŻE NAD ZIEMIĄ ROZTOCZYMY

DOBRA BLASK, A NIE MROK ?

MINIE MIESIĄC, MOŻE DWA, BĘDZIE SZOK,

BO JEST PEWNE, ŻE COŚ ZNOWU SPASKUDZIMY. 

( Niechby chociaż była ta pomroczność, ale jasna jakaś!)