Ileś tam lat temu, w końcu co to kogo obchodzi ile, pojechaliśmy z Robciem mym młodym wtedy jakoś jeszcze, na wycieczkę państwowoznawczą po kraju – czy coś mi się tu nie pomyliło? A, tam, ważny cel, a nie metoda, jak powiadał świętej już pamięci mój znajomy, który umiał zawsze coś trafnie ująć i zajmował się doradami nie tylko biznesowymi dla innych po prostu. Szybko wróciliśmy, bo przyszło zdenerwowanie. Lato było wtedy bardzo, bardzo upalne. Zmyślny rozpozna to błyskawicznie po naszych strojach.

Tuż przed miastem, przy pierwszym instrybutorze saturatorowym z wodą nieświęconą, a sodowaną zatrzymaliśmy się z Robem, co by się nawodnić, jak każą, bo nie doświadczyli innych nawodnień tylko wodne. Jechaliśmy się przejechać naprzód i nie zamiarowaliśmy cofać się do tyłu tylko dlatego, że Robuś zapomniał swetera i chociaż słyszliśmy krzyki jego matuni, on sam, to znaczy Robuś mrugnął do mnie znacząco tym swoim okiem pięknym, a chociaż był w glassach, ja od razu o tym mrugnięciu wiedziałam, bo znam go tyle lat, ile prawie siebie. A o tej dbałosci jego matuli o jego zdrowie nawet popełniłam taki wierszyk rymowany zresztą oczywiście, taką przekomarzankę po prostu i ona spodobała się nawet i jemu. Wypunktował jednak mi, że o jego nerkach nie powinnam publicznie się wypowiadać. Macie chyba poukładane i domyślacie się, że w utworze Robbi występuje pod innym profilem zaufanym, czyli nazwiskiem. Co do innego, to imię też mu w tym wspomnieniu wymyślone nadałam, po co się ma kto czepiać? Ja w końcu zdałam maturę i nie tylko, to się oriętuję w przepisach co i jak.

Pan Jot, Robert Jederek
miał bolesność w okolicach nerek.
Matuś wciąż mu powtarzała:
„Nadużywasz swego ciała i za rzadko nosisz sfeterek.”
Jeśli Robcio nadużywał swego ciała, to i owszem, ale o tym wiem tylko ja, mamcia jak zwykle udawała, że wszystko wie o swoim jedynaczku. Ale o tem potem. Więc wyjechaliśmy na prostą po napojeniu siebie z saturatora, a machinę z instrybutora i dalej, pod oczami ciekawskich przechodniów sunęliśmy w kierunku nam tylko znanym. Bo widzicie chyba, ta machina, przyznajcie, że pierwszoklaśna nie nasza była, pożyczona, a zrobiona przez miejscowego geniusza mechaniki i zawsze wzbudzała podziw powszechny, zwłaszcza z Robciem za kierownicą i z mną tuż obok niego. A już jak założyłam takie body górne z ptaszkami z koronki co poniżej wam zaprezentowywuję, to już w ogóle.

Wyjechalismy na powiatówkę pyrkocząc, bo to w końcu co, jak co, ale mercedes to nie był, aż tu natknęliśmy się na lokal lokalny z ogłoszeniem.
To ta powiatówka, gościu się za nami oglądnął ze dwadzieścia razy, ogłoszenie poniżej:

Też byście się zatrzymali, więc Robbi przychamował jak trzeba i wchodzimy do lokalu, a tam całkiem odwrotnie. Za dwie takie niby pice Robcio zabulił jak za osiem w innym punkcie, wszędzie i zawsze było oszustwo i kant. Wróciliśmy, bo świat nas rozczarował już za pierszym podejściem i nie będę opisywać co było dalej, bo zwłaszcza Robbi sobie tego nie życzy, ale chciałam wam tu opisać że kiedyś było prawie tak samo jak teraz, chociaż niektórzy mówią że jest lepiej, bo podobno możesz na ten przykład sobie oglądać na ekraniku telefonu jak ci się babki pieką, a sama siedzisz na ławce i możesz karmić gołębie! Prawda to? To do czego to może dojść? Co jeszcze będą sobie ludzie oglądali? Kremy masz takie, że po jednym dotknięciu zmarszczki znikają z naszych damskich twarzy, ale teraz nie o tym, do tematu wracam: Satyratory dawno poznikały, instrybutory jak stały tak stoją, a my z Robciem na takie wycieczki po pice już nie jeździmy, teraz jak paniska zamawiamy sobie jedną na miesiąc jak przychodzi renta, ale przyznajcie na zdjęciu piękni kiedyś byliśmy, co nie? Ot, młodzi, w głowach szumiało, a że pica wtedy to nowość była, tośmy jechali czym i jak się dało.

A to mój Robbi dzisiaj na wyszczepienie COVIDA wchodzący. Na pamiątkę fotkę zrobiłam.
I teraz,oboje już wyszczepieni i zabezpieczeni możemy z radością i otuchą czekać na polepszenie się w innych zakresach życia, bo tak po mojemu, to jeszcze sporo pracy zostało dla tych na górze, zanim dojdą kto im naprawdę szkodzi, kto nie, kto robi w konia nas wszystkich, a kto udaje patriote i się tylko chce nachapać, a ledwie podstawówke skończył i wtedy zobaczą!! Na wypadek tak zwany wszelki Robbi i ja nie rezygnujemy i nadal jesteśmy zamaskowani. Ziuta przesłała nam made in hand piękne maski, Robbi ma taką męską bardziej ze skrzyżowanymi piszczelami, a ja oczywiście bardziej dla płci przeciwnej odpowiednią, taki fajny czerwony zygzak mam od nosa do ust. Wy też noście jeszcze maski na twarzach. Nie pożałujecie!

Lepsze były stare lata, lata dawne,
pełne przygód, lecz spokojne i zabawne,
może coś tam i gnębiło naszą ziemię,
ale wtedy nie groziły te pandemie.
Była grypka i ktoś odszedł dość znienacka,
ktoś zakrztusił się na amen pestką z placka,
komuś coś się nagle w głowie wyłączyło,
ale wierzcie, tych pandemii to nie było.
Ciocia Ziuta, zresztą trzęsąc się z uciechy,
oznajmiła, że to kara jest za grzechy.
Powiem krótko: gdyby się w to uwierzyło,
Ziuty pierwszej z nami tutaj by nie było.