Teatrzyk na Dzień Teatru 27 marzec

W roku 1961 podczas Światowego Kongresu Międzynarodowego Instytutu Teatralnego w Helsinkach zainicjowano Międzynarodowy Dzień Teatru. Wybrano 27 marca -na pamiątkę otwarcia właśnie w tym dniu Teatru Narodów w Paryżu. Przypomnę więc dziś mikro-sztuczkę napisaną przeze mnie dla dzieci ze szkoły podstawowej. Jest to nieco zwariowana  wersja KOPCIUSZKA. Do powtórnego zaprezentowania jej  na blogu zachęcił mnie fakt, że została ona już kilkakrotnie wykorzystana w szkołach i przedszkolach. Może i dziś trafią się rodzice, nauczyciele, czy opiekunowie, którzy mieli by ochotę z niej skorzystać. Rodzaj scenografii dowolny, wykonany przez  uczniów.

KOPCIUSZEK INACZEJ

Narrator: – Sto lat temu, może dwieście. ni to na wsi, ni to w mieście stał wdowiec na progu chaty – ni to biedny, ni bogaty i patrząc na letnie chmurki wsłuchiwał się w głos swej córki 

Kopciuszek: Tato, mama już nie wróci, mnie to też  szalenie smuci, lecz mówiłam wielokrotnie, że nie musisz żyć samotnie. Przebolej już dawną stratę, wyznacz wdowie ślubu datę!. Wiem, że masz na to ochotę, więc to załatw!W tę sobotę!

Ojciec: – No, tak, chętną z niej niewiasta, piecze też wspaniałe ciastka, a z ciebie jest mądre dziecię, nie tam jakieś ecie – pecie. Może wdowa z córeczkami będzie też szczęśliwsza z nami? A mężczyzna bez kobiety trudniej w życiu ma, niestety.

(nadchodzi wdowa z córeczkami, kilku gości, tańczą w ciszy) 

Narrator:– (przebrany za pazia, posłańca….): Jak mówili, tak zrobili, trochę jedli, kawę pili i jak ludzie mi mówili, wszyscy byli bardzo mili, ale SZA,ale SZA dalszy ciąg ta bajka ma!  (goście się rozbiegają, ojciec stoi przy Kopciuszku, córeczki coś szepcą)

Macocha: (do widowni i do kopciuszka) – Tylko w bajce wszystko kończy się weselem, a w życiu wszystko się dopiero zaczyna i w życiu nie ma śmiechu wiele….O! To twoja córka, ta dziewczyna?! Mówiły mi mądre panie: Najważniejsze jest ubranie! . . .

Narrator (poprawia głośno): – Wychowanie! Wychowanie!

Macocha: Wychowanie, wychowanie! Sprzątnij! Naucz się gotować! Suknie trzeba wyprasować! Narąb drzewa Wyczyść buty! O! W gorsecie sterczą druty, napraw mi to do wieczora, a wy (do córek) chodźcie, na nas pora, czas na spacer, bo na zdrowie spacer świetny, każdy powie! A ty, (do męża) idziesz już do pracy? Och, mężczyźni to cudacy!              

(ojciec zgaszony odchodzi, panie się przechadzają, Kopciuszek zakłada fartuch, czarną chustę, zamiata. Po chwili słychać głos trąbki posłańca królewskiego, na scenę wbiegają jeszcze 2-3 osoby. Posłaniec wyciąga pismo i czyta. Wszyscy zasłuchani.)

Narrator-Posłaniec:  Wszystkie młode panienki! Szyjcie ładne sukienki, a w najbliższą sobotę przerwijcie swoją robotę! Nie wchodźcie też na face-booka, bo książę tu żony szuka! Bal na zamku wydamy, na was, panny czekamy. Uśmiechajcie się ładnie, gdy mu któraś w serce wpadnie – czy biedna czy bogata, żoną będzie przez lata!

(Kopciuszek smutno sprząta, córki z mamą pokrzykują)

Córka I : – Ja, ja będę jego żoną! Suknię włożę, tę złoconą, a gdy perły doszyć zdążę – mnie wybierze piękny książę!

Córka II: Kopciuszek niech ci przyszyje!

Córka I: –  Tylko niech łapy umyje!

Córka II: Mnie wybiorą na tę żonę!

                  Ty masz oczy wytrzeszczone,

                  krzywe nogi, nos jak kluchę!      

Córka I:   Zamorduję tę dziewuchę! ! !

                  Klucha? Co ciebie napadło?

                  Lepiej sama spójrz w zwierciadło:

                  biodra – zero. Rzęsy? – marne,

                  ząbki jak perełki…CZARNE !

                  Włosy….jak…ogon u myszy !!

Macocha:   Ech, panienki, ciszej, ciszej ! Ty. Kopciuszku rób maseczki! Piękne mają być córeczki. Z coca-colą zmiel ogórki, dodaj czosnku cztery wiórki, krem nivea, kwiat rosiczki, zmieszaj, obłóż im policzki. Jako matka, wiem, na pewno któraś z nich będzie królewną!!

(córeczki wybiegają piszcząc, macocha dostojnie odchodzi, Kopciuszek coś tam robi przy stoliku, sala ciemnieje. Kopciuszek nuci smutno, machając miotłą)

Kopciuszek:   Żebym to ja wiedziała, żebym życie bardziej znała,

                          taty bym nie namawiała na ten ślub.

                          I to wszystko trochę złości, zero, zero przyjemności, żadnych bali,

                          żadnych gości, tylko wszystko rób i rób!

                           Inni chodzą na imprezki, mnie się w oczku kręcą łezki,

                           bo rozrywek nie mam wcale, co tu kryć.

                           Czemu, czemu ta macocha udawała, że pokocha,

                           trudno, trochę tu poryczę, ciężko żyć! ( chlipie)

       ( Światło punktowo oświetla wchodzącą na scenę Wróżkę)

  

Kopciuszek: Ktoś TY ??

Wróżka:–   To ci zagadka!!

                   To ja, twoja chrzestna matka.

                    Różdżką jedno skinienie

                    i życie ci odmienię!

                    Pożyczyłam od Harry Pottera. ( do widowni)

                    No, niech się panna rozbiera!

                    Ściągnij wreszcie tę szmatę,

                     mam tutaj  suknie bogate.

                     Jeszcze diadem, no i szal.      ( podaje obie rzeczy, Kopciuszek zakłada))

                     Na zamku cię czeka bal !

Kopciuszek – : Och!! Nie wierzę!! Jak to tak??

                         Miałam dziś przebierać mak…

                         bo mi ktoś pomieszał z ryżem……

Wróżka: – Zrobią to ptaszęta chyże. Zaraz wsiądziesz do karocy,

                  lecz PAMIĘTAJ! O PÓŁNOCY, nim godzinę dzwon wybije,

                  uciekaj na łeb, na szyję. Czar odejdzie, tak się stanie!

                  Baw się dobrze, pa, kochanie!

Kopciuszek: –   Oczom, uszom nie wierzę

                          i kareta mnie zabierze? (wygląda przez “okno”)

                          tak, już czeka! Serce fika!

                          TO MERCEDES !!! ALE BRYKA!!

                           LIMUZYNA ! Nie do wiary!

                           Bo przecież prawdziwe czary

                            w życiu są naprawdę rzadkie. . .

                            Teraz muszę wyjść przed chatkę (wychodzi)

( Sala ciemnieje, po chwili “wsnuwają się” tańczące pary, słychać jakąś wybraną przez reżysera muzykę, pary nucą, śmieją się, siostry też z kimś tańczą, tylko Macocha gniewnie obserwuje tańczącego księcia z Kopciuszkiem. Ojciec stoi obok. Dźwięki cichną, wchodzi narrator-posłaniec))

Posłaniec: –  Ze sto panien z różnych stron!

                      Która z nich podzieli tron?

                      Część kołuje, część poguje,

                      każda wdziękiem nas czaruje.

                      Tańczą sambę, czy to polka?

                      Żadnej dziś nie złapie kolka,

                      bo każda nadzieję ma:

                      Och! Księżniczką będę JA !  

Kopciuszek: –    Teraz wiem, po co są bale!!

                           bawiłam się doskonale!

                           Książę, tańczysz wyśmienicie.

Książę: –     Takie to książęce życie.

                    Lecz czas dojrzeć. Szukam żony,

                    Tobą jestem zachwycony, więc...  ( słychać zegar)

Kopciuszek: –  Och, nie!! Północ już wybija,

                        to, co piękne szybko mija

                        Muszę biec, pa, pa, mój książę! (Kopciuszek ucieka, zostawiając adidasa)

Książę:Nie dogonię jej! Nie zdążę  (biegnie w miejscu przebierając nogami)

(Kopciuszek ucieka, zostawiając na scenie adidasa)

                Co to była za dziewczyna?

                Czy tu mieszka jej rodzina?

                Czy ktoś zna ją?

Goście razem: –   Nie, nie znamy!

Książę: –   Więc od dzisiaj jej szukamy.

                 Pantofelek zabierajcie,

                 Wszystkim pannom przymierzajcie.

                 Na którą pasować będzie,

                 ta mą żoną w zamku będzie ! ! !

(goście się rozchodzą, światło gaśnie, po chwili widać znów na scenie Kopciuszka. Przebiera mak, czy coś tam. Nadchodzi macocha z córkami, za nimi Ojciec)

Macocha: –  Skandal. Skandal nad skandale!!

                     Kiedyś z klasą były bale!!

                     Po zamku się szwenda jakaś przybłęda,

                     A książę, och, wpatrzony,

                     kompletnie zauroczony,

                     cały czas ją tylko niańczył!

                     Z wami nawet nie zatańczył! 

Córeczki razem: –  Ale mamo, przyznaj sama,

                               że to była piękna dama.

                               Trudno, mamo, takie życie.

                                Nie musimy być na szczycie!

 Córka I: –    Mnie… wpadł w oko główny krawiec

                    i choć mówią, że latawiec…

Córka II: –   Cztery walce – handlarz złotem

                    tańczył ze mną…reszta… potem (tajemniczo i wstydliwie)

Macocha: OOOOch !!

Ojciec: Ech, kochanie, już bez jęków,

               obaj mają zawód w ręku.

                Żaden kryzys ich nie zmyli,

                byleby się oświadczyli!          ( patrzy za scenę)

                Goniec z butem tu przybywa,

                Nic tu po nim, niech się zmywa.

Macocha : –  Bzdury, bzdury, bzdury, bzdury!

                      Hej, posłańcu, tu są córy.

                      Przymierzcie im pantofelka.   (bierze but, ogląda)

                      Stópka faktycznie, niewielka...

                      Bucik jak z prawdziwej bajki

                      i firmowe. Patrzcie. “NAJKI”.

(uparcie próbuje córkom wcisnąć but, chociaż one się bronią, majtają nogami – posłaniec się rozgląda, zauważa Kopciuszka na ławie)

Posłaniec: A tam, ta osoba drżąca, to kto ?

Macocha: Ach, służąca …

Posłaniec: Ale panna? I to młoda!

Macocha:-   Tak, lecz czasu na nią szkoda.

                     Na balu nie była,

                     bo ogród plewiła i tyle. I tyle.

Posłaniec: – Droga Pani, daj mi chwilę,

                    przymierzyć tylko przecież mogę ?

                    Chodź panienko, pokaż nogę.  

(Macocha wzrusza ramionami rzuca pantofel w stronę Kopciuszka, która mierzy, wstaje i tańczy.)

Wszyscy: – OCH ! Och !

Posłaniec: –  UFF! Nareszcie. But pasuje.

                      Książę tak się denerwuje,

                      kolano mu lewe drgało,

                      bo szukanie długo trwało.

                      No, panienko, umyj rączki,

                      bo czekają dwie obrączki

                      i na zamku szybki ślub !!    

Kopciuszek: –  Będę wierna aż po grób.

                         I wcale nie chodzi o to,

                         że to książę i ma złoto.

                         Gdy go pierwszy raz ujrzałam,

                         już wiedziałam, już wiedziałam,

                         że go szczerze pokochałam.

Ojciec: –    Przyznaj teraz, moja żono,     

                  Tak na prawdę, nie wiadomo

                  kogo, jaki czeka los.

                  No, już dobrze, wytrzyj nos.    ( daje jej chusteczkę)

(MUZYKA. Na salę “wtańcowują” różne pary, książę z Kopciuszkiem, macocha z ojcem, siostry ze swoimi wybrańcami i kilka innych par. Zaczyna się cichy podkład muzyczny „Krakowiaczek jeden…” na scenę powraca narrator i oznajmia)

Narrator: MORAŁ NUMER JEDEN!

Grupa wybrana śpiewa:-

         Nigdy nie wiadomo, co się komu zdarzy,

         więc dlatego człowiek zawsze o czymś marzy.

         Jeden chciałby kasę, drugi gnać po świecie,

         inny chce być wójtem w opolskim powiecie

         Nie wszystko się spełnia, rzecz to całkiem pewna,

         lecz czasem z Kopciuszka wyrasta królewna…

Wszyscy: Szalejemy ?

(tańczą kawałek np. salsy i zatrzymują na chwilę rodziców wygłaszając drugi morał )

Narrator: – MORAŁ NUMER DWA!

Macocha i ojciec razem: –

 I wszystkim rodzicom dzisiaj dobrze radzę,

 Morał naszej bajki miejcie na uwadze.

 Morał dosyć prosty, a nawet banalny:

Nie tak ważne to na starcie, lecz produkt finalny!!

(kilka nieudanych fotek z nieudanego zapisu wideo): 

 

                  

               

               

                    

                   

   

              

           

                

                 

                

                  

              

                

                

                   

                 

                  

     

                

 

 

 

Bez mięska!! – 20 marzec

W roku 1985 (czyli nie tak znowu bardzo dawno, prawda?) amerykańska, ekologiczna fundacja FARM – zainicjowała Międzynarodowy Dzień  Bez Mięsa. Przyświecająca im idea to oczywiście próba uświadomienia ludziom, że ze względu na ich apetyty męczy się i ginie wiele zwierząt, ale też przypomnienie, że istnieją też inne, pełnowartościowe sposoby odżywiania się.

Moi kochani, dzisiaj, niestety

idą w odstawkę wszelkie kotlety

i nie jest ważne, że wasze ciało

właśnie kotleta dziś zażądało!

Zresztą, jak twierdzą mięs przeciwnicy,

najlepszy kotlet jest z soczewicy.

Już ziemniaczana czeka sałatka,

taka sałatka tętnic nie zatka,

a mus z cebulki (zwłaszcza na miodzie)

doda powabu każdej urodzie.

W zgłodniałym brzuszku nie będzie pusto,

gdy go wypełnisz pyszną kapustą.

Nadziane dzikim ryżem papryki

poprawią wszelkich badań wyniki.

Drugie śniadanie? Jedzcie oliwki,

jabłka, cytryny, gruszki i śliwki.

Na obiad zróbcie pasztet z buraków,

Na deser kompot ( byle nie z maku!!) 

i są wskazania, aby wieczorem

jeść pomidory duszone z porem.

A na wieczerzę (czyli kolację)

żuj siemię lniane oraz pistacje.

Przeżyć jeden dzień bez mięska? To zwycięstwo, a nie klęska!!

8 marzec

(nie jestem autorem tej fotografii)

Dziś w całej Polsce, w gminie, w powiecie,

we wsi, w osadzie i w każdym mieście

dadzą bukiety każdej kobiecie

z krzykiem: – Żyj STO lat, a nawet dwieście!

Przyjdą z goździkiem, bądź z tulipanem,

z pudełkiem MERCI, z butelką wina

krzycząc: Kobiety nasze kochane,

bez was okrutna każda godzina,

bez was, przyznajmy, to męskie życie

żałosne, puste, smutne, by było!

(choć…w głębi duszy błagamy skrycie,

by się to święto wreszcie skończyło).

Na szczęście, to się raz w roku zdarza,

więc nie martwimy się, naturalnie,

świadomi, że według kalendarza

już jutro będzie znowu normalnie.

Love for Sale?

Przypomnienie, wspomnienie:

Wśród kilku rzeczy, które mi się jakoś tam kojarzą z WALENTYNKAMI,  (oprócz Walencji,   Św.Walentego, albo jednego, czy drugiego Walencjusza, na pierwsze miejsce wysuwa się  „WALENTYNA  TWIST” Kto z Was jeszcze pamięta?  Przytoczę kawałeczek tekstu:

Walentyna, Walentyna

Już gwiazd kraina ją dobrze zna        

Były kwiaty dla Gagarina,  

A Walentyna TWISTA ma.

Walentyna, Walentyna

To pierwsza w świecie podniebna miss,

Jej imieniem się dziś zaczyna

Najnowszy „WALENTYNA TWIST”

(Tekst: Włodzimierz Patuszyński, śpiewały słynne przed wiekami FILIPINKI

Imię Walentyna ma swoje źródło w łacińskim słowie VALENS – mocna, silna, pracowita, zdrowa – wszystko pasuje. Musiała być taka. Kto nie wie, kim ona była – niech sobie poszuka w internecie.

Sądząc jednak po reklamach w sieci, wzmożonym ruchu w sklepach z upominkami, w kwiaciarniach, w cukierniach i w  innych takich – kupa ludzi uznała, że to Święto Zakochanych.  Wysyłają sobie nawzajem listy miłosne, słówka słodkie jak czekoladki, czekoladki słodkie jak miód, kwiatki w papierze z różowymi serduszkami, uśmiechnięte żółte pysie z czerwonymi sercami i kupują upominki.

Handlowcy zadowoleni. Proponują i biżuterię, i słuchawki, i bieliznę (Och, cud!), ale też szczotki do prostowania włosów dla ukochanej i nową golarkę dla ukochanego.  Uważam. że  esemesowe i elektronicznie wyznawanie uczuć w tym dniu. nie powinno się liczyć! Powinno być wręcz  z a b r o n i o n e !  Prawdziwe wyznanie – to wyznanie piórem, na papierze, w prawdziwej kopercie, przez prawdziwą pocztę dostarczone! 

Znalazłam w sieci propozycje różnych wierszyków tzw. „na – pocztówkowych” związanych z walentynkowym wyznawaniem uczuć, ale pozwólcie, że dołączę kilka swoich:

IMG_6220

Ptysiu! Odstaw ten tort niewalentynkowy!

(wiesz przecież, że powinien być większy i różowy).

Po prostu wpadnij, kochany: – mam domowe pączki!

Przytulisz mnie i potrzymamy się za rączki.

IMG_4371

Kocham Cię, bo gdybym Cię nie kochała,

już dawno bym się, miły, przed Tobą schowała

i byłbyś dziś sam jak pieniek – już od wielu lat.

Dobrze wiesz, ile pięknych kryjówek ma świat.

A fakt mojej przy tobie ciągłej obecności

jest przecież dowodem największej miłości !?

Czyż nie tak?

IMG_4280

Nie kupuj mi pierścionka, ani szczotki prostującej włosy.

Nie przynoś mi kwiatów, czy słodkich pomadek.

Chodź, pośpiewamy sobie dzisiaj na dwa głosy:

ja – Twoja sikoreczka i Ty – mój niedźwiadek.

 KAŻDY dzień, w którym można dodatkowo wyznać sobie uczucia jest na wagę złota. Zatem ja też załączam serduszko z walentynkowych serwetek. Jak już, to już! Kochajmy się.  Choćby  w te WALENTYNKI.

IMG_8850

ON:  

Czy jestem lekko zarośnięty, czy gładki,( taki bez zarostu) –

Kochaj mnie, kochaj mnie, po prostu.

Czy gorzej pachnę po robocie, czy raptem zionę Bossem (Hugo) –

Kochaj mnie, kochaj, jeszcze długo.

Czy cię obrzucam bukietami, czy raczej rzadko kwiat przynoszę –

Kochaj mnie, kochaj, miła, proszę.

Czy jestem blady po chorobie, czy różowawy (no, od słońca) –

Kochaj mnie, kochaj mnie do końca.

ONA:    

Czy mam migrenę i marudzę, czy krzyczę, że już brak mi siły –

Kochaj mnie, kochaj mnie, mój miły.

Czy milczę często przy obiedzie, czy gadam dużo o poranku –

Kochaj mnie, kochaj, bez ustanku.

Czy jeszcze cieszę się urodą, czy może inne są ciekawsze…-

Kochaj mnie tylko, kochaj zawsze.

Czy ci przerywam, jęczę, czy śpiewam – co przecież działa ci na nerwy –

Kochaj mnie jednak, kochaj bez przerwy.

A na koniec – stary utwór (1930 r) Cole Portera, ale w nowszym wykonaniu:

 

 

 

A niech już przyjdzie…!

Wszyscy wiemy, że się STARY raczej lenił,

powiem więcej – już ostatnio mnie rozzłościł,

bo niczego nam na lepsze tu nie zmienił,

a więc czas, by go odesłać do przeszłości.

Zabierz STARCZE (bo jak nie, to ciebie zmuszę) –

ludzką rozpacz, gniew i wszelkie nowe wojny,

niepokoje, głód, choroby, powódź, suszę,

i niech przyjdzie twój następca, ROK SPOKOJNY!

Zbierz i wciśnij, proszę, w te swoje bagaże

zawiść, zazdrość, ciągłe kłótnie pełne złości,

lecz nie pomyl się, nie spakuj naszych marzeń,

zwłaszcza tych…no, przecież wiesz…tych o miłości!

Już za dzień, godzinę, chwilę – bądź gotowy!

Nie oglądaj się za nami, bo i po co?

My siedzimy i czekamy na ROK NOWY,

DOBRY, ZDROWY, taki, wiesz…z magiczną mocą.

ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM TEGO WSZYSTKIEGO, CO  DLA KAŻDEGO Z WAS  BĘDZIE NAJLEPSZE.

Święta, Święta i po Świętach

O tym, że tak się dzieje, wiemy doskonale wszyscy. I jeszcze to ciągłe wrażenie, że dosłownie PRZED KILKOMA DNIAMI ubieraliśmy przecież poprzednie drzewko, a tu znowu trzeba od nowa – oprawić, rozplanować ułożenie lampek choinkowych i koniecznie powiesić stare ozdoby wykonane dawno temu przez dzieci ( kiedy dziećmi były) oraz istniejące od niepamiętnych czasów zakurzone łańcuchy bibułkowe robione jeszcze dawniej przez TYCH, których już nie ma. Takie właśnie jest życie i tak ma być.

Wam Wszystkim, wpadającym tu do mnie,  ŻYCZĘ TEGO, CZEGO ŻYCZYLIBYŚCIE  SOBIE  SAMI –  niech się spełni co najmniej w 85%    

Składam  życzenia już dziś, PIERWSZEGO DNIA ZIMY, bo, niestety  czas się zapełnia  różnymi niezbędnymi robotami. Ręce  mam w śledziach, obok rozmraża się pasztet do zapieczenia, a  głowa coraz mniej spokojna, jak to zwykle przed świętami bywa. Życzę sobie zatem SPOKOJNYCH  ŚWIĄT i proszę, zaakceptujcie to moje życzenie. 

Miało być wczoraj!!

Zapomniałam, zapomniałam.zapomniałam! Ten dzień był wczoraj, właśnie 25-go listopada, kiedy wszystkie pluszowate niedźwiedzie obchodziły swoje święto. Nie odpuszczę, muszę kolejny raz zaznaczyć, że to święto, ten dzień jest szalenie ważny dla wszystkich, tak ważny jak ważny był kiedyś wasz PLUSZOWY MIŚ. Nic nowego nie wymyślę, więc przytaczam dawną rymowankę

IMG_7812

Mili Państwo,   

Mam pytanie, aktualne właśnie dzisiaj

( nie spodziewam się od Państwa odpowiedzi):

Czy jest ktoś, kto NIGDY nie miał Pluszowego Misia?

Czy u wszystkich stary MIŚ gdzieś w kącie siedzi?

Smutny trochę, bo już minął czas, niestety,     

gdy wskakiwał wieczorami wam do łóżka,

a wy, żale, tajemnice i sekrety

szeptaliście mu cichutko  wprost do

uszka.

    lato PŁawna 2010 080lato PŁawna 2010 080

W dzień, targany był za uszy, (co się zdarza!)    

i ciągnięty po podłodze ( łapki zszyte!),

był pacjentem, gdy bawiłeś się w lekarza

i znieść musiał, och, zastrzyki  w brzuszek

wbite.

A gdy przyszedł dzień ponury, a z nim

smutki,

czy noc zła, a razem z nią sny – ciemne cienie,

przytulałeś MISIA, bo choć był malutki

dawał ciepło, miłość, oraz pocieszenie.

IMG_6042

Jeśli nigdy sam nie miałeś pluszowego misia,

nie jest ważne, czy masz sześć, czy sześćdziesiąt lat,

kup go, przytul, jak najszybciej, choćby dzisiaj,

gdy obchodzi  ŚWIĘTO MISIA cały świat.

Nerwy bez przerwy?

Króciusieńko:  W dniu Odpoczynku dla Zszarganych Nerwów:

DSCF1394(1)

29 październik

Panią Zosię, historyczkę  o zszarganych nerwach

ogarnęła dziś w szkole jakaś dziwna werwa:

Ech, zrobię hatakumbę

– krzyknęła, tańcząc rumbę

i tańczyła tak na wszystkich przerwach!

IMG_1382

Ja sama, obudziwszy się wczoraj nad ranem

poczułam, (choć nie miałam ważnego powodu),

że mam dosyć, że dzisiaj, cholera, nie wstanę

i nerwy mną targały od tyłu do przodu.

IMG_8669

Życzę  tym WSZYSTKIM, którzy mają zszarpane nerwy wielu, wielu spokojnych nocy i dni!

Ochroniarz osobisty

Tydzień temu leżałam złożona niemocą, owiana lekką mgiełką covidową i praktycznie obojętna na problemy tego świata. Późno sobie uświadomiłam, że był to Dzień Anioła Stróża ( 2 październik) i chociaż przez sekundę myślałam, czyby czegoś nie napisać – mój umysł się zaparł. „Nic z tego, kochana, leż i próbuj wyzdrowieć” – usłyszałam również głos miły i cichutki – czy to był mój osobisty aniołek stróżujący? I kilka dni potem przypomniałam sobie, że istnieje przecież rymowanka na ten temat. Jestem przekonana, że niewielu z moich gości ją wtedy czytało, czy w ogóle zauważyło. Pozwolę ją sobie przypomnieć, bo cały czas mam dziwne uczucie, że podczas mojej choroby coś, ktoś – nade mną czuwał i mnie pilnował. Ochroniarz osobisty? Bo przecież to nie mógł być mąż, co nie? A może? Ech, ta maligna….

IMG_8364

Jestem, jestem

Myśl o mnie szorstkim odtrącasz gestem

i gdy ktoś mówi: –  JEST. Twierdzisz: –  PLECIE !

A przecież zawsze przy tobie jestem,

Byłem przy starcie, będę przy mecie.

Bo kto się włóczył mokrym oparem

za twoim OPLEM szepcząc ci w uszko:

Uważaj ! Traktor za tamtym STAREM,

zwolnij, przyhamuj! Już ! Z gazu nóżka !

Kto zajął obok krzesełko puste

na tym bankiecie przed dniami trzema

i strącał z łyżki kąski zbyt tłuste ?

A ty wciąż mówisz, że mnie to nie ma ?

Kto srebrną nicią, w środę, pod lasem

dwa sromotniki skradł ci z koszyczka

żebyś nie odszedł przed swoim czasem ?

To ja – Anioła Stróża duszyczka.

IMG_8366