Pierwszy wpis lipcowy. No cóż, nie, nie miałam remanentu, ale potrzebny mi był mały remont osobisty, który zrealizowałam wyjeżdżając na kilka dni i spotykając się z najbliższymi osobami, czyli z Rodziną. Kilka fotek z tej wyprawy będzie, ale jeszcze nie dziś. Teraz odwiedziłam „współblogerów” i dzielę się z Wami kolejną rymowanką.


Usiadłam dziś sobie na trawie
blisko lasu przy małym stawie
i złapała mnie dziwna dumka,
bo zachciało mi się kumkać
razem z grupą zielonych żab.
Dwie zarechotały srogo:
W chórze nie brak nam nikogo,
a ty skrzeczysz jak stary krab.


Miały rację miłe żaby. No i tyle.
Byłam jednak niby żabą choć przez chwilę,
biorąc z nimi udział w tej zabawie,
tuż przy stawie, na zielonej trawie.


Zerkam w górę i widzę ponurą,
ciemną chmurę i chcę być tą chmurą.
Płynęłabym wolno, uroczyście,
płakałabym deszczem rzęsiście,
a na wszystko zerkałabym z góry.
I wszystko byłoby piękniejsze,
może weselsze, chociaż mniejsze!
Bo chyba tak nas widzą chmury?


Ktoś się spytał: czego jeszcze sobie życzysz?
Dziś – być wszystkim, bo już jutro będę niczym,
chcę być wszystkim i zaistnieć wszędzie,
bo mnie jutro już nigdzie nie będzie.
