
Kiedyś był Św.Mikołaj, później przez czas jakiś, ale nie u wszystkich, dostarczał prezenty Dziadek Mróz, a do moich znajomych z Wielkopolski zaglądał Gwiazdor. Jak go zwał, tak go zwał, grunt, że przychodził i to w najcięższych czasach, kiedy to (a kto to pamięta?!!) wydobywał z worka, lub cichcem, nie wiadomo kiedy, zostawiał pod nawet najlichszą choinką – a to mydełko FA, a to szampon Zielone Jabłuszko, a to parę lepszych, zdobycznych rajstop, czy skarpetek. Zawsze jednak, nawet w najgorszych czasach były książki. W naszej rodzinie kwitła przez jakiś czas „twórczość” polegająca na opisaniu każdego prezenciku jakąś rymowanką. Głupie były okrutnie, niepoprawne, wariackie, ale jakoś nas rozśmieszały. Zbliża się ten czas mikołajowego rozdawnictwa. W sumie miły to zwyczaj, chociaż ja chyba wolałam, kiedy było trudniej i kiedy zadowalały nas drobiazgi. No, to kilka przykładów mikołajowej „twórczości.” Może i u was istnieje taka tradycja, a może sami wpadniecie na jakieś pomysły.
UWAGA: Wszelkie podobieństwo eksponatów na fotografii do tych, które ktoś dostał, czy dostanie, jest absolutnie przypadkowe. To są są wyłącznie przykłady.








Zauważyliście, mam nadzieję, że autorzy różnych reklam, czy np. podawanych propozycji dotyczących takiego, a nie innego upieczenia szynki, zrobienia pierogów, kremu, rogalików itp często bazują na naszych ludzkich „słabościach,” czy uznanych za powszechne zjawiskach emocjonalnych. Wykorzystują naszą drobną, ludzką zazdrość lub ogólnie „uznaną” tendencję teściowych do krytykowania, a także np. trendy związane z chwaleniem wszystkiego, co robiły babcie (ten przepis znalazłam w kajeciku babuni ) itp. Stąd treść pod fotką piernika do upieczenia.


WSZYSTKIM ŻYCZĘ TAKICH PREZENTÓW, O JAKICH OSTATNIO MARZĄ, ALE CZY WSZYSCY BYLIŚMY GRZECZNI?? OJ, widzę………….
