Po wypłynięciu z ostatniego kanału, który kiedyś nazywał się Giżycki, a obecnie od 2018 roku – Łuczański wydostajemy się na spore jezioro Kisajno i snujemy się między wysepkami Łabędziego Szlaku, a później przez Przesmyk Świętego Piotra wypływamy na szersze wody.

PRZESMYK ŚWIĘTEGO PIOTRA

Niekiedy mijamy porty z rzędem motokrówek. To jak wodny film „Konwój”

Różne, śliczne żaglowce spotykamy po drodze 
„Brzydkie Kaczątka” z rodzicami
I płyniemy, płyniemy, płyniemy przez kolejne jeziora, „zaliczając” po drodze kolejne zachody słońca, pijąc kolejne kawki i przyglądając się różnym, wodnym roślinom i mieszkańcom tej pięknej krainy.

Biała czapla. Jest ich więcej niż kiedyś 
Łyska
Czemu w wodzie pogrążył się grążel?
Wierszem tego wyjaśnić nie zdążę.
Może nie chciał ulec dawnej modzie,
żeby rosnąć na lądzie, nie w wodzie?
Dzisiaj giętką łodyżką się chwali,
dzięki niej może tańczyć na fali,
w mule ukrył korzeni swych końce,
żółtą główkę wystawił na słońce.
Jakie miałby mieć grążel powody
żeby rosnąć daleko od wody??

Wodno – nadwodna zieleń – tricolor
Za jeziorem Kisajno jezioro Dargin, jeden most, małe jezioro Kirsajty i wpływamy na MAMRY, gdzie po wietrznym dniu odpoczywamy przy trzcinach w małej zatoczce.
I nie zawsze było spokojnie i leniwie. Wiatr – główny silnik dla pracującego żagla kilka razy dał nam się we znaki.

W silniejszym wietrze woda w jeziorze wygląda czasem jak płynna stal
I pomału zaczynamy wracać na południową część Wielkiego Mazurskiego Szlaku. Pod koniec drugiego tygodnia żeglarskiej włóczęgi musimy dotrzeć do „macierzystego” portu. Czas zakończyć tegoroczną wędrówkę. Jeszcze tylko kilka latofotek – ale to już w kolejnym wpisie.









Ale pięknie i wspaniale spędzasz czas
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takie dni z dala od cywilizacji są wspaniałe, czy to na wodzie, czy w lesie, czy gdziekolwiek, gdzie jest trochę mniej ludzi, a więcej natury.
PolubieniePolubienie
Masz rację
PolubieniePolubienie
A czy na ścieżce księżycowej śpiewaliście „Białego Słonia”? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tym razem nie. Nie jedliśmy też budyniu z aluminiowej menażki, ale ten księżyc dostarczył nam kupę radości – czego i INNYM życzę.
PolubieniePolubienie