Letnie głupotki

ZAMÓWIENIE

Panie kelner! Jeszcze raz to samo!

Tak, zamawiam znów kolejne życie,

bo pierwszego, mówię to z powagą

nie zdążyłam przeżyć należycie!

H – jak HASANIE

Jaś po chaszczach sobie hasa, (nie wie jeszcze),

że w tych chaszczach nań czyhają wredne kleszcze.

Pohasawszy, pojął ten fakt wreszcie,

krzycząc: – Dosyć! Więcej kleszczy tu nie zmieszczę!

Chociaż miło hasać w chaszczach – wszyscy wiedzą,

że to właśnie w dzikich chaszczach kleszcze siedzą.

Zatem, omiń wielkim łukiem wszelkie chaszcze

i się wtul choćby w rumianki lub lwie paszcze.

CZYŻBY ?

Być kobietą

to już nie to,

proszę pana!

Być kobietą,

to być szczupłą już od rana!

Dziś kobieta musi trafiać w męskie gusta,

musi mieć cieniutkie nóżki, pulchne usta,

musi wyzbyć się swych pragnień, żądań, dąsów,

zrezygnować z własnych fochów, śpiewu, pląsów,

ale może mieć – i to jest ten wyjątek

jakiś skromny, lecz własny majątek.

JAK PODAWAĆ ŚLEDZIE

Kucharz z lokalu „Palma” w Trzebieży

z niekompetencją szefa się mierzył,

bo ten, siedząc, zresztą w futrze,

śledzie kazał trzymać w cukrze,

zamiast zalać olejem wprost z dzieży.

ZAMIASTKI

ZAMIAST czołgać się w Pucku przez życie,

wyjedź, załóż biznes gdzieś w Madrycie.

ZAMIAST weekendy spędzać w galeriach,

załóż japonki i pędź na Gerlach.

ZAMIAST wieczorem pić alkohole

wdychaj wieczorem trzeźwiące sole.

ZAMIAST puszczać dymki skrycie,

rankiem biegaj nago w życie.

A POZA TYM MIEJ GOTOWE SPRAWNE KOŁO RATUNKOWE

IMG_1163

 

Kawałek wodnego lata

I znów, znów udało się spotkanie (umówione oczywiście wcześniej) z LATEM NA WODZIE. 10 dni słońca, wiatrów i wodnych przestrzeni, i towarzyszące temu, może złudne poczucie wolności.

Jednak coś w tym jest, zwłaszcza wtedy, kiedy udaje się nam opuścić bardziej zaludnione rejony gęste od motorówek wszelkiej maści, pływających „domów,” czy wodnych skuterów. Rozumiemy, że są różne, inne od naszych sposoby spędzania czasu na wodzie, ale ryk mocnych silników połączony często z dudniącym odgłosem disco-polo i zagłuszający wszystkie inne dźwięki natury (śpiewy i rozmowy ptaków, szum trzcin, lekki plusk fal i spokojne ludzkie głosy) nie wpisuje się w nasze wyobrażenia o odpoczynku.

Są jednak miejsca, gdzie pojawiają się ciche, samotne żagle, cicha, rozległa połać wody, samotne drzewa, czy urokliwe, zarośnięte grążelami zatoczki. Można wtedy przycupnąć tu na kotwicy, usiąść na burcie, poobserwować, pomarzyć, wysłuchać dramatycznych głosów żurawi i spokojnie obserwować to, co istnieje wokół nas. I nawet wtedy, kiedy odwraca się do ciebie tyłem obrażona kaczka, (bo usłyszała, że jej nie dokarmimy, bo po co?) jest ci dobrze.

A co my dziś jedliśmy w tej bocznej zatoczce na zachodnim brzegu Śniardw? Ano, ugotowała się zupa-śmietnik z resztek ziemniaków, lekko zwiędłej fasolki, marchewki w strzępach i różnych przypraw. Kuchenka spirytusowa działa fantastycznie i chyba jest bardziej bezpieczna od gazowej. Polecam. Na półeczce ( czyli w „jaskółce”) czeka młynek. To jego stałe miejsce. Będzie kawka oczywiście.

Wszyscy wiecie, jak trudno oprzeć się fotografowaniu wschodów i zachodów słońca, co to niby ciągle te same, ale zawsze inne. W tym roku musiałam też je uwiecznić, chociaż ze względu na miejsca kotwiczeń nie były takie zjawiskowe.

WSCHÓD

ZACHÓD

I w tym właśnie porcie nad jeziorem Bełdany, po dziesięciu dniach żeglarskiej włóczęgi zakończyliśmy nasze wodne lato.

Bez tytułu i już

Spotkałam wczoraj w sklepie sąsiadkę Ofelię:

– Wszystko mnie boli – rzekła – chyba mam „borelię”.

Na Jerzego, kuzyna, wpadłam w środku lasu –

miał dziwne skurcze – brak magnezu i potasu.

A jedna z koleżanek mojej ciotki – Wiera

kiedy zje coś z glutenem, to prawie umiera !

Szef córki  od miesiąca jest bardzo przybity

ponoć mu wyciekają  skądś  elektrolity.

Co tu robić i co jeść, i jak żyć ?

Nie możesz za bardzo chudnąć, nie masz prawa tyć !

Zrezygnujcie ludzie z cukru, tłuszczu oraz soli !!

Przesłodzicie i już wiecie – dlaczego was boli.

Przesolicie, strach powiedzieć co was później czeka.

Oj, czemu aż tak okrutny  jest  żywot człowieka ?

Co tu robić, czym się żywić i co pić ?

Nie można za bardzo chudnąć, nie wypada tyć !!

Kochani, czy naprawdę jesteście gotowi,

żeby odejść z tego świata tak całkiem zdrowi ??

PS. Cukrzę, solę z umiarem, jak lubię,

czasem sobie golonkę lub boczek poskubię

i radośnie  roztrwaniam na nie większość renty,

raźnym  kroczkiem omijając suplementy.

Zielone w zielonym

CZYLI – BLISKIE SPOTKANIE TRZECIEGO STOPNIA

Siedział na begonii. Chyba to ON, a nie ONA, bo nie zauważyłam tego POKŁADEŁKA, które powinno być, gdybym miała do czynienia z samiczką. PASIKONIK POLNY, ZIELONY. Jestem pewna, że szukał wody, bo nie ruszał się, nie próbował skoczyć, ani odfrunąć, kiedy podlewałam swoje ulubione kwiaty. Został, więc zrozumiałam, że nie będzie miał nic przeciwko szybkiej sesji fotograficznej, chociaż chwilami patrzył na mnie surowo spod oka. W końcu znudzony pozowaniem, odwrócił się do mnie tyłem i fotka mniej ostra. Tak to jest z pasikonikami w begoniach.

No, popatrzcie, to jest przecież pasikonik,

jak on żyje, czego szuka, za czym goni?

Chce, jak inni, pospać w cieple, gdzieś w sianie,

później zjeść jakieś pożywne śniadanie,

(złapie pewnie tłustą muszkę na łące),

potem, syty, na swych skrzydłach da koncert

z marzeniami, które zawsze są te same,

że grą zwabi tu, do siebie piękną damę.

A to, co się dzieje później jest bardzo, ale to bardzo skomplikowane. Czego się dowiedziałam? Samiczka przy pomocy swojego pokładełka składa w ziemi  kilkadziesiąt, a nawet kilkaset jaj, które zimują w glebie. Larwy, które się z nich wykluwają muszą przejść kilkakrotne linienie zanim dorosną i wykształcą dojrzałe narządy i skrzydła. Podobno może to trwać i kilka lat. A jak długo żyją dorosłe osobniki? 3 – 4 miesiące. Tylko.

IMG_1004

A to mało znany mi osobnik, który gdzie indziej długo siedział na suszących się, mokrych dżinsach. Wszyscy chyba są ostatnio spragnieni.