

Wyjęłam kolejne stosiki papierzysk. Matko miła! Nie dość, że znajduję przedziwne kartki z różnymi, rodzinnymi informacjami, przykazami, poleceniami, prośbami do Mikołajów i prośbami DO i OD członków rodziny, to jeszcze zaczynane i nigdy nieskończone „wybitne” próby literackie. Chociaż były lata, że gdy nocami przepisywałam na starej maszynie do pisania (ustawionej na kocu, żeby zmniejszyć stukot klawiszy, bo obok spały dzieciaki) różne teksty z prasy „podziemnej”, to dla zabawy wymyślałam fragmenty i sceny dla planowanych różnych, innych „dzieł.” Do większości nie dopisałam ani jednego dalszego ciągu. Np:

Scena, w której zazdrosny mąż dawnych czasów czyha na dowód zdrady podglądając podejrzanego, który się wymknął z balu z jego żoną. O, rety, co mi przychodziło do głowy!? I jeszcze ten język! Ktoś chce pociągnąć tę opowieść, albo chociaż dodać jakąś scenkę? Bardzo proszę!
Dalibóg, język wzorowany na Sienkiewiczu jest wspaniały, gratulacje!
Otwieram po trochu te stosy powrotu do wspomnień. Najwięcej jest przedszkolnych laurek, widokówek oraz kartek z życzeniami.
PolubieniePolubienie