
Starsza pani wyjechała na dni parę.
Piękny wrzesień! Wzięła plecak i gitarę,
bo w plenerze nic jej więcej nie potrzeba,
no, tak, racja, oprócz wody oraz chleba.
Gdy wróciła, zobaczyła, że, o rety,
ktoś jej zgarnął z komputerka INTERNETY!*
Czyżby przyszło jej, o zgrozo, po tej stracie
szukać bajek ukochanych gdzieś w POLSACIE?
Przeczytała wszystkie miłe jej książeczki,
wydziergała już dla wnuków skarpeteczki,
gotowała przez pół wieku dla rodziny,
urządzała imieniny, urodziny,
wychowała, to, co mogła z niezłym skutkiem –
a dziś zniknął jej INTERNET, a to smutne.
Choć odeszły dawno temu wszystkie ciocie,
miała przecież na fejsbuku ziomków krocie.
Część przyjaciół też już bawi w innym świecie,
ale miała stos znajomych w INTERNECIE!
I mówiła: – Moi mili, ja tam lubię
zerknąć jak ktoś piecze ciasto na jutubie,
Dziś zabrakło starszej pani tej podniety,
bo po prostu ktoś jej odciął INTERNETY
* nigdy tak nie mówimy!
PS. Nie mieliśmy INTERNETU przez kilka dni – stąd rymowanka.