Święta…tuż,tuż!

Nieuchronnie nadchodzi Wielkie Święto. W wielu sklepach są już gotowe prze-prze-przepiękne (przepraszam, trochę się zakrztusiłam precelkiem) dekoracje, kuszące wystawy ze stosami propozycji prezentowych i nie tylko, po prostu „żyć, nie umierać,” Za kilka dni pójdą w ruch paluszki, żeby, czy to esemesowo, czy też mailowo, pełnymi zdaniami, albo skróconymi symbolami rozumianymi tylko przez nielicznych wtajemniczonych, życzyć sobie nawzajem zdrówka i pomyślności wszelkiej. Ktoś zaleje się łzami, bo z pośród 456-ciu jego znajomych, tylko 23-ech przysłało facebookowe buźki, bałwanki i serduszka z życzeniami, ktoś po prostu powiadomi, że od śledzia i choinki trzepoczącej anielskimi włosami woli ciepłe fale w Meksyku i że go nie będzie, ktoś na jakimś kulinarnym blogu objawi nowy przepis na pasztet, ( bo nie z majerankiem, a z kolendrą) a jeszcze ktoś inny, bardziej odważny, stwierdzi. że w ogóle Święta ma w nosie.

Wszyscy jednak jakoś je przeżyjemy. Dziś i tak jest łatwiej i piękniej. Dawno temu jedno z moich dzieci stało 2 godziny w kolejce pod warszawskim sklepem Megasam i zdobyło kupione wprost z ciężarówki, zawinięte w gazetę dwa śledzie!! Sukces to był obłędny, rodzina płakała z radości, a dziecko tylko odrobinę odmroziło sobie paluszki u nóg. Inna część rodziny rączo biegając od sklepu do sklepu – szukała czego popadnie, wszystkiego, co by się nadawało do urozmaicenia Świąt.

Nie było komputerów, komórek, tabletów i zgrozo, nawet aparaty telefoniczne spotykało się w domach rzadko, a w budkach telefonicznych usytuowanych w gęstości jedna na kilometr, przymarzały rękawiczki do słuchawek, bo i zimy, moi kochani, były tęgie!

Niezły był za to wybór pocztówek okolicznościowych, chociaż, jeśli ktoś szukał tych ze świętą Rodziną, Jezuskiem w Żłóbku, czy z Aniołami to musiał znaleźć sklepy Veritasu. Inne były podobne do tych, które właśnie znalazłam szperając w starych, rodzinnych papierzyskach i listach:

O dawnych prezentach nie będę wspominać, przypuszczam, że niewiele osób uwierzyłoby, że można się było cieszyć z trzech mydełek FA, wody kolońskiej „Przemysławka,” perfum konwaliowych, szamponu Zielone Jabłuszko, czy pary rajstop. Główną atrakcją rekompensującą mały wybór pięknych pierdółek były KSIĄŻKI, KSIĄŻKI, KSIĄŻKI. I one sprawiały największą radość.

PS.1. Dostałam mailową wiadomość od cioci Ziuty zawierającą reklamę prezentów, na jakie można liczyć dziś, w XXI wieku:

Kochana! Przesyłam ci nowości, bo może nie zauważyłaś, nie to, żebym cię namawiała do kupna. Moja sąsiadka Lusia, którą znasz, nawet nie była na pierwszy rzut oka zorientowana, że to babska bielizna!! Stawiała na jakąś wymyślną biżuterię. Fakt, kochana, że chodzić w czymś takim sznurkowato – tasiemkowym, tu ci się wpija, tam ci się zesuwa to musi być koszmar i trudno od razu wiedzieć która część ma się gdzie znaleźć, no wiesz, może dla młodziutkich takich, ale to też, niezdrowe, niby przykrywa, a nie przykrywa, niby ochrania, ale od czego niby? Nie pogrzeje, a w upał to musi być tragedia nosić takie, jestem współczesna, jak wiesz, znasz ciotkę , z niejednego pieca jadłam i niejedno dziwactwo nosiłam na sobie, ale to teraz, co robią i pokazują, to już!!! Albo, weź kochana te buty, już sama nie wiem, Lusia też nie, czy to do chodzenia, czy to do trzymania w gablocie może? Czy to może żart jakiś? A masz ty pojęcie jak trują przy produkcji takich widzimisię? Jeśli coś wiesz to mi napisz, kochana, Lusia też ci będzie wdzięczna, bo nawet przez chwilę myślała , żeby takie coś ( to znaczy te sznurki bieliźniane, nie buty) kupić bratowej Helucie , ale nie ma pewności. Całusy, kochana. twoja ciotka Ziuta.

PS. No, bo na przykład nie wiemy, czy taki ekstrakt aloesowy trzeba uzupełniać, czy jak? A gdzie siedzą, na ten przykład bateryjki, bo muszą być, bo to chyba one masują?

PS.2. Jeżeli ktoś z was stwierdza, że dzisiejszy wpis jest odrobinę sarkastyczny i ździebełko gorzki – przyznaję mu rację. Otóż, wróciłam niedawno ze sklepów, gdzie robiłam rozeznanie pt.” CO BY TU JESZCZE NA TE ŚWIĘTA…” i zaczęłam obliczać moc nabywczą moich, że się tak wyrażę, APANAŻY. I to wszystko.

Życzę wszystkim udanych przygotowań i zakupów, pięknych prezentów, krewetek i ośmiorniczek  zamiast śledzi i przeżycia tego wszystkiego w pełnym rozumieniu istoty tych Świąt.

PS. Dziś, 4 grudnia –  Wszystkim Basiom, Barbarom, Basieńkom, Barburkom, Baśkom – Życzę ŻYCIA w ZDROWIU i w OGÓLNYM ZADOWOLENIU.