Oj, żal hipochondryków, żal. Obserwują siebie bacznie i z pełnym przekonaniem, że cierpią na różne choroby, poszukują we własnym ciele objawów i reakcji, które chociaż często naturalne i normalne, dla nich, obytych i interesujących się wiedzą medyczną, są dowodami na ciężkie schorzenia. Nie wypada układać rymowanek na taki temat? Nie chcę ich zranić, skąd! Może dzięki temu opisowi ktoś rozpozna podobne objawy u bliskich osób. Oni cierpią. Powinni się leczyć.
– No, popatrz, mówiłem – plama na podbiciu,
widzisz ją? Więc przyznaj, to wyraźny znak,
że rozwija się coś, co zagraża życiu.
To klasyczny RAK… ( nowotwór?)
Poziom sodu we krwi jest u mnie za niski,
tętno coś za szybkie, mam temperaturę?
Zobacz brzuch, no, widzisz te drobne wypryski?
I żółtą skórę?!.. ( żółtaczka?)
I ten bezwład w ciele, i to ręki drżenie.
Przyznaj, zauważyłaś? Co to? Chyba wiem,
chód chwiejny plus omdlenia i to złe krążenie.
To przecież SM… ( stwardnienie rozsiane?)
Każda strona mózgu, co się przecież zdarza,
działa mi osobno, (ciebie to zachwyca??)
A wtedy, wyobraź sobie (pytałem lekarza):
nie wie ma lewica, co zrobi prawica. (uraz mózgu? zator?)
I cóż chory człowiek z życia jeszcze brać ma,
I jak ma zaczynać żyć niby od nowa,
gdy wie, że niedługo świat mu zamgli zaćma
i go przygnie, i skrzywi podła rwa kulszowa?
*
Jak takiego pocieszyć, powiedz mi, człowieku?
Gdy twierdzi, jak prawdziwy, polski hipochondryk,
że brakuje nie tylko skuteczniejszych leków,
lecz także i lekarzy dostatecznie mądrych?!