Limeryki letnie

MARZENIE

Pan Grzegorz często podczas wakacji

wył głośno w lesie tuż po kolacji.

Jak mawiał: – Chcę przez chwilkę

poczuć się dzikim wilkiem,

bo na co dzień tyram w korporacji.

W RESTAURACJI

Pani Jola w pewnym górskim barze

jadła w piątek oscypki na parze,

już portfel wyciągała,

lecz całkiem oniemiała,

słysząc: – Sery dajemy dziś w darze.

                  *

Mąż się spytał na co ja się gapię,

czemu pluję, złoszczę się i sapię.

Jak zwykle nie dotarło,

że to chodzi o żarło,

zamiast dorsza dali mi tilapię.

O, LUDZIE!

Wujek Wacek, gdy poczuł się gorzej,

chciał raz jeszcze popatrzeć na morze.

Czołgał się skołowany

przez liczne parawany

i do wody nie dotarł, niebożę.

               

Stasio – piwosz o wieczornej porze

chciał się raz jeszcze schłodzić w jeziorze,

a że wypił był piwko

wszystko stało się szybko,

odszedł, ale przynajmniej w humorze.

5 myśli na temat “Limeryki letnie

Dodaj odpowiedź do typikalme Anuluj pisanie odpowiedzi