Międzynarodowy Dzień Jazzu – 30 Kwiecień

Międzynarodowy Dzień Jazzu proklamowano na 36-ej sesji Konferencji Generalnej UNESCO w roku 2011, a obchody wyznaczono na 30 Kwietnia.

IMG_8787Wśród różnych karteluszek, zapisków, notatek znalazłam i tę, napisaną już jakiś czas temu przez jedną z moich córek. Można wydedukować, że w jej, czyli w naszej rodzinie słuchało się tego rodzaju muzyki. I tak było i jest. Nie wszyscy go lubią i nikogo nie mam zamiaru przekonywać do zmiany zdania, ale powiem jedno:  wirusem jazzu  zaraziły się   też inne  gatunki muzyki i nie wszyscy wiedzą, że to, czego słuchają w danym momencie, ma w sobie nieodzowne elementy jazzu, czyli synkopy, swing i improwizację. Jazz, których zaistniał w  Nowym Orleanie  na początku XX wieku był muzyką uliczną, mieszanką bluesa ( pieśni śpiewanych przez niewolników na polach bawełny) i muzyki ludowej. Przytoczę tu słowa  Branforda Marsalisa, znanego saksofonisty: – Jazz to po prostu muzyka, nie ma się czego bać,  uchodzi za muzykę dla snobów, a przecież narodziła się w nowoorleańskich tancbudach.

Spróbujcie, co wam zależy, posłuchać kawałka starego bluesa:

JAZZ rozwijał się, przybierał różną postać , a muzycy „udżezawiali” na swój sposób szereg znanych, popularnych utworów i  piosenek (bardzo często pochodziły one z musicali i filmów), improwizując i grając je w rozmaity sposób – tak powstawały standardy jazzowe. Kończę, żadnego dłuższego wykładu tu nie będzie, ale zrobi mi się miło, jeśli niektórzy z was skuszą się i posłuchają tu ze mną kilku utworów (nawet nie w całości, ja to zrozumiem).

Blues – wstępniak już był, więc czas na uliczny kawałek z Nowego Orleanu – namawiam do poskakania sobie z rodziną, lub samemu ( w ramach porcji codziennych ćwiczeń zalecanych  z racji  akcji „ZOSTAŃ W DOMU.”

Jeszcze mało ćwiczeń? Zapraszam więc do pana Acker Bilka, brytyjskiego klarnecisty. Komponował, grał, śpiewał, wszystkiego nie wyliczę, ale dziś zapraszam do tańca domowego w rytm jego Creole Jazz – można wyzionąć ducha! A skąd niby wzięło się tempo ROCKA? Uda wam się wytrzymać do końca utworu bez pląsania nogami, czy wystukiwaniu rytmu?

Od kilku osób  usłyszałam kiedyś , że JAZZ to JAZGOT.  Poniekąd mają rację. Zdarzają się takie  „jazz-gnioty”– utwory i  wykonawcy, jak w każdym innym gatunku muzyki.  Duke Ellington powiedział kiedyś, że są tylko dwa rodzaje muzyki: DOBRA…i TA DRUGA.  W jazzie jest trochę jazgotu, ale często jest on celowy, zamierzony  – muzyków ogarnia gorączka, instrumenty się prześcigają, wydaje się, że każdy gra co innego i w innym, na dokładkę rytmie. Burza dźwięków, pozorny bałagan, by za chwilę wszyscy wykonawcy mogli gładko i równo wpaść we właściwy rytm i wspólną linię melodyczną.

Och, wystarczy posłuchać orkiestry Dona Ellisa w Koncercie na Trąbkę z albumu „Live in Monterey”  Nie, nie dam linka, bo byście oszaleli, ale ten”jazgot”brzmi niesamowicie.

Czas na coś łagodnego:  Była sobie piosenka „Darn That Dream.” Skomponował ją Jimmy Van Heusen, do słów  Eddiego DeLange.  Była częścią musicalu „Swingin’ the Dream” ( na motywach „Snu Nocy Letniej, Williama Szekspira!) wystawionego w Nowym Yorku w 1939r. Oryginalne,  jazzowe brzmienie usłyszał świat w roku 1940 – w wykonaniu pierwszego białego jazzowego klarnecisty Benny Goodmana ( był synem krawca warszawskiego) To on spopularyzował „muzykę czarnych” wśród nas, „białasów.” Jeśli jesteście ciekawi, jak brzmiała i  ile miała wcieleń i wykonawców – zajrzyjcie do youtuba, ale teraz wyjrzyjcie przez okno, pozwólcie odpłynąć myślom  z pierwszą lepszą chmurą, która wpadnie wam w oko i posłuchajcie jak ją grał na saksofonie tenorowym Stan Getz w Warszawskiej Filharmonii– towarzyszyło mu trio Andrzeja Trzaskowskiego  (Panie Prezydencie – Tata naprawdę świetnie grał!) Był to rok 1960. Bardzo lubię to wykonanie.

Jeszcze coś łagodniejszego? Miękkiego? Słodkiego i Delikatnego? Dla uciszenia porykiwań duszy? Jeśli tak, to zapraszam wielbicieli Jana Sebastiana Bacha. Posłuchajcie  jednego z utworów zespołu  Modern Jazz Quartet. To też jest jazz.

Muszę się opanować. Miałabym ochotę zabrać was w dłuższą podróż do krainy jazzu, przytaczać nazwiska, utwory – wszystko to, co mogłoby was przekonać, że JAZZ jest bardzo urozmaiconą muzyką i każdy znalazłby w nim coś dla siebie. Do licha, tak się rozpędziłam, że zapomniałam o tym, czym jest mój blog – RYMKIEM na różne okazje, a tu żadnego nie ma. Uzupełniam ten brak:

DO CZEGO DOBRY JAZZ NAS SKŁANIA?

CIAŁO DO TAŃCA, DUSZĘ DO SŁUCHANIA.

Na koniec,  piosenka filmowa  kompozycji Johnny Mandela ( z filmu „Sandpiper”, polski tytuł BRODZIEC) – „Shadow of Your Smile”, ale w „udżezowionej” postaci w wykonaniu RONA CARTERA.

PS, Używam formy UDŻEZOWIENIE – naśladując pisownię mojego dziecka, ale przyznajcie, że ona  nieźle pasuje do opisu tego, co robią ci muzycy z porządnymi piosenkami.

Zostań w Domu, Poszukaj, Posłuchaj i Potańcz.

PS.

Raz na jakiś czas ktoś taki się zdarzy,

komu trudno znaleźć miejsce do wpisania komentarzy,

więc dodam na tej stronie coś, co ktoś  napisał o niej,

nie pokazując  oczywiście jego twarzy:

Nie każdy od razu

Przekonuje się do Jazzu,

lecz boogie woogie to coś innego.

Spróbuj spokojnie posłuchać tego:

https://www.youtube.com/watch?v=tiHuKsxHwLw

( tak napisał i się kłania pewien Jacek M z Poznania)

                                     *

Nie dało się słuchać spokojnie, masz rację.

Skakałam, spalając obfitą kolację

i  żeby więcej słów już nie marnować

KAŻDEMU RADZIMY TEGO SPRÓBOWAĆ.

A dodatkowo, w odwecie, autorowi komentarza, zwolennikowi szybkich rytmów   przesyłam coś z 1957r – jako kolejny podkład do spalania kalorii w miły sposób.

Światowy Dzień Bluesa – 16 Wrzesień

https://www.youtube.com/watch?v=0rHKdaLfIew

Dziś wszelkie rymowanki idą w kąt. Dziś nie rymuję. Dziś słucham.

DZIEŃ BLUESA –  blues narodził się z przeżyć. Smutnych, wzruszających, bolesnych, dziwacznych – to muzyka duszy, krzyk rozpaczy, rozczarowania, rzadziej radości. Powstawał na tzw. głębokim południu USA, w Luizjanie, Georgii, Missisipi ze śpiewu pracujących na polach ludzi, często – niewolników.