Nie złapałam ostrości, bo wzrok zmącony i jasność pomroczną w sobie czuję, a że fotki robię tylko aparatem – mam za swoje. Na pytanie wnuczki o to, „czy wydobrzywuję” odpowiedziałam, że tak, chociaż wkurzający jest fakt, że nawet CZOSNEK PACHNIE NICOŚCIĄ. Czyli już wiecie. Te dwie kreski to nie ciąża, a covid. Przebieg na razie dostosowany do mojego progu odczuwania chorób i cierpień. Nieprzyjemna jest ta słabość ogólna, brak mocy w rękach ( dziś nie dałabym rady udusić nawet muchy, a co dopiero jakiegoś wroga) i opór nóg przed spacerkami. Zamaskowuję się przed wszystkimi, włączam tryb życia na hotelowo-wypoczynkowy ( dosłowne zalecenie lekarza), a wszystkich, którzy tu wpadną pozdrawiam serdecznie i sorry, ale od dziś jestem na CHOROBOWYM.. Muszę dojść, czy tam wrócić, do siebie.