1.WIADOMOŚĆ ZŁA:
Warszawska pustka Stój. bo….
ZARAZA TRWA
2. WIADOMOŚĆ DOBRA:
DZIŚ ŚWIĘTO BOBRA – 7 Kwiecień
Jeszcze zostańmy wszyscy w domu. Chrońmy siebie i innych.
Tralala, ciąg dalszy ferii czyli kolejny bałagan pod tytułem: „CO I Z CZEGO”?
Budujemy DOMEK ze śmieci? Wnuczęta zaczynają się uśmiechać porozumiewawczo do siebie i z powątpiewaniem kręcą głowami. Na stole leżą śmieci: różnej wielkości opakowania po babcinych lekach, folia aluminiowa, skrawki tkanin, jakieś słomki, patyczki do szaszłyków, stare korki, kolorowe papiery, resztki modeliny i różne inne drobiazgi. Obiekt główny to pudełko tekturowe po czymś tam – u nas o wymiarach 50x25cm i o wysokości 25 cm. z przygotowanymi wcześniej „ściankami działowymi.” – Resztę trzeba wymyślić – mówi babcia i demonstruje jeden kredens z pudełek po czymś tam. Gdzie kuchnia? Z czego? Gdzie łazienka? Z czego stół? A jakiś obrazek? A zegar, a telewizor, jeszcze łóżko, garnki, pralka, jeszcze....i DOMEK POWSTAŁ
Kuchenkę obklejono srebrnym i czarnym (piekarnik) papierem. Zlew wycięto z cienkiego styropianu, okap z papieru owiniętego w folię aluminiową, a garnki z takich blaszanych pasków, którymi często owinięte są bukiety kwiatów.
Poniżej widok na salon. Firanki – z firanki, fotel z gąbki, ekran telewizora z fragmentu starego opakowania , w którym kiedyś siedziały klisze filmowe. Desery na stole, to wycięte odpowiednio pojemniczki po różnych pastylkach, a reszta wazoników to plastelina i kawałki suchych (ale prawdziwych) roślinek. Książki na regale trzeba było, niestety zszyć w odpowiednim formacie.
Wanna – pojemnik po serku, główka prysznica to wciśnięta w rurę z folii aluminiowej pinezka. Mydło z mydła, gąbka z gąbki oczywiście. Otwór pralki zrobiono z gwintowanej nakrętki buteleczki z jakimś lekarstwem. Sedes ze styropianu, łańcuszek do spuszczania wody (bo to stary system) świetnie zastąpiła złota nić, papier – z papieru, ale nakręcony na zapałkę.
A poniżej przykład domu miejskiego, kilkupiętrowego. Klatka schodowa oddzielała dwa segmenty, które samodzielnie zagospodarowywały dwie odrębne wnuczki. Górne piętra mają szyby foliowe, ale są puste – na wynajem, parter, to jak widzimy herbaciarnia i sklep. W herbaciarni fajny barek i krzesełka, a w sklepie oprócz kasy, zamrażarki i lady z wędlinami widać wory z warzywami.
Jeżeli kogoś zachęciłam do takich robótek, to nie ma na co czekać. Ostrzegam, że trudno jest przerwać, bo w trakcie pracy przychodzą współtwórcom do głowy kolejne pomysły: a może tak jeszcze gabinet lekarski, garaż ( och, z maleńkimi autkami!), komnatę księżniczki, dyskotekę, igloo i kajak, i góry lodowe (styropian?). I co jeszcze…?
PS 1. Chyba się domyślacie, że takich zabaw mogą się podjąć tylko dziadkowie dysponujący czasem emerytalnym ( i posiadający co najmniej DWA STOŁY – bo przy tym mniejszym można będzie jeść).
PS 2. Jak już jesteśmy przy odpadach papierowo – tekturowych to jeszcze przedstawię wam RAKIETĘ, na którą było, całkiem niedawno zapotrzebowanie w naszej rodzinie. Osoba zamawiająca ( lat 4 ) pomalowała główny kadłub oraz przytrzymywała narzędzia.
Najpierw była taka mocna, tekturowa tuba, na której nawinięte są różne folie do pakowania. Dodano głowicę z tekturowego rożka i uzbrojono srebrną taśmą i ołówkiem. Przymocowanie stateczników wymagało, niestety, pistoletu z gorącym klejem.