Podobno guziki przyszywano do ubrań już w XIII wieku. Największy rozkwit branży guzikarskiej zanotowano w XIX wieku. Kupowano je najczęściej tuzinami, czyli po 12 sztuk i dlatego Dzień Guzika obchodzimy 12-go, a dlaczego w grudniu? Tego nie wiem.
W tym kraju pokonano już wiele trudności,
coraz lepiej się żyje, każdy problem znika,
lecz uważam (przyjmijcie to do wiadomości),
że nikt jeszcze nie zajął się sprawą GUZIKA.
Pytałam. Wina Unii? Zrobili uniki,
a wokół pełno rzepów, suwaczków, dziwnych nap.
Wiem, bo widzę – znikają nam POLSKIE GUZIKI,
a na ten ważny temat nie powstał nawet rap.
Słyszycie? Ktoś krzyczy: – GUZIK mnie to obchodzi,
ważne, by się zapięła moja nowa kiecka! –
To znana ciotka Ziuta – z Pucka, albo z Łodzi –
ZA NIC ma nasze tradycje i to od dziecka.
Poruszę kwestię drobną, lecz i ważną wielce,
chociaż mniemam, że wszyscy dawno o tym wiecie –
myśląc o GUZIKU, pomyślcie o PĘTELCE,
tylko GUZIK z PĘTELKĄ – świadczy o komplecie.
Jeśli ktoś, kiedyś rozwiąże te dylematy,
będzie to kraj wspaniały i dodam: dostatni,
zamożny i zasobny, sowity, bogaty
i zapięty na GUZIK. Jak wiemy – ostatni.
Żeby być w zgodzie z prawdą i z własną naturą
muszę dodać, że jeśli brakuje pętelki,
GUZIK stworzy też komplet z odpowiednią DZIURĄ –
obejrzyjcie z uwagą, chociażby sweterki.