Z okazji…Międzynarodowego Dnia Limeryków – 12 Maj

Limeryki – to prześmieszne wierszyki, a ich DZIEŃ ma upamiętniać angielskiego poetę Edwarda Leara, który spopularyzował ten rodzaj „poetyckiego” zapisu. Nie pozostaje mi nic innego, jak „polimerykować” dziś trochę. Fajna zabawa. Spróbujcie ze znajomymi na jakimś przyjęciu – zadanie jest proste – wszyscy goście powinni napisać limeryk na jakiś obrany wcześniej temat np: na temat kotów, o teściowej, o szefie, o polityku, czy o ogrodniku. Autor najlepszego wierszyka ( ocenionego przez tajne głosowanie) otrzyma dodatkowa porcję tortu, pięć całusów od gospodarzy, maskotkę, lub inną nagrodę.

IMG_6605

Pewien prezes zarządu lasów

nienawidził ptasiego hałasu.

Gdy ptaszyska śpiewały,

rżnął drzewa, choć drętwiał cały

i dostawał w mięśniach zakwasów.

IMG_6821

Pewien sołtys o imieniu Zenek

nie zakładał nigdy spodenek.

Gdy krzyczał, że spódnica,

bardziej jego zachwyca,

zakazano sprzedaży sukienek.

 

IMG_6843

 

Pewna Irka w samym sercu Łodzi

oznajmiła głośno, że nie słodzi.

Lecz gdy mąż przyniósł pączki,

wzięła wszystkie do rączki

i je zjadła, twierdząc, że nie szkodzi.

IMG_6827

Pewna Hanna (z domu: Mazurówna)

wciąż myślała, że ludzi wyrówna.

I chodziła z suwmiarką

mierząc wszystkich swą miarką,

a poza tym,  była małomówna.

IMG_6814

 

Pewien Celt, gdzieś w mieście Breście

wsuwał z gracją mule w cieście,

lecz, gdy dostał nius od zięcia:

„Gdańsk. Bretońska jest do wzięcia.”

Celt pojechał i najadł się wreszcie.

 

IMG_6838_LI

Pewna Basia z poznańskiego grodu

nauczyła się ruskiego kodu.

Ale raz, w Leningradzie,

gdy jechała na kładzie,

ktoś ją ostrzegł po polsku: „Baśka, chodu!

IMG_6833

Pewien chirurg ze wsi pod Warszawą

zwykł opijać wszystkie smutki kawą.

Wuj miał głupie pomysły,

poradził mu: Pijże whisky!

No i chirurg okrył się złą sławą.

 

 

IMG_6809

Pewna Krysia z osiedla Kabaty

kupowała wszystko na raty.

Mąż sarkał, że przegina,

wyjmował swój puginał,

Krysiu – mówił – ja jestem bogaty.

 

IMG_5927

Pewien Jacek żyjąc na Bemowie

jogą sobie reperował zdrowie.

Raz, gdy ćwiczył na klocku

żona rzekła: Panocku !

I mu dała tym klockiem po głowie.

Inked20190427_Jub50_DSC_5795_mag_LI

Andrzej F – mieszkaniec Ursynowa

przed wszystkimi na ogół się chował.

Gdy się ukrył przed żoną,

dotąd go nie znaleziono,

choć zięć twierdzi, że pojechał do Rostowa.

IMG_6847

Zdzisław – muzyk o sylwetce atlety

ubóstwiał schabowe  kotlety.

Lecz w piątek, gdy żuł je przy Bachu,

najadł się też dużo strachu,

bo mu spadły na nuty, niestety.

21 maj 2019 r – Muszę tu coś dopisać, bo niby dlaczego nie?  Po tych moich limerykach, „rozlimerykował” mi się też mój szwagier, którego wierszyki już tu kiedyś zamieszczałam (tzw. korespondencja rodzinno- „poetycka”) I przesłał trzy swoje. Rozumiem, że jest to : AKCJA budzi REAKCJĘ.

Pewna panna spod miasta Piaseczna
Bywa często frywolnie wszeteczna.
Lubi najpierw się wstawić
Potem idzie się bawić
Mówiąc „dzisiaj znów będę niegrzeczna”.

Pewien pan co z Piaseczna pochodził,
Tę wspomnianą już pannę nachodził,
Kwiaty nosi jej cięte
Lecz to dziewczę zacięte
Chce by szybciej się facet rozwodził.

Z wyrazami szacunku dla utalentowanej blogerki

(poniżej podpis szwagra, tez w formie limeryku)

Pewien jogin, co dostał po głowie
Lecz czym, tego nigdy nie powie.
Pisze czasem wierszyki,
Po czym wzrok ma tak dziki,
Że znów musi se stanąć na głowie.

KTO JESZCZE CHCE TU SOBIE  „POLIMERYKOWAĆ”?

                         Z A P R A S Z A M!