Och, te WALENTYNKI! PRZYPOMNIENIE.
SERNICZEK WALENTYNKOWY
Wyjąć z szafki kręciołka i pojemnik. Do pojemnika skroić kawałki masła (1/4 kostki), wsypać 3/4 szklanki drobnego cukru i rozpocząć kręcenie, które idzie trudno, bo masła mało, a cukru dużo. No, to…zostawić sobie z 4-ech jajek 2 białka, a resztę wbijać stopniowo, kręcąc dalej i zarzucając to wszystko kawałkami z 2 kostek miękkiego TWAROGU (0,5kg) który wcale nie musi być zmielony. Kręcimy, kręcimy, aż masa będzie mniej lub bardziej gładka, ale może być też kostropata. A, co tam! Dodajemy pod koniec 1 i 1/2 łyżki mączki ziemniaczanej oraz co kto lubi, czyli albo jakieś rodzynki, albo skórki pomarańczowe, albo nie dodajemy niczego tylko delikatnie wkręcamy 2 białka ubite na bałwanka. Piecyk – na 170 stopni i do rozgrzanego ładujemy wypełnioną masą foremkę ( u mnie tortownica o średnicy +- 25 cm. Po upłynięciu około 45 minut – serniczek gotowy. Nie za niski, nie za wysoki, klasycznie lekko wklęsły, bardziej serowaty niż puszysto- budyniowaty.
I JUŻ !



O, ludziki! Zapomniałam o spodniej, pod sernikowej bazie: najczęściej miksuję jakieś kruche herbatniki, ale ten na fotce ma w sobie paczkę okrągłych biszkopcików do której dorzuciłam na oko kawałek masła, wlałam łyżkę mleka i wtarłam 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady. Ubiłam na tortownicy i wrzuciłam na to ser. Nie podpiekałam.

„Miłość daje, ale niczego nie żąda” ( Lew Tołstoj)

Wiosną – uczucie nie byle jakie
złączyło JĄ (ptaka) z NIM (też ptakiem),
a już jesienią, to ptasie stadło,
uwierzyć trudno, lecz się rozpadło!
I wieść się rozniosła na ptasi kraj,
że On się ożenił tylko dla jaj!
A kiedy już dostał to, czego chciał,
po prostu ( nikczemnik!) – zwiał.
„Prawdziwa miłość warunków nie stawia”
( autor nieznany)

Wiewióreczko najmilsza, gdybyś mnie kochała,
orzeszki byś rozgryzała
dla mnie,
rano, już przed świtem.
Gdybyś mnie, wiewióreczko, choć trochę kochała,
co wieczór byś szczotkowała
moją,
przyznaj, że piękną – rudą kitę!
„Miłości nie udowadnia się słowami”
( Mikołaj Gogol)

Jeśli mocno, prawdziwie kocha męża Pani Jeżowa
to, gdy on się do niej zbliża – ona swoje kolce chowa,
choć wie, że nigdy nie będzie tak miękka jak puchu kula,
to przecież milej jest Jeżowi, gdy żonę swą przytula.
” Kropla miłości znaczy więcej, niż ocean rozumu”
( Blaise Pascal)

Czy błyszczące przeźroczyście i nieważkie ważki
znają miłość, czy wyłącznie miłosne igraszki?
Gonią się nad wodną mgiełką szybko i świetliście,
od furkotu ich skrzydełek drżą nadbrzeżne liście,
od ich migotliwych błysków zielono lśnią fale.
Czy kochają się króciutko, czy też może wcale?