Jedna z przemiłych czytelniczek zapytała mnie, czemu, ha,ha, nie włączam się do akcji na rzecz lekarzy. Wszak „rapowałam” już kiedyś, ha,ha, ( w „rap-reklamie” o sodzie i occie winnym – w kwietniu 2019r) i nie powinnam, ha,ha, ignorować aktualnych wydarzeń. Co prawda, to prawda, ale ja nawet nie umiem policzyć rapowych wersów!
Uwaga: W poniższym zapisie K…a – znaczy KURKA, nic, ha, innego
a’ La RAP- Ha, ha, ha!
Do akcji się dzisiaj sama nominuję i choć nie jestem znana, to k…a, przecież czuję. Ja nie żartuję. Dlatego z wami, ziomale zarapuję. Okejos, jestem stara, to widać, to nie grzech, lecz ciągle świat ogarniam i burzy mi to krew. Rośnie mój gniew. Na cały chlew. Czy dla was to jest spoko, kiedy tak się zdarza, że niszczą i hejtują chorego lekarza?
O, k…a! Masakra! Nie róbcie tu jaj, wy – rąbnięte trolle opuście ten kraj!
Gdy słyszę, że jakiś walnięty dupojęk napada pielęgniarkę, podnosi mi to lęk. Chcę, żeby pękł. Nie jestem śpiewaczką, aktorką, żonglerką i nikt mnie nie nazwie narwaną raperką. Czy też traperką. Ej, spoko, bo tylko jednego żałuję, że od tych nawijek nie wyginą szuje, bo lekarz ich, k…a, zawsze uratuje. Ja to szanuję.
O, k…a! Masakra! Nie róbcie tu jaj, czy tu żyją same dzbany, czy to jest nasz kraj?
Mam w oku ostry, choć mglisty cień Męża i jak wzrok wytężam, to widzę w nim węża.To nie odpręża. On serio obczaił, że jak porapuje, podpisze, pośpiewa, to kraj uratuje!? O, k…a, ja zwariuję. I prędzej zwykły Seba rozkmini rzecz, zajarzy i w końcu uszanuje zmęczonych lekarzy. Tych w maskach. Bez twarzy.
O, k…a! O, k…a! Nie róbcie już jaj, niech wreszcie ktoś mądrze urządzi ten kraj. Dla zwykłych jaj.