Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,
MAIĆ – ozdobić coś zielonym, przystroić kwiatami, rozkwitnąć,upiększyć. Podobno słowo jako nazwa miesiąca roku pochodzi od rzymskiej bogini Mai – matki, obchodzonego dawno, dawno temu pierwszego dnia piątego miesiąca.
Koniec klimatycznych przepychanek. Zimna Zośka za nami, MAJ dojrzał. Czas na parapety i balkony pełne pelargonii, begonii, lobelii, ale i bazylii, szczypiorku, mięty, czy tymianku. Niech zwisają „długopędne” surfinie, niech się pną na rusztowaniach pnące truskawki, niech popracują blisko nas odstraszając komary – te pachnidełka: kocimiętki, komarzyce, lawendy czy melisy i….”O, mój rozmarynie rozwijaj się”. Czas otoczyć się wszystkim, co jeszcze chce wzrastać blisko nas, a co doda rzeczywistych kolorów naszej rzeczywistości. No i zapachów.
Minął kwiecień i już WIOSNA nie musi się czaić,
to jej czas, wie co robić i jaka jest jej rola,
stara się, by jak najszybciej cały świat umaić,
czyli lasy, ogrody, rzeki, łąki i pola.
Umajony, prawie na seledynowo LAS.
Umajone mchy – też leśne
To nie mniszek, a bawełniany pęczek ( puch kielichowy) przekwitającego, umajonego łąkowego PODBIAŁU. Z tyłu widoczny tzw. niełupkowy owoc.
Brzegi RZEKI umajone CZEREMCHĄ. Jej zapach działa na mnie terapeutycznie.
I umajone przyrzeczne bajorko, na którym przed zachodem słońca i po – „śpiewają” żaby.
Otwierające się już, późne TULIPANY umajone w ogrodzie i wszechobecny, umajony MNISZEK. Uff! Nie koszę go, a tam! A zaproszę go na seans jak zostanie dmuchawcem.
I wreszcie zwykłe, znane wszystkim kwiaty jabłoni. To bardzo stara ( w moim wieku) ANTONÓWKA. I nadal umaja się kwieciście wiosną, ja natomiast trochę już mniej.