Ciotka Ziuta wyczytała,
że te leki, które brała,
od urodzin będzie miała
już za darmo.
Kasa do zaoszczędzenia,
a to przecież wiele zmienia,
już jest coś do odłożenia
na godzinę, która przyjdzie, na tę czarną!
Ciotka Ziuta oniemiała,
bo choć wiek już dobry miała,
to zapłacić znów musiała.
Wpadła w matnię.
Czy wystarczy tu się zdumieć?
Przepis jest, lecz trzeba umieć
przeczytać go i zrozumieć,
że ma leczyć się „państwowo”, nie prywatnie.
Ciocia Ziuta tkwi w kolejce,
tętni w skroniach, wali serce
i w kompletnej jest rozterce,
bo nie wierzy,
że ją Państwo ukarało
i wyraźnie powiedziało:
Gdy prywatnie leczysz ciało,
jesteś młodsza i nic ci się nie należy!
Co ma być, to się wydarzy –
dziś do dwóch biega lekarzy
i o jednym tylko marzy,
by jej dali:
jeden – czas i pocieszenie,
drugi – tylko potwierdzenie,
na bezpłatne wykupienie
leków, które…o, do licha…wycofali! ?