Mniszki już puszyste jak chmurki – więc niech będą ilustracją do małej powtórki z Dnia LIMERYKÓW.

PRZYSZEDł, za pośrednictwem wspominanej tu nie raz znajomej Grażyny, kapitalny USTKOLIK , którego autorką jest z kolei jej znajoma z Łodzi – pani IRENA (jest zgoda na upublicznienie)

cytrynka do langustki
U S T K O L I K
Pewna łodzianka na wczasach w Ustce
witaminy nie brała do ust „C”.
Wolę – rzekła – w mych ustkach langustkę,
Piwko, winko, wódeczkę też chlus(t)nę,
choćby troszkę szkodziło to trzustce.

Ktoś chce pociągnąć temat UST (ki)? Zapraszam. Mnie też wciągnęło i stąd taka „limerykowata” kolejna rymowanka:
Żołnierz w Ustce, czując w środku pustkę,
w barze „Orzeł” zamówił kapustkę.
Gdy ktoś krzyknął: – Są tylko buraki! –
żołnierz wpadł w szał straszny, jakiś taki,
że w mak drobny podarł swą przepustkę,
obrus, krawat i do nosa chustkę.


A teraz wiersz samej GRAŻYNY ( ze szczególnym przypisem!):
BALIA* O GOŚCIU
Pewien Bułgar, gość z oddali,
czarną dalię uprał w balii.
Wykrochmalił i wysuszył, 
patrzy – biała! Chciał się wzruszyć,
lecz nie zdążył. Noc zapadła.
Zasnął, chrapie w prześcieradłach,
śni, że tonie, tonie w pianie,
pierze w balii czarną dalię
pewien Bułgar, gość z oddali…
*balia – gatunek poezji międzymorskiej. Badacze upatrują jego genezę na Morzu Czarnym.

Kto jeszcze polimerykuje?

