Rymowanki – trening

Ostatnio, pisząc zmienioną wersję Laury i Filona  ( z okazji Święta Drzewa 10 Października) przyszło mi do głowy, że ci, którzy produkują rymowanki ( nie wszyscy, oczywiście) miewają czasem ochotę żeby spróbować napisać coś w stylu uznanych pisarzy, albo na przykład, wczuwając się w nastrój i temat, oraz trzymając się  danej konwencji, dopisać inny dalszy ciąg. Pierwszy raz zakosztowałam takiej zabawy, kiedy pisywałam w prowadzonym przez Probierczyka konkursie literackim dla czytelników GW. To było świetne ćwiczenie. Już kilka tego rodzaju rymowanek tu przemyciłam: –  zwrotki o Koziołku Matołku w/g Kornela Makuszyńskiego – na jego rytmicznych czterowierszach śmiało można trenować. ( w blogu był 15-go Maja na Święto Rodziny.) We wpisie Handel i Urlop z 14 Lipca można się było natknąć na zwrotki dopisane do „Tata nie wraca” A Mickiewicza. Dziś kolejny przykład ( och, dostałam za to główną nagrodę)  w którym dopisuję cztery zwrotki do  „Statku Pijanego”:

IMG_7720

Prądem rzek obojętnych niesion w ujścia stronę

czułem, że już nie wiedzie mnie dłoń holowników.

Dla strzał swych na cel wzięły ich Pióra Czerwone

i nagich do pstrych słupów przybiły wśród krzyków. ( RIMBAUD)

…………..… i dopisane zwrotki:

Miał żem pomóc, lecz prochy zawilgły do szczętu,

a me czółno wir przejął, kręcąc nim po toni.

Zapatrzon przerażony w ciemny luk odmętów

dzierżyłem sterów resztki w odrętwiałej dłoni.

 

Bryzgów pienisty osad kładąc się na twarzy

znieczulił zadraśnięte grotem bokobrody.

Choć  nóg bezwład mi wróżył, że nic się nie zdarzy,

to płynąłem, na łaskę zdan tej wielkiej wody.

 

I przestały mnie nęcić złote kruszcu grudki,

takoż skórki bobrowe zdatne na ubiory.

Świadom, że czas żywota przede mną już krótki

myśl swą w pustkę niebiańską popchnąłem powoli.

 

Wszelako, kiedy psyche żegnała się z ciałem

targnęły nagle czółnem same jakby w strachu

fale, w których na zawsze pogrążyć się miałem

i omdlałego, w ujściu złożyły na piachu.

I jeszcze coś mniej poważnego: Co mogło się mieścić w innych wagonach „LOKOMOTYWY” –  Juliana Tuwima.??

IMG_7714

Choć tych wagonów jest ze czterdzieści,

podpowiem, co się w nich jeszcze mieści:

Jedenastego brak, bowiem groźnie

zgrzał sobie w drodze do Pucka – sworznie.

W dwunastym – żądny sportowych doznań

dziurawi ściany klub Lecha – Poznań.

W trzynastym- same pasiaste dresy,

to tranzytowcy: z Brna do Odessy.

Za to w czternastym dają biskwity –

tu nie ma zniżki – to INTER CITY.

IMG_7716

W piętnastym pełno panów z Beau Monde’u

ale w przedziałach coś na kształt swądu –

to z szesnastego. Turystów parze

topią się w skwarze polskie fromaże.

A w siedemnastym – blond pasażerka,

na końcu składu szuka papierka.

Dalej – tak pusto, aż biorą dziwy,

o kurcze, czy to pociąg prawdziwy?

Bo choćby stu biznesmenów wsiadło

i w Warsie tysiąc kotletów zjadło,

choćby za bilet euro dawali,

wciąż nierentowny ten kawał stali!?