Słowa, words, paroles, palabras

 

W listopadzie 1999 roku UNESCO uchwaliło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Przegapiłam go, był – 21 lutego. Według ONZ z powodu wymierania ostatnich potomków wielu plemion zanikają też ich języki, a ten dzień ma nam przypominać, że wraz z ludźmi i ich językami ginie też nasze ziemskie dziedzictwo kulturowe.

Przelatuje mi przez głowę myśl, że chociaż nasze plemię ma jeszcze szansę potrwać jakiś czas, ( w/g GUSU jest jednak źle, oj, źle!) to nasz język pomału ubożeje. Owszem, poniekąd wzbogacamy język nazwami, które nadajemy nowym przedmiotom i zjawiskom związanym z postępem, ale ostatnio są one najczęściej „spolszczoną” wersją obcego języka ( najczęściej anglicyzmy). Jest to wygodne, oswajamy się z nimi i po pewnym czasie są już powszechne i normalne. Zgódźcie się jednak, że mają niewiele wspólnego ze wzbogacaniem języka ojczystego. NIE narzekam, bo jest to w pewnym sensie zjawisko oczywiste, ważne jest, jednak, żeby za bardzo nie zdominowały naszej mowy.

Przykłady: skaner, grill, hot-dogi, biznes, hit, drink, spray, spam, jogging, singiel, mak-eup, puzzle, selfie, lajkowanie, hejtowanie itd.,itp.

Odeszły już (czy ktoś je używa?) takie słowa jak: alkowa, wygódka, dyrdymałki, sień, przyzba, harmider, rejwach, etażerka, podlotek, nicpoń, pitraszenie – to tylko kilka kolejnych przykładów.

W każdym pokoleniu dochodzą nowe słowa i wyrażenia. Przecież trudno sobie wyobrazić, żeby młodzi nie tworzyli własnego slangu. Większość tych wyrażeń, okrzyków, haseł, powiedzeń nie zostaje jednak na dłużej, po pewnym czasie odchodzą razem z pokoleniem ich twórców. Czasem można je jeszcze odnaleźć w starych pismach, literaturze z konkretnego okresu, w filmach oraz usłyszeć z ust babć i dziadków. I znów kilka tylko przykładów:

Kto dziś powie, chcąc zaznaczyć, że mówi prawdę: – Jak babcie drybcie! Jak bonie dydy!

Kto dziś przeklnie: Kurza twarz! Kurza łapa, kurza d. . .a? Ja chromolę! Pal to licho!

Kto dziś na nudne przemówienia i ględzenie zareaguje: MOWA-TRAWA!

KIEDYŚ: Cud, miód, ultramaryna! Cuda na kiju! – czyli zachwyt, DZIŚ: Bajło, adelante!

KIEDYŚ okrzyk: Ale ocip! Ale opyt (rusycyzm) – opisywał to, co dziwne, niesamowite, irytujące itp. DZIŚ – wystarczy masakra!

KIEDYŚ świr, zajob, czub, kuku na muniu, DZIŚ: szajbus, oszołom, bzik.

KIEDYŚ: pa, pa, cześć, ciao, DZIŚ : nara, naura, do zoba, heja, bye, bye.

KIEDYŚ : ciamajda, oferma, ciamajda, oferma, DZIŚ: dzban, melepeta, nieogar

KIEDYŚ ktoś się cieszył szacunkiem, estymą, DZIŚ najwyżej jest w porzo i ma szacun.

KIEDYŚ ubaw, prywatka, DZIŚ banger, jumpra (impra?)

KIEDYŚ, coś żenowało, DZIŚ: mrozi

Nasz ojczysty język został niewątpliwie „wzbogacony” pewną liczbą słów-skrótów używanych podczas wymiany informacji czyli rozmowy i komunikacji esemesowej. Rzadko kto dziś prowadzi długie rozmowy, dyskusje, debaty. Rzadko kto dziś pisze barwne, długie listy. Minęły te czasy. W ogóle mniej piszemy i mniej czytamy. Musimy więc poznać nowe skróty, bo jak inaczej nawiążemy wszelkie więzi? Zatem proszę, nie bądźcie PRZEGRYWAMI, nie RÓBCIE WIOCHY i ROZKMIŃCIE sami kilka podanych tu skrótów:

LOL, XOXO, OMG, ASAP, IMO, BTW. MASAKRA, CO NIE?

                                                                                         Wasza, odrobinę zafrasowana NPC 

PS. Jednak istnieje w naszym społeczeństwie słowo-mocarz, słowo, które nie zmienia się od wielu pokoleń, słowo solidne, mocne, trwałe. JEST SŁOWEM – WYTRYCHEM wszech-czasów. Było, jest i nic nie zapowiada że może zniknąć nam ze słownika, jak to się dzieje z innymi. Słowem K. . . A można opisać każdy nasz stan, zachwyt, złość, smutek, zdziwienie, zakłopotanie, sympatię, zdziwienie, radość i przygnębienie. Wystarczy tylko odpowiednia intonacja i akcent. Czyli – nie jest tak kijowo, coś zostanie.

Nadmiar słów – też jest czasem niewskazany:

Kiedy Boże Narodzenie?

Poniższy tekst dostaliśmy w ramach życzeń od bliskiej nam osoby – BEATY z dalekiej Kalifornii. Nie każdy sięga po takie treści i nie każdy  szuka takich słów, a ONA –  TAK. I trafia w sedno.

                                        „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata

                                                   i wyciągasz  do niego ręce,

                                                    jest Boże Narodzenie.

                                         Zawsze, kiedy milkniesz, żeby wysłuchać,

                                                     jest Boże Narodzenie.

                                         Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna

                                             obręcz uciskają ludzi w ich samotności,

                                                     jest Boże Narodzenie.

                                          Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei „więźniom”,

                                                    tym, którzy są przytłoczeni

                                            ciężarem moralnego i duchowego ubóstwa,

                                                      jest Boże Narodzenie.

                                          Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,

                                          jak bardzo znikome są twoje możliwości

                                                  i jak wielka jest twoja słabość

                                                     jest Boże Narodzenie.

                                            Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg

                                               pokochał innych przez ciebie,

                                          ZAWSZE WTEDY jest  BOŻE NARODZENIE”.

                                                                                  MATKA TERESA Z KALKUTY

Obrazek IDĄCYCH też dostałam. Od bywającej tu czasem Grażyny z Łodzi, która go dostała od znajomej, która…..krótko mówiąc nie jest mi znany jego autor i jeżeli ktoś coś wie – proszę o wiadomość.