Chciałam żyć w kraju, w którym stanowienie prawa jest wynikiem konsultacji przedstawicieli społeczeństwa ze specjalistami z prawdziwego zdarzenia – jego celem jest polepszenie życia obywateli – a nie zdobyciem narzędzi do umacniania władzy rządzących. W kraju, w którym obywatel nie jest traktowany jak przeciwnik, wróg i intruz zagrażający urzędom.
Wolałabym żyć w kraju, w którym pomniki stawia się bohaterom nauki i kultury, a nawet Wesołym Żabom czy Matce Naturze, a nie politykom, którzy lepiej, czy gorzej rządzili. To przecież było ich zadaniem.
Chciałam żyć w kraju, w którym patriotyzm to nie tylko szacunek dla przeszłości i historii państwa między klęską i zwycięstwem, ale świadoma wola budowania i rozwijania wszystkiego, co polepsza życie obywateli.
Nie chcę żyć w kraju, w którym ochrona życia ogranicza się do zmuszania kobiet…..Bo jak to jest, że ci sami, którzy chronią życie jeszcze nienarodzonych – niszczą je po ich przyjściu na świat, nie udzielając stosownej pomocy potrzebującym matkom i rodzinom borykającym się z krańcowymi trudnościami. Czy to jest ciąg dalszy ochrony?
Nie chcę żyć w kraju, w którym ludzie umierają stojąc w kolejce do lekarza, albo wożeni przez wiele godzin w karetkach odsyłanych od szpitala do szpitala.
Nie chcę żyć w kraju, w których lekarze są zmuszeni do wyboru – KOMU podać respirator, a komu skreślić szansę na przeżycie (sama należę do tej drugiej grupy).
Nie chcę żyć w kraju, który zakazuje aptekarzom sprzedawania środków zapobiegających niechcianej ciąży, a zamiast szerzenia potrzebnej wiedzy, doprowadza do sytuacji, w której urodzone dzieci – znajduje się w torbie foliowej w krzakach, lub w śmietnikach.
Nie chcę żyć w kraju, w którym słuchając niektórych wypowiedzi osób na wysokich stanowiskach (i mających sprawczą moc zmian) – skręcam się ze wstydu.
Nie chcę żyć w kraju, w którym bez umiaru wycina się lasy, kupuje się limuzyny zamiast szpitalnych łóżek, arogancko odmawia się przyjęcia pomocy, bo niemiecka, ochrania się prezesa telewizji ( na litość Boską!!), lekceważy się młodzież, lekarzy, pisarzy, nauczycieli, twórców kultury i seniorów, a do części społeczeństwa zwraca się „wy, mordy zdradzieckie”.
Chciałabym żyć w kraju, który wyrzeknie się powiedzenia „MĄDRY POLAK PO SZKODZIE” i zamieni je na :
„Wykorzystajmy MĄDROŚĆ do takich działań, które poprawią życie w naszej ojczyźnie” – chociaż może nie da się uniknąć błędów – jak to w życiu. Dawno temu chciałam tego samego – w dążeniu do lepszego życia miałam wówczas, jak mi się wydaje, jakiś drobny udział.
Nie chcę.
Chciałam
Chciałabym
Ale żyję tu.
I nadal, do cholery, kocham ten Kraj.
I jest mi smutno, bo dziś już nie wiem, co mogłoby MU pomóc.
Uwaga: Fotografie ( poza dwoma ostatnimi, jesiennymi, moimi) ściągnęłam z ekranu komputera, z różnych stron. Sorry.)