Mam nadzieję, mam nadzieję, mam nadzieję, że Święto Wielkanocne to jest czas podczas którego wśród nas i dla nas wszystkich ludzi, Zmartwychwstaje DOBRO. Życzę Wam pokoju i spokoju, zdrowia, oraz radości z każdego dnia.








JAJKO – symbol odradzającego się NOWEGO ŻYCIA.
Światłość pokona Ciemność.
Myślicie, że wszystko poszło gładko? Ktoś, kto no…od kilkudziesięciu lat przygotowywał obowiązkowe zestawy kulinarne na różne ŚWIĘTA nie powinien mieć chyba już żadnych trudności z tym związanych?! Na wszelki wypadek zajrzałam do wiadomych mediów, żeby odświeżyć swoją gastronomiczną wiedzę i :
– udało mi się NIE zajrzeć za wcześnie do sernika, ( a zawsze zaglądałam, ot, na momencik, żeby sprawdzić jak się upiekł) i owszem, NIE OPADŁ TAK BARDZO JAK ZAWSZE, ale piekłam za długo (chyba?), bo boczki mu sczerniały. Ożywienie go cytrynowym lukrem nie pomogło, zwłaszcza, że lukru nie powinien robić ktoś, kto nie wie, że ma za mało cukru pudru w stosunku do większej niż zwykle soku z połówki cytryny. Jak widzicie, wszystko wlało się na środek i pływa.
-Biust indyczy zawsze piekłam w rękawie foliowym i było dobrze, ale tym razem posłuchałam wskazówek z kulinarnych blogów i tak, jak podobno trzeba, zrobiłam drobne dziurki. I właśnie w tych miejscach indyk bardzo wcześnie zaczął się przypalać. Jasny gwint, normalnie, rumieniłam go przez chwilę rozcinając folię pod koniec pieczenia.
Wiecie, co mi wyszło nieźle wyszło? ZAKWAS. I na żurek i na późniejszy chlebek oraz wielkosobotnie placki ziemniaczane