

Butla z wodą i laseczka,
trampki, wnuczka i maseczka,
jeszcze ten sweterek w serek,
siusiu, piesek…i spacerek.

Choć część życia już za nami, drepczemy do przodu,
choć stare, to szaleć chcemy, jak dawniej, za młodu,
więc suniemy, hop, tralala, laską wywijamy,
ale wolno i pomału, z trudem oddychamy.
I sapiemy odrobinę, klniemy ździebełeczko,
ech, zrzucamy maskę z twarzy o, wyszło słoneczko,
przystajemy na momencik, wznieśmy mordkę w górę,
wreszcie bać się nie musimy, że nam zniszczy skórę.

Już nie takie straszne dla nas promienie słoneczne,
dziś możemy być beztroskie, a nawet niegrzeczne.
Nie boimy się już deszczu, mrozu, ani wiatru…
coś do mnie mówiłaś, wnusiu? Idziesz do teatru?

Hamlet w masce, a Ofelia ? Zakwefiona będzie?
Widzę balet, tańczą w maskach spocone Łabędzie.
Nie wiem, miła, nie wiem, nie wiem, kiedy to się zmieni,
Słońce świeci, więc się pobaw, ze mną, w TEATR CIENI.

Odstawiła babcia laskę, ściągnęła maseczkę,
i bawiła się „w teatrzyk”przez krótką chwileczkę.
Rozejrzała się dookoła, usłyszała dzwonki –
Wnusiu! – krzyczy – Tam, na dachu śpiewają skowronki !
