Pozwoliłam sobie wykorzystać i przerobić śliczny wiersz Juliana Tuwima „Płacze Pani Słowikowa…” (mam nadzieję, że autor nie pogniewałby się na mnie.)
Smuci się Danka – wójtowa w domku koło stacji,
bo Wójt Zbigniew dawno temu miał być na kolacji.
Tak się godzin wyznaczonych zawsze pilnie trzyma,
a tu już po jedenastej, wójta jeszcze nie ma.
Wszystko stygnie: zupa z raków, pieczone łososie,
bigos, pyzy kartoflane i zraziki w sosie,
befsztyk ostro przyprawiony i mizeria słodka,
a na deser tiramisu i ciepła szarlotka.
– Może mu się coś zdarzyło, może go napadli,
urząd gminny znieważyli i wójta okradli?!
Ale z czego, z czterech biurek i godła na ścianie?
O, laboga, mam nadzieję, że nic się nie stanie.
– Nie płacz, matuś – szepce cicho mały synek Bronek-
miało dotrzeć do powiatu tysiąc sto szczepionek,
na urzędzie dawno temu apel wywiesili,
żeby ludzie zamrażarki gminie pożyczyli.
Tata pewno siedzi w pracy i transport ochrania,
to są przecież najważniejsze wójtowe zadania.
Nagle zjawia się wójt Zbyszek, pomrukuje, skacze.
Coś ty robił? Gdzie szczepionki? Ja już prawie płaczę!
Nic się nie martw – wójt jej na to – dali nam trzydzieści,
nadszedł mróz, to cały transport żem za oknem zmieścił.
I nie pytaj co, kto zmienił i czyja to wina,
Jaki kraj – takie szczepienia i taka w nim GMINA.
Hej! Już TAAKICH GMIN NIE MA – sprawdziłam!! Jest lepiej, jest lepiej, jest lepiej, jest jeszcze lepiej i wiadomo:
Lepszy nasz wójt pod Nidzicą,
niż król obcy za granicą.
PS: Miasto Stołeczne Warszawa. Czas pandemii. Podsłuchana rozmowa:
Pewna babcia gada z drugą:
– Tak, zaszczepią, już niedługo,
przyznam, że się cieszę wielce,
gdzie wpisali? Blisko, Siedlce.
– Och, kochana – druga stęka,
nam wypadła Ostrołęka,
(ale dobrze, że nie Wleń),
ja – już w środę, mąż za dzień.
Właśnie dzwoni do kolegi,
żeby spytać o noclegi,
kuzyn Jaś, też z tego roku,
ma się zgłosić w Białymstoku.
A nie cieszy się troszeczkę,
że ma szansę na wycieczkę?
I mandatu mu nie wlepią,
jedzie przecież tam, gdzie szczepią.
A jak dobrze się odkazi,
nikt go niczym nie zarazi.
WNIOSEK:
Bo, tak mówiąc między nami,
pech to byłby nad pechami,
gdyby wpadł w wirusa szpony
senior, który miał być zaszczepiony
i gnał z żoną, tłumiąc lęki
na zastrzyk do Ostrołęki.
Przyszło nam żyć w ciekawych czasach, tematów do satyry z pewnością nie zabraknie! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadza się, zupełnie jak nie w banku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ech w bankach też cienizna teraz.
PolubieniePolubienie