Z okazji…powrotu upartego wirusa
Kiedyś namawiałam:
Hej, ściągajcie z siebie maski, zrzucajcie,
śmiechu, płaczu, ani smutku nie skrywajcie.
Wszystko, co się już zdarzyło, czy też zdarzy,
niech odciśnie ślad widoczny nam na twarzy.
Kto się wam za obcą maską chować każe?
Pokazujmy swe prawdziwe, ludzkie twarze.
Do tego chciałam namawiać wcześniej. A dziś? Wyszłam ze swojej kryjówki na zewnątrz, pojechałam po jakieś ogórki i czarną porzeczkę na czarną godzinę ( Końcówka! Dużo owoców zmarzło!) – trzeba przecież zrobić chociaż 4 słoiczki na zimę, może znów będziemy siedzieć w domach, może ceny brzydko wzrosną, a może zdarzy się jeszcze coś innego?
No, więc wyszłam i widzę naród do cna ogołocony z masek. Oj!Oj! Nie o to mi chodziło! Nie, tak nie – nie, przy tych kolejnych atakach złośliwca – wirusa.
Wcześniej, przy („raptem” 300 – 400 przypadkach zakażeń na dobę) – na ulicach było pusto. I w Rzymie, i w Wiedniu, i w Warszawie, i w Krakowie: dowody – u mnie na stronie we wpisie z dnia 21 Kwietnia 2020 – „ (70+) plus (Wirus+)” Przyzwyczailiśmy się? NAS nie złapie? Oby.
Czyli przestaliśmy się bać. Może nadal jednak powinniśmy?
*
Znów rozstawił wstrętny wirus swe potrzaski.
Zadzwoniła ciocia Ziuta: – Ja mam cztery,
więc i wy tam, w tej stolicy wiążcie maski,
nie wychodźcie bez nich z domu, do cholery!
*
Dzisiaj – Ziuty wyjątkowo posłuchałam,
przedsięwzięłam* pewne kroki wcześnie rano,
to, co mogłam, w domu już zamaskowałam
i was proszę ( w rymowance) o to samo.
*lubię to słowo po kabarecie Hrabi
Wiem, że naród dziś unika przytulania,
lecz by nie wpaść wirusowi prosto w sidła –
tulisz kogoś…to mam jedno do dodania:
masz natychmiast po uściskach użyć mydła!
Moje stare laleczki też noszą maseczki.
A na starych fotografiach, na wszelki wypadek
babcia jest zamaskowana, a razem z nią dziadek
APEL : MASKĘ W SZAFIE MASZ ?
WCIĄGNIJ JĄ NA TWARZ !