Dawno, dawno temu w Polsce, właśnie w szóstym miesiącu roku dojrzewały wśród korzonków rośliny zwanej CZERWIEC POLSKI larwy – czerwie pewnego pluskwiaka. Były beznogie, robakowatego kształtu, ale pięknie czerwone. Ze 155 tysięcy ususzonych i zmielonych larw czerwca otrzymywano podobno około 1 kg KOSZENILI – czerwonego barwnika, którym farbowano wówczas najlepsze i najdroższe tkaniny. Nie każdy, oj, nie każdy mógł sobie pozwolić na kaftan, czy surdut tak na czerwono pięknie farbowany. Polska była jednym z większych dostawców koszenili do wielu znanych tkalni na świecie. Nie wiem, czy nadal jest w kraju ta roślina, szukałam jej przez kilka dni, żeby się dorwać do jej korzonków i znaleźć robala, ale mi się nie udało. Fotki brak. Przedstawiam kilka zastępczych owadów z larw wyklutych.
Miesiąc Czerwiec się swoim imieniem nie chwali,
mało tego, na ten temat milczy zawzięcie.
Gdyby mnie dano imię od nazwy robali,
także żyłabym w stresie i w sporym zamęcie.
Zamiast sobie spokojnie oglądać seriale,
lub oddać się śpiewaniu czy innym zabawom,
poszłam, głupia, obejrzeć te różne ROBALE
i teraz czuję, że mi odrobinę słabo.
A w pałacu mrówek znalazłam kilka dziwnych, kremowych kawałków – twarde, ale się łatwo kruszą, zapasy? Z czego? Skąd one to biorą? Zna ktoś MRÓWKOZNAWCĘ? Bo nie mogę znaleźć informacji o tej substancji.
Zapewniam, że z tej sesji nie cieszę się wcale,
mało tego, mam dreszcze w każdym swoim nerwie.
Oj, nie dla mnie, nie dla mnie te dziwne robale!
Oj, nie dla mnie te larwy i czerwcowe czerwie!
Jedna myśl mnie pociesza i mówię to szczerze,
nawet jeśli ogłaszać tego nie wypada:
Stwierdzono, a ja dzisiaj chętnie w to uwierzę,
że mniejszego robaczka – większy robal zjada.
A ja bardzo nie lubię następujących przedstawicieli:
Dudziak płaskożuchwowy,
Terlinek wąskoskrzydły,
Kaczkornik kociczny,
Pawłówka łąkowa -gładka,,
Czarnenek obły.
Gliniak olejkowaty,
Sasirniak pełzający polny
Ziobrzyk segmentowy, kłujący
Morawinka – blagówka jeziorna