Mam nadzieję, że ostatni, ale tylko w tym sezonie.
Mam nadzieję, że jeszcze kilka razy w życiu, usypiając po grzybobraniu będę miała przed zamkniętymi już oczami tłum grzybowych łebków ( czy to taki „powidok”?) Czy wy, inni zbieracze też tak macie?
Mam nadzieję, że załapię się na jeszcze kilka następnych grzybnych sezonów, kiedy to łażąc po lesie pod pretekstem szukania grzybów, znajduję, widzę i wchłaniam inne dobra.
Niestety, Kochani, niestety,
to już ostatnie w tym roku kotlety
z SOWY – czyli zwykłej KANI.
Już zasnęły kani grzybnie,
bo nadchodzi tu niechybnie,
czuję go, jest tuż, tuż
ten, co kanię rani –
MRÓZ (?)
Ale mam takie miejsce, takie drzewo, które, chociaż samo od góry obumiera, to swoją dolną część udostępniło opieńkom miodowym i cała ich kolonia pod postacią grzybowego grona wyrasta na nim już czwarty rok. ( przepis na zupę opieńkową zaprezentowałam dwa lata temu – listopad 2018 – to samo drzewo, inna grzybna rodzina). I czasem, chociaż w lesie chrzęści już pod nogami przemarźnięta ściółka – one rosną sobie „jak gdyby nigdy nic.”
A na to, można tylko popatrzeć, jako na kolejne, niesamowite , artystyczne wybryki natury. ( to chyba jakiś rodzaj WROŚNIAKA – huby?)
Nigdy, niczego nie próbujcie z nich gotować, chociaż niektórzy twierdzą, że mają jakieś właściwości lecznicze.(?) Ktoś, coś wie?
GRZYB – ” TORBIAK POLSKI”
GRZYB – ” DZIUNIA WYSMUKŁA (salicylanka)