Święto Teatru uchwalono w roku 1961 na pamiątkę otwarcia TEATRU NARODÓW w Paryżu ( 27 Marzec 1957r). Dzień Teatru obchodzimy właśnie 27 Marca.
D L A D Z I E C I
Marzą mi się KÓŁKA TEATRALNE w każdej szkole i placówce oświatowej.
Tu, u mnie Dzień ten przybierze postać trochę zakręconej sztuczki ( bo nie SZTUKI) teatralnej pod tytułem „KOPCIUSZEK – INACZEJ”, którą napisałam kiedyś dla dzieci w wieku szkolnym (dla III – IV klas Szkoły Podstawowej). Wystawiliśmy ją dla rodziców i było sporo zabawy. Tak się złożyło, że uczniowie, którzy zostali wybrani do sztuki, to nie byli, oj, nie byli prymusami pod względem nauki. Nie byli to też ci najczęściej wybierani do szkolnych deklamacji. Na scenie sprawdzili się fantastycznie. Chcę wierzyć, że mieli z tego też trochę zabawy, a może któreś z nich uwierzyło też, że może więcej…? Chociaż święto Teatru jest za 15 dni – może ten tekst zachęci kogoś do wystawienia go z dziećmi 27 marca, więc wrzucam go wcześniej. A może, jeśli nie zdążycie – to na Dzień Wiosny, Dzień Matki, w Dniu Dziecka? Fatalne fotki ( cyknięte z wideo) mają być tylko dowodem na to, że sztuczka była grana. I nawet dobrze, bo nie widać twarzy moich aktorów – a szukać ich teraz i prosić o zgodę, ee… rzecz nie do wykonania.
KOPCIUSZEK – INACZEJ
Narrator:
Sto lat temu, może dwieście
ni to na wsi, ni to w mieście,
stał wdowiec na progu chaty,
ni to biedny, ni bogaty
i patrząc na letnie chmurki
wsłuchiwał się w głos swej córki.
Kopciuszek: – Tato, mama już nie wróci,
mnie to też szalenie smuci,
lecz mówiłam wielokrotnie,
że nie musisz żyć samotnie..
Przebolej już dawną stratę,
wyznacz wdowie ślubu datę.
Wiem, że masz na to ochotę,
więc to załatw. Już w sobotę.
Ojciec: – No tak, chętna z niej niewiasta,
piecze też wspaniałe ciasta,
a z ciebie jest mądre dziecię,
i nie żadne ecie – pecie.
Może wdowa z córeczkami
będzie też szczęśliwsza z nami?
A mężczyzna bez kobiety
trudno w życiu ma, niestety.
( nadchodzi wdowa, córki, kilku gości, zaczynają obracać się w tańcu – cicha muzyka?)
Narrator: – Jak mówili, tak zrobili.
Na weselu się bawili,
trochę jedli, kawę pili
i…jak ludzie mi mówili,
wszyscy byli bardzo mili.
Ale sza, ale sza. . . . . . .
dalszy ciąg ta bajka ma.
( Goście się rozbiegają, ojciec stoi przy Kopciuszku, córki coś do siebie szepczą, pokazują palcami itp)
Macocha: – ( do widowni i do Kopciuszka): –
Tylko w bajce wszystko kończy się weselem,
a w życiu wszystko się dopiero zaczyna
i w życiu nie ma śmiechu wiele.
(ogląda ją) O, to twoja córka? Ta dziewczyna?
Mówiły mi mądre panie:
Najważniejsze jest ubranie!
Narrator poprawia: – Wychowanie! Wychowanie!
Macocha: – Sprzątnij! Naucz się gotować!
Masz nam suknie wyprasować!
Narąb drzewa! Wyczyść buty!
O! W gorsecie sterczą druty,
napraw mi to do wieczora.
Chodźcie dzieci, na nas pora,
czas na spacer, bo na zdrowie
spacer świetny – każdy powie!
A ty, mężu idź do pracy, och, mężczyźni to cudacy.!!
(ojciec zgaszony odchodzi, panie się przechadzają, Kopciuszek zakłada fartuch, czarną chustę, zamiata. Po chwili słychać głos trąbki posłańca królewskiego, na scenę wbiegają jeszcze 2-3 osoby. Posłaniec wyciąga pismo i czyta. Wszyscy zasłuchani.)
Posłaniec: – Wszystkie młode panienki!
Szyjcie ładne sukienki,
a w najbliższą sobotę,
przerwijcie swoją robotę.
Nie wchodźcie już na fejsbuka,
nasz książę TU żony szuka.
Bal na zamku wydamy,
na was panny, czekamy.
Uśmiechajcie się ładnie,
gdy mu któraś w serce wpadnie,
czy biedna czy bogata,
żoną będzie przez lata !!
(Kopciuszek smutno sprząta, a panienki z mamą pokrzykują)
Córka I: – Ja! Ja będę jego żoną!
Suknię włożę, tę złoconą
i gdy perły doszyć zdążę,
mnie wybierze piękny książę!
Córka II: – Kopciuszek niech ci przyszyje!
Córka I: – Tylko niech łapy umyje!
Córka II: – Mnie wybiorą na tę żonę!
Ty masz oczy wytrzeszczone,
krzywe nogi, nos jak kluchę!
Córka I: – Zamorduję tę dziewuchę! ! !
Klucha? Co ciebie napadło?
Lepiej sama spójrz w zwierciadło:
biodra – zero. Rzęsy? – marne,
ząbki jak perełki! CZARNE !
Włosy….jak…ogon u myszy !!
Macocha: – Ech, panienki, ciszej, ciszej !
Ty, Kopciuszku, rób maseczki,
śliczne mają być córeczki.
Z coca-colą zmiel ogórki, (Kopciuszek notuje)
dodaj czosnku cztery wiórki,
krem nivea, kwiat rosiczki,
zmieszaj, obłóż im policzki!!
Jako matka – wiem. Na pewno
któraś z nich będzie królewną!!
(córeczki wybiegają piszcząc, macocha dostojnie odchodzi, Kopciuszek coś tam robi przy stoliku, sala ciemnieje. Kopciuszek nuci smutno, machając miotłą)
Kopciuszek: – Żebym to ja wiedziała, żebym życie bardziej znała,
taty bym nie namawiała na ten ślub!
I to wszystko trochę złości, zero, zero przyjemności,
żadnych bali, żadnych gości, tylko wszystko rób i rób!
Inni chodzą na imprezki, mnie się w oczku kręcą
łezki, a rozrywek nie mam wcale, co tu kryć.
Czemu, czemu, ta macocha udawała, że pokocha,
trudno, trochę tu poryczę, ciężko żyć.
(ryczy, szlocha. Światło punktowo oświetla wchodzącą na scenę Wróżkę)
Kopciuszek: – Ktoś TY ??
Wróżka: – To ci zagadka!!
To ja, twoja chrzestna matka.
Różdżką jedno skinienie
i życie ci odmienię!
Pożyczyłam od Harry Pottera. ( do widowni)
No, niech się panna rozbiera!
Ściągnij wreszcie tę szmatę,
na tobie suknie bogate.
Jeszcze diadem, no i szal. ( podaje obie rzeczy)
Na zamku cię czeka bal !
(Kopciuszek ściąga z siebie wierzchnie szmaty, pod spodem ma piękną suknię)
Kopciuszek – : Och!! Nie wierzę!! Jak to tak??
Miałam dziś przebierać mak…
bo mi ktoś pomieszał z ryżem……
Wróżka: – Zrobią to ptaszęta chyże.
Zaraz wsiądziesz do karocy,
lecz pamiętaj, o północy,
nim godzinę dzwon wybije,
uciekaj na łeb i szyję.
Czar odejdzie, tak się stanie
Baw się dobrze! Pa, kochanie!
Kopciuszek: – Oczom, uszom nie wierzę
i kareta mnie zabierze? (wygląda przez “okno”)
tak, już czeka! Serce fika!
TO MERCEDES !!! ALE BRYKA!!
LIMUZYNA ! Nie do wiary!
Bo przecież prawdziwe czary
w życiu są naprawdę rzadkie. . .
Teraz muszę wyjść przed chatkę
(Kopciuszek wychodzi, sala ciemnieje, po chwili “wsnuwają się” tańczące pary, słychać jakąś wybraną przez reżysera muzykę, pary nucą, śmieją się, siostry też z kimś tańczą, tylko Macocha gniewnie obserwuje tańczącego księcia z Kopciuszkiem. Ojciec stoi obok. Dźwięki cichną, wchodzi narrator)
Narrator: – Ze sto panien z różnych stron!
Która z nich podzieli tron?
Część kołuje, część poguje,
każda wdziękiem nas czaruje.
Tańczą sambę? Czy to polka?
Żadnej dziś nie złapie kolka,
bo każda nadzieję ma:
Och! Księżniczką będę JA ! (odchodzi na bok)
Kopciuszek: – Teraz wiem, po co są bale!!
bawiłam się doskonale!
Książę, tańczysz wyśmienicie.
Książę: – Takie to książęce życie.
Lecz czas dojrzeć. Szukam żony,
Tobą jestem zachwycony,więc… ( słychać zegar)
Kopciuszek: – Och, nie!! Północ już wybija,
to, co piękne szybko mija
Muszę biec, pa, pa, mój książę!
( Kopciuszek wybiegając zrzuca jeden but, znika za sceną)
Książę (biegnąc w miejscu): –
Nie dogonię jej, nie zdążę!
Co to była za dziewczyna?
Czy tu mieszka jej rodzina?
Czy ktoś zna ją?
Goście razem: – Nie, nie znamy!
Książę: – Więc od dzisiaj jej szukamy.
Pantofelek zabierajcie,
Wszystkim pannom przymierzajcie.
Na którą pasować będzie,
ta mą żoną w zamku będzie ! ! !
(goście się rozchodzą, światło gaśnie, po chwili widać znów na scenie Kopciuszka. Przebiera mak, czy coś tam. Nadchodzi macocha z córkami, za nimi Ojciec)
Macocha: – Skandal. Skandal nad skandale!!
Kiedyś z klasą były bale!!
Po zamku się szwenda jakaś przybłęda,
A książę, och, wpatrzony,
kompletnie zauroczony,
cały czas ją tylko niańczył!
Z wami nawet nie zatańczył!
Córeczki razem: – Ale mamo, przyznaj sama,
że to była piękna dama.
Trudno, mamo, takie życie.
Nie musimy być na szczycie!
Córka I: – Mnie… wpadł w oko główny krawiec
i choć mówią, że latawiec…
Córka II: – Cztery walce – handlarz złotem
tańczył ze mną…reszta… potem (tajemniczo)
Macocha: – OOOOch !!
Ojciec: – Ech, kochanie, już bez jęków,
obaj mają zawód w ręku.
Żaden kryzys ich nie zmyli,
byleby się oświadczyli! ( patrzy za scenę)
Goniec z butem tu przybywa,
Nic tu po nim, niech się zmywa.
Macocha : – Bzdury, bzdury, bzdury, bzdury!
Hej, posłańcu, tu są córy.
Przymierzcie im pantofelka. (bierze but, ogląda)
Stópka faktycznie, niewielka…
Bucik jak z prawdziwej bajki,
i firmowe. Patrzcie. “NAJKI”.
(uparcie próbuje córkom wcisnąć but, chociaż one się bronią, majtają nogami – posłaniec się rozgląda, zauważa Kopciuszka na ławie)
Posłaniec: – A tam, ta osoba drżąca, to kto ?
Macocha: – Ach, służąca …
Posłaniec: – Ale panna? I to młoda!
Macocha:- Tak, lecz czasu na nią szkoda.
Na balu nie była,
bo ogród plewiła i tyle. I tyle.
Posłaniec: – Droga Pani, daj mi chwilę,
przymierzyć tylko przecież mogę ?
Chodź panienko, pokaż nogę.
(Macocha wzrusza ramionami rzuca pantofel w stronę Kopciuszka, która mierzy, wstaje i tańczy.)
Wszyscy: – OCH ! Och !
Posłaniec: – UFF! Nareszcie. But pasuje.
Książę tak się denerwuje,
kolano mu lewe drgało,
bo szukanie długo trwało.
No, panienko, umyj rączki,
bo czekają dwie obrączki
i na zamku szybki ślub !!
Kopciuszek: – Będę wierna aż po grób.
I wcale nie chodzi o to,
że to książę i ma złoto.
Gdy go pierwszy raz ujrzałam,
już wiedziałam, już wiedziałam,
że go szczerze pokochałam.
Ojciec: – Przyznaj teraz, moja żono,
Tak na prawdę, nie wiadomo
kogo, jaki czeka los.
No, już dobrze, wytrzyj nos. ( daje jej chusteczkę)
(MUZYKA. Na salę “wtańcowują” różne pary, książę z Kopciuszkiem, macocha z ojcem, siostry ze swoimi wybrańcami i kilka innych par. Zaczyna się cichy podkład muzyczny „Krakowiaczek jeden…” na scenę powraca narrator i oznajmia)
Narrator: – MORAŁ NUMER JEDEN!
Grupa wybrana śpiewa:-
Nigdy nie wiadomo, co się komu zdarzy,
więc dlatego człowiek zawsze o czymś marzy.
Jeden chciałby kasę, drugi gnać po świecie,
drugi chce być wójtem w opolskim powiecie
Nie wszystko się spełnia, rzecz to całkiem pewna,
lecz czasem z Kopciuszka wyrasta królewna…
Wszyscy: – Szalejemy ?
(tańczą kawałek np. salsy i zatrzymują na chwilę rodziców wygłaszając drugi morał )
Narrator: – MORAŁ NUMER DWA!
Macocha i ojciec razem: –
I wszystkim rodzicom dzisiaj dobrze radzę,
Morał naszej bajki miejcie na uwadze.
Morał dosyć prosty, a nawet banalny:
Nie tak ważne to na starcie, lecz produkt finalny!!
Kilka dni temu też sobie przebierałam mak. Zobaczcie, ile zostało mi popiołu. Mak zużyłam do tej strucli po prawej. Nie mogę pokazać od strony maku, bo go prawie nie widać. Ubrałam się w sukienkę, zrobiłam kawę, zjadłam kawałek strucli. Księcia nie zauważyłam. Też dobrze.