BOSS’S DAY – 16 Październik

IMG_7733

Narodowy Dzień Szefa  w Ameryce  uznano oficjalnie w 1962r,(wniosek  złożono już w 1958r)

U nas Dzień Szefa nie jest chyba jeszcze znany i obchodzony. Nawet nie wiem, czy się przyjmie, chociaż istniejąca Fundacja Dzień Szefa na swoim blogu nawołuje:

„Już czas, by swój DZIEŃ świętowali też polscy szefowie”

Pisywałam rymowanki o szefach i dwie z nich wam zaprezentuję. Jedna, pochodzi z dawnych, dawnych czasów z pewnej poradni i dotyczy szefowej – wybranej po raz pierwszy przez pracownice ( do pewnego momentu szefowe były PRZYSYŁANE).

 

                                        Pieśń na pięciolecie szefowej

Długa, długa nasza lista

różnych braków oraz strat,

lecz nam nie brak, oczywista

jednej rzeczy, już od lat:

Szefowej!

Szefowej!

Od pięciu lat wciąż zdrowej,

Od pięciu lat gotowej

do walki o nasz byt.

Szefowa!

Szefowa!

Kto Ją tak wciąż od nowa,

Kto Ją – jak MY- wychowa,

ten zawsze będzie syt.

 

Zmienił się nam znowu rząd,

gdzieś tam dalej pierestrojką straszą.

Dobrze, że te zmiany tak daleko stąd

i że tu, w poradni mamy wreszcie naszą

Szefową!

Szefową!

Od pięciu lat wzorową,

z wadami, lecz morową,

nie chcemy żadnych zmian.

Szefowo!

Szefowo!

Nie okaż się być krową

i  rządź bezterminowo,

tak życzy ci nasz klan.

( teraz widzę, jaka to niemrawa rymowanka, ale gdyby ktoś z Was był SZEFEM i dostał nawet taką, chyba by się trochę ucieszył?)

Druga, jak łatwo poznać powstała na bazie „Pan Maluśkiewicz i Wieloryb” – Juliana Tuwima. Nie taka znowu do radosnego podśpiewywania. Załatwiono tego szefa.

                   O pewnym szefie – dyrektorze szkoły

Był sobie pewien Dyrektor

najgorszy na świecie chyba?

Bo wszystko już poznał i widział

z wyjątkiem…wieloryba.

Przeżył przeróżne ustroje,

a rządów…chyba z trzydzieści.

I przetrwał ( choć przeszedł „swoje”),

i w każdym układzie się mieścił.

I niezależnie od pólek – czy pełne były, czy gołe,

On myślał tylko o jednym:- Muszę rozwinąć tę szkołę.

I nie dla niego balangi, czy różne inne swawole.

Urlopy, ferie i święta po prostu spędzał w swej szkole.

I nie dla niego Kanary, Riviera, czy jakiś tam Piemont.

On myślał tylko o jednym:- Szkole potrzebny jest remont.

Był sobie pewien dyrektor,

nie taki jeszcze stary,

choć integrował się z gronem,

to nigdy nie przebrał miary.

No, owszem, nie był najsłodszy,

lecz mądre stwierdzają ciotki: –

Słodyczy u swoich  szefów

szukają tylko idiotki.

Szefował sobie w tej szkole lat szkolnych chyba trzydzieści,

kazał się kształcić, rozwijać i z nikim się nie pieścił.

Lecz pewna grupa orzekła: (niedopieszczona chyba):-

Dosyć! Ma odejść z tej szkoły!

Niech szuka wieloryba!

Więc szef wziął teczkę pod pachę,

puchary, akt różnych beczkę

i umknął. Jakąś łódeczką?

Na jakąś dłuższą wycieczkę?

Bo chociaż ktoś się nie godził,

by puścić szefa na fale.

On sam już szybko odpłynął,

i marzy, by płynąć dalej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s