Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,
Co tu dużo gadać – znów wlazłam jakoś na tę łajbę, właściwie nie schodziłam na ląd przez dwa tygodnie (bojeden pobyt w sklepie w Giżycku się nie liczy), a później ledwo z niej zlazłam po widocznej tu drabinie i przez dłuższą chwilę uczyłam się chodzić. Bo tak, mamy tę śliczną PIGWĘ – hand made. Nie ja. Mój towarzysz życia.Późno powstała, może za późno, bo po takim rejsie przez Mazury kolejne dwa tygodnie musimy odpoczywać.I tak powstawały ubiegłoroczne i aktualne LATOFOTKI. W młodości przemierzaliśmy jeziora mazurskie na znacznie mniejszej żaglówce, a przez kolejnych ileś tam lat rozwijaliśmy się rodzinnie, więc było sporo przerw, chociaż, kilka razy udało nam się pożeglować z naszą podrośniętą trójką.
I wyruszamy z małej przystani pod Rucianem na jezioro BEŁDANY. Nie skręcimy na Straszne Śniardwy w prawo, tylko w lewo w kierunku wód jeziora Mikołajskiego.
I PŁYNIEMY– z południa na północ
Maszt w dół, bo czekają na nas mosty w Mikołajkach I płyniemy wśród innych bardzo różnych łodzi czyli MOTOKRÓWEK i SKUTERSYNÓW. Brzydko, wiem, ale tak żeglarze nazywają producentów fal i hałasu. Ze złożonym już masztem i zwiniętym żaglem przepływamy wzdłuż nadbrzeża Mikołajek. Nie wylądujemy, mamy jeszcze zapasy, bo za nami dopiero dwa jezioraPod ostatnim mostem żegna nas słynna SIELAWA – symbol Mikołajek
Po kolejnych kilku jeziorach „wpuszczamy się” w ciąg kanałów i wypływamy na duże jezioro Niegocin zbliżając się do Giżycka. W kanałach trwa remont , ale nie utrudnia to ruchu jednostek pływających.
W jednym z kanałówOtworzyły się wreszcie spore wody Niegocina. Musimy dopłynąć do Giżycka.Widokowy mostek w Giżycku nad mariną, do której zmierzamy. Trzeba tam „zaparkować” znaleźć miejsce postojowe i uzupełnić zapasy. Kończy się chleb, „słodka” woda i owoce. Śmieci – wynieść do pojemników, toaletę – wyczyścić w przepompowni, wodę pobrać z kranu do 5-litrowych butli. No i zakupyPo zakupach – ostatni kanał biegnący przez miasto, za nami widać otwarty jeszcze most obrotowy. Trzeba przezornie sprawdzać godziny otwarcia, żeby nie czekać zbyt długo na dalszy ciąg podróży.
Za kilka dni zapraszam na kolejne fotograficzne letnie odsłony, czyli na ciąg dalszy nadwodnych LATOFOTEK. Muszę je trochę uporządkować. A jak WY, moi sieciowi czytelnicy spędzaliście lato?
6 myśli na temat “Latofotki 1/ 2021 – na północ. . .”
Piękne wakacje, takie… klasyczne. A „motokrówki” i „skutersyny” – może i brzydko, ale bardzo adekwatnie, bardzo mi się podobają te określenia. „Human tumor” w natarciu, jak mawia jeden mój ulubiony youtuber.
Piękne wakacje, takie… klasyczne. A „motokrówki” i „skutersyny” – może i brzydko, ale bardzo adekwatnie, bardzo mi się podobają te określenia. „Human tumor” w natarciu, jak mawia jeden mój ulubiony youtuber.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Otóż to.
PolubieniePolubienie
No cóż… kwestia gustu. Jeden lubi rybki, drugi lubi pipki. Mnie bardziej pociąga las i jego dary. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A mnie i jedno , i drugie, i jeszcze trzecie – dary łąk (kwiaty, zioła) i czwarte – dary ziemi( kamienie). Tak, są różne gusty. Pipek nie lubię.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie mogę się nie zgodzić.
PolubieniePolubienie