O, PIZZO !
Kocham cię, moja okrągła i uwierz, że NIC – CO
ktoś, komuś przykrego o tobie opowiada,
do mnie nie trafia! Bo JA – ja cię po prostu zjadam!
JAK W NIEBIE !
Tak się czuję, kochana, gdy się wgryzam w ciebie!
Ściągam serek chrupiący. Żując pomalutku
zawsze jestem szczęśliwa i nie czuję smutków.
NIE ZMIENIĘ
moich uczuć do ciebie, choć znam ostrzeżenie
o twym cholesterolu, tłuszczu, czy złym cukrze.
Ok! Pomyślę o tym, lecz może pojutrze?
O, PIZZO !
Ja wierzę w to, kochana, że naprawdę NIC – CO
inni ci wytykają, a co siedzi w tobie,
memu sercu nie szkodzi. Ani też wątrobie.
TO – NIE TO,
że wtłaczam w ciebie szpinak i przykrywam fetą.
Fakt, przyznaję, że dziwnie ozdabiam cię czasem,
ale nigdy kapustą, czy też ananasem!
Ba przecież człowiek ma czasem apetyt na coś takiego jak PIZZA. Podczas pandemii a i teraz (bo niby chyli się ku upadkowi, ale jeszcze trwa) nigdzie do „pizzotwórców” nie chodziłam, z zamawianiem kłopot, bo mieszkam nieco dalej od lokali pizzę serwujących i w najlepszym wypadku przyjechałyby wystudzone na amen, a takiej PIZZY nie lubię. No, powtórzyłam słowo PIZZA w jednym dłuższym zdaniu kilka razy, bo je też lubię (tzn. samo słowo i dźwięk jaki słychać przy jego wymawianiu. ( Tu szybko dodam, że mam w zapasie kilka innych, różnych słów, których brzmienie sprawia mi przyjemność, np. HUSQVARNA ! Spróbujcie sami powiedzieć to głośno z akcentem na HUS, brzmi jak fajne przekleństwo, a przecież samo słowo jest po prostu nazwą miasteczka w południowej Szwecji znanego oczywiście z elektronarzędzi. Coś mi się, do licha, wydłużył ten wstęp do PIZZY, a chodzi mi głównie o to, że jeśli miałam na nią ochotę, to musiałam musiałam nauczyć się jej wypiekania. Do tych działań zabieram się z ominięciem kulinarnych subtelnych czynności:
30 dkg mąki rozbełtuję z paczuszką suchych drożdży i dodaję:
3 łyżki oliwy,
łyżeczkę soli,
i na oko – ciepłą wodę.
Zagniatam kilka razy, uderzam sobie kulą ciasta o stolnicę rozładowując przy okazji jakiś tam gniew, znów zagniotę i odstawiam na bok przykrywając ściereczką. Niech sobie wzrasta w spokoju, a ja mogę w tym czasie przygotować sos pomidorowy : puszkę pomidorów, odrobinę cukru, soli i garść bazylii lub ziół prowansalskich wrzucam na podsmażony na oliwie spory ZĄB czosnku. Robię to na patelni, bo szybko odparowuje. Studzę.



Na blaszce rozciągam palcami ciasto i otulam sosem. Reszta składników zależy od tego co akurat mam w domu. Dziś to była wyłącznie zmielona kiełbasa myśliwska, która jakoś mi podeschła w zapomnieniu. Obsypałam nią ciasto z sosem- dało to powiew wędzonki, więc już tylko mozzarella na wierzch i 25 minut w piecu – ok.200 stopni. Lubię proste, bez nadmiaru składników.



Po wyjęciu z pieca swoją część obsypuję porwaną rukolą. Druga część, bez TRAWY należy do męża, czyli klasyka.
I dopiero jak skończyliśmy jeść zorientowałam się, że owszem, zrobiłam kilka fotek z przygotowań, ale KOMPLETNIE zapomniałam o portrecie gotowej PIZZY. Pamięć wróciła mi jak już jej nie było. Uwierzcie, że była całkiem ładna i pyszna. Mogłam tylko usiąść i trawić.

Słyszałem o zupie nic, ale pizza nic to nowość, przynajmniej dla mnie
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I zupa NIC i pizza NIC mają po prostu mało składników. Tak sobie tylko wymyśliłam.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Zdjęcie pizzy gotowej nie jest tak istotne, bo wpis przepyszny i sycący wyobraźnię i bez tego! Kto pizzy nie lubi sam siebie gubi!
HUS to też okrzyk węgierskiej mafii, o ile się nie mylę… są takie chwile.
Przyznam szczerze i otwarcie, że też potrafię zrobić domową, choć już dawno tego nie stosowałem. A ananasem też lubię, tę jednak zamawianą. Czasami świetna zagryzka przy piwie.
Z tym pieczeniem to znam dwa sposoby – jeśli wkładasz do mega rozgrzanego piekarnika, to wystarczy 10 minut, a jeśli nie to tak jak ty podajesz, zwykle 20 minut wystarcza…
Miłego wszystkiego! 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję i życzę szybkiego powrotu Muzy i Weny.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję! 🙂
PolubieniePolubienie
Robimy sami pizzę w domciu. W różnych „klimatach”. Najlepiej podchodzi klasyka, – szynka, papryka czerwona, pieczarki podsmażone, pomidor, i koniecznie sos: majonez ze śmietaną z majerankiem i czosnkiem. Ser żółty! Bez znaczenia jaki, byle nie jechał skarpetkami. Zioła ! Dużo oregano, tymianek, bazylia. Trochę ketchupu i oporowo na ruszta.. Nie mają dla mnie znaczenia już inne dodatki. Zestawy zielenin, kukurydza, oliwki itp. To jest zbędne. Odpowiednio wypieczona, Ostatnio robię bez drożdży, dodaję proszku do pieczenia. Smaku narobiłaś?
Husqvarna ok. Mam taką kosiarę – tradycyjną, bez napędu na koła.. Ale raczej zmienię niebawem na firmowego automowera. Sam kosi, Wjeżdża do pitstopu na ładowanie. Piękna sprawa. Pozdrawiam. 3m_sie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bogata ta wasza pizza! Jednak trochę mnie odrzuca ta na proszku??!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podsumowując : Jaki kucharz taka pizza. I dobrze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem zwolennikiem „prostych potraw”. Polskich, tradycyjnych. Pizza uproszczona i spolszczona. Włosi np. nie użyliby majonezu, ketchupu- a Polak lubi ostre dodatki. Fakt, na proszku smakuje specyficznie, ale mi pasuje. Pod warunkiem naprawdę dobrze dobranych proporcji, wtedy – ciasto ma charakterystykę subtelnie gumowatą i jest chrupiące, bez tego drożdżowego zapaszku. „Kwestia smaku” – napisałby Herbert. 😋 Oczywiście pizza na drożdżach to kanon.
Się rozpisałem. Sorry. Wypada życzyć smacznego – na przyszłość. Cze! 😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba