Ballada o traktorze
Dzisiaj balladkę krótką przemycę:
Był raz minister (a może VICE?),
który otrzymał w ślubnym prezencie
nowiutki traktor. Macie pojęcie?
INSTRUKCJA:
W prezencie możesz dać, przyjacielu –
kryształ, szklaneczki, bon do hotelu,
mikser, kawiarkę, grill też się nada,
nawet dać quada – też nie żenada!)
LECZ TRAKTOR? – Wice był zachwycony:
– Spójrz, jakie cudo! – krzyknął do żony –
ty coś zaorzesz, ktoś coś tam wsieje,
jak deszczyk zmoczy, wietrzyk zawieje
miło mi będzie patrzeć jak orze,
ma młoda żonka na tym traktorze.
I panna młoda w skowronkach cała
wsiadła na traktor. Trzy dni orała.
Mąż krzyczy: – Zsiadaj! Ona nie chciała.
Wesele dawno już zakończone,
błaga więc wice swą świeżą żonę:
-Zejdź już, ugotuj coś na obiadek!!
A żona: – Sam zrób!! Widzisz, że jadę?!!
On prosi: – Zejdź już z mego traktora,
na inne prace nadchodzi pora!
A ona siedząc na tym traktorze,
krzyczy: – Nie zejdę! – i dalej orze.
Krótko dodam (żeby wreszcie jasne było wszystko):
Ślub brał wice od rolnictwa z piękną traktorzystką.
Nie ma się co dalej dziwić, krzyczeć, protestować,
wice przecież musi rządzić, ona będzie orać.
Jak ja uwielbiałam i uwielbiam kunszt pani Kwiatkowskiej. A traktor raz w życiu prowadziłam i zacne to było przeżycie:)
PolubieniePolubienie
Czasem warto zerknąć na takie „starocie”, prawda?
PolubieniePolubienie
Prawda, prawda:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdaje się, że pod publikę zaorają ich oboje a traktor przekażą do Caritasu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj, chyba nie, chyba nie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba