Z życia Kotka Psotka – cd.

Pławna_09_08_Kry 048

Kotek Psotek : Przekonałem się, że lepiej wchodzić niż schodzić

W I Z Y T A  U  B E T K I

Kasiu, za godzinę wychodzę – oznajmił Psotek i spojrzał na nią bardzo poważnie – zostałem zaproszony na podwieczorek, wyobrażasz sobie ? A wiesz z jakiej okazji i przez kogo? Przez Betkę, bo jeszcze nigdy u niej nie byłem, a to jest bardzo dobry powód do odwiedzin.

– Hm ! – powiedziała Kasia.

– Dlaczego hmychasz ? – spytał Psotek.

– Zastanawiam się, czy ona wie, że jej podwieczorki są zupełnie inne niż twoje, czy wzięła to pod uwagę i….

– Rozumiem, że się obawiasz, czy nie będę musiał udawać, że mi smakują orzechy, żołędzie i te inne rzeczy, które jadają wiewiórki, a koty nie?

– No, tak – przyznała Kasia – ale może, tak na wszelki wypadek wziąłbyś ze sobą mały kubeczek jogurtu?

– W żadnym wypadku! – zaoponował Psotek – przecież nie wypada !!

Kotek Psotek zamyślił się przez moment i głośno stwierdził:

– Ona WIE, że JA jestem KOTEM i że jadam inne rzeczy niż wiewiórki, a jeżeli to do niej jeszcze nie dotarło, to trudno, może uda mi się zmiażdżyć zębami jednego orzecha, przecież od tego nie zachoruję!

– Też tak myślę – kiwnęła głową Kasia. – Czy wiesz, gdzie ona mieszka ?

– W tej wielkiej sośnie na pierwszej polanie w naszym lesie, dziupla numer…3, a może 2…? Ech, znajdę, przecież nie ma tam tysiąca mieszkańców!

– Życzę ci miłej zabawy Psocie, zabierz ode mnie w prezencie paczkę orzechów, leży na kredensie – powiedziała Kasia i wyszła podlewać ogród, a Psotek w podskokach pobiegł w stronę lasu. Po kilku minutach był już na miejscu i zaczął się wspinać w górę sosny.

– Aha! Jest dziupla. Czy już jakieś minąłem? Czy to miała być trzecia od dołu, czy trzecia od góry ? Sprawdzę – pomyślał – i wsunął łebek do środka chcąc się dokładniej rozejrzeć we wnętrzu W tym momencie usłyszał dochodzące ze środka dziwne piski, zobaczył kilka małych, puszystych kulek, a jednocześnie poczuł bardzo bolesne dziobnięcia w ogon, który mu, oczywiście zwisał na zewnątrz.

zima 2013 005

Oburzony dzięcioł skrzecząc przeraźliwie atakował go zajadle, więc kotek Psotek usiłował wyjaśnić, że nie miał żadnych złych zamiarów:

– Nie wszystkie koty polują na ptaki! – krzyknął – a was lubię! I nigdy….

– Spadaj stąd, kocurze, póki masz jeszcze trochę futra na ogonie!! – denerwował się nadal dzięcioł – wszystkie koty są takie same! Przestraszyłeś mi dzieciaki, a kto wie, czym by się to mogło skończyć !!

– Niczym – odparł z godnością Psotek, ale poczuł gniew, bo dzięcioł nawet nie chciał wysłuchać jego wyjaśnień. To niesprawiedliwe, ale może miał doświadczenia nie z tymi kotami, co trzeba – pomyślał i oddalił się nie zwlekając.

Kolejna dziupla, na którą trafił wyglądała zupełnie bezpiecznie i unosił się nad nią bardzo miły, słodki aromat.

Lekko jeszcze oszołomiony Psotek postanowił tym razem wsunąć do środka tylko jedną łapkę, bo po próbie pukania w korę nikt się nie odezwał.

– Ej, Betka, czy to ty ? – zawołał.

Przez chwilę nic się nie działo i nagle….au! – wrzasnął, bo poczuł, że przez  futerko dobierają mu się do skóry na łapce owady, których zawsze najbardziej się bał – dzikie pszczoły !

pszczoły

Natychmiast wyskoczył w górę, błyskawicznie przebył kilka gałęzi i raptem, w rozwidleniu grubego konara dojrzał z ulgą szerokie, gościnnie otwarte wejście dużej dziupli, z którego wystawał kawałek porządnej, prawdziwej Betkowej kitki.

– Strasznie ją lubię – zamruczał cichutko – może mi teraz podać nawet cały talerz tych nasion słonecznika, wszystko jest lepsze od rozgniewanego dzięcioła i wściekłego brzęczenia pszczół.

Jednak nie było tak źle.

Betka obejrzała  Psotka, kiwnęła głową i powiedziała:

– Łapę sobie wyliż sam, a te braki na ogonie odrosną jak przyjdzie pora – rzekła rzeczowo, jak to ona – a potem, w przytulnej dziupli rozłożyła na liściach kocie chrupki i wspaniale pachnący twarożek.

IMG_7375

– Czy nie przyszło ci czasem do głowy, że cię poczęstuję tymi moimi twardymi smakołykami? No, Psocie, przyznaj się, przyznaj!

– Mnie nie, ale Kasia, przez chwilę….

– No, tak.- westchnęła Betka – ludzie mają czasem inne doświadczenia.

– Ja byłem pewien, że wiesz, co lubią twoi przyjaciele i to jest wspaniałe – Psotek uśmiechnął się szeroko swoim kocim uśmiechem.

Zabrali się do jedzenia. Opowiadali sobie różne historyjki, wspominali wspólnie przeżyte przygody i trochę plotkowali o znajomych, a słońce schodziło coraz niżej i niżej. Pomarańczowe wcześniej promienie zrobiły się czerwonawe i Psotek wiedział, że dzień się niedługo skończy.

– Dziękuję, Betko to było bardzo miłe popołudnie – powiedział Psotek.

– No, oprócz pierwszej jego części – odpowiedziała I dodała : – to hej, hej!

– Hej. – odpowiedział Psotek i wyszedł z dziupli.

Spojrzał w dół, spuścił ostrożnie zdrową łapkę na niższą gałąź, dołączył tylną, wyprostował sztywno ogon, żeby lepiej zachować równowagę i….zastygł nieruchomo. Nie wiedział, co ma dalej robić. Drżały mu wszystkie cztery łapy, a na wąsach czuł zimne mrowienie. Nigdy nie byłem TAK WYSOKO – pomyślał, przestało mnie wszystko słuchać, nie mogę NICZYM poruszyć, do licha, co robić ?

– Czy coś się stało ? – krzyknęła Betka i jak strzała śmignęła obok Psotka, zatrzymując się na sąsiedniej gałęzi – wyszedł z ciebie taki głos, że się przestraszyłam.

– COŚ się stało, ale nie wiem CO, po prostu nie mogę zrobić kroku- odmruczał piskliwie Psotek.

– No, tak… – Betka popatrzyła na niego badawczo – to PANIKA, skoczę po Kasię bo, o ile się na tym znam, ty sam nic nie zrobisz, a ja też cię nie sprowadzę, nie jestem w końcu aż tak silna – i pobiegła, a Psotek zamknął oczy i tkwił całkiem nieruchomo.

Upływające minuty wlokły się bardzo, bardzo wolno, aż wreszcie Psotek usłyszał najmilszy głos na świecie, chociaż tym razem był on nieco zaniepokojony:

– Hej! Kocie Psocie jesteś tam ?

– Jest, jest – to już był głos Betki – mówiłam, żeby wezwać straż pożarną, byłoby zabawniej.

– Jestem tutaj- udało się wychrypieć Psotkowi- ale nie wiem jak długo tu jeszcze będę, bo coraz mniej siebie czuję !

Nagle spora część Kasi wynurzyła się z gałęzi tuż pod Psotkiem i poczuł jak chwytają go jej ręce.

– Mam cię ! – krzyknęła Kasia

– Masz go ? – wrzasnęła z dołu Betka.

– Mam go ! – krzyknęła powtórnie Kasia i dodała – i chyba jest zdrowy i cały!

– No, może z wyjątkiem przerzedzonego ogona i spuchniętej łapy  – zaśmiała się Betka i smyrgnęła obok nich w górę, do swojej dziupli.

Kasia spojrzała pytająco na Psotka, ale on zamruczał : – Nie teraz, bo jestem jeszcze trochę s p a n i c z o n y, wszystko opowiem ci w domu.

– S p a n i k o w a n y – poprawiła Kasia i zapytała : – czy pomoże ci ciepłe mleko, sardynkowa pasta i koci przysmak z mojej skrytki w biurku ?

– Ja już czuję się wspaniale- Psotek wyrwał się z rąk Kasi i pierwszy pognał w kierunku domu.

Pławna ferie 2011 063

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s